Rozdział 67 - Jesteś najbardziej kłamliwy!

140 15 0
                                    

       Kiedy Gu Hai znalazł ukochanego, ten siedział na niewielkim zboczu niedaleko. Jedna jego noga była zgięta, a druga wyciągnięta w zadowoleniu. Jego pierś była przyciśnięta do zgiętych nóg, podczas gdy broda spoczywała na kolanie. Na twarzy miał wypisane „nie prowokuj mnie, kurwa".

       Z przygnębionym i spuszczonym wzrokiem biznesmen podszedł.

       – Wstawaj. Nie siedź tutaj, bo się przeziębisz. – Powiedział, próbując pociągnąć pilota.

       Major prawie złamał mu nadgarstek, kiedy gwałtownie cofnął rękę. W odpowiedzi na takie okrucieństwo, przedsiębiorca wygodnie upadł na lotnika, odmawiając zejścia. To, czego Bai Luo Yinowi brakowało w sile, nadrabiał zaciekłym duchem, sztywno ściskając przód kurtki kochanka i rycząc na absolutnie opustoszałą łąkę. – Kto wypuszcza swoje bydło luzem? Pospiesz się i zabierz to!

       Prezes płasko ugryzł go w ramię. Czując pulsujący ból zbierający się w tym miejscu, pilot przez chwilę bezlitośnie uderzał Gu Haia w plecy.

       – Odpieprz się, nie przeszkadzaj mi!

       – Więc wstań pierwszy! – Biznesmen ponownie próbował go pociągnąć.

       Ale major stanowczo odmówił, gdy uderzyły go jego wściekłe oczy. – Dlaczego obchodzi cię, czy wstanę, czy nie?

       Brwi przedsiębiorcy uniosły się, – Czy ktoś kazał ci zrobić pranie czy coś?

       – Tak.

       Lotnik użył swoich złowrogich brwi, aby zakończyć swoją odpowiedź. Potem z całej siły ocierał się o ziemię z zamiarem ubrudzenia się. Ale w rezultacie miejsce, w którym rozerwany był szew jego spodni, zaczepiło się o suchą korę drzewa, powodując dźwięk rozdzierania. Rozdarcie sięgało aż do kolana.

       Widząc to, prezes natychmiast się rozchmurzył. Przykucnął, spojrzał na ukochanego, a następnie pogładził jego twarz, po czym przemówił czułym tonem. – Pomyliłem się wcześniej. Nie powinienem był mówić tych ostrych słów. Wiesz też, że jeśli chodzi o cokolwiek, co dotyczy ciebie, nie mogę zapanować nad gniewem.

       Bai Luo Yin zachował spokój bez słowa.

       Gu Hai bezczelnie podszedł bliżej. Kiedy jego usta dotknęły miejsca nad uchem pilota, potarł je; za każdym razem dodając więcej siły niż poprzednio. Pocierał, aż to uczucie sprawiło, że sam major poczuł, jak jego skóra głowy staje się odrętwiała.

       – Wystarczy... nie ma sensu robić z tego wielkiej sprawy, prawda? Nie bądź taki bezwstydny.

       – Pierdolić! Kto pierwszy był bezwstydny? – Lotnik skomentował w myślach. Naprawdę podziwiał zdolność swojego kochanka do proszenia o przebaczenie, jednocześnie zrzucając winę na kogoś innego.

       Kiedy odwrócił głowę w bok, major odkrył dołek pełen trawy i ostrych cierni skierowanych w stronę nieba! Co ważniejsze, te dranie były tymi samymi cierniami, które pokłuły jego majtki, aż te wyglądały jak sitko.

        – Dobra, niech będzie. Wstawaj! – Bai Luo Yin powiedział w złym humorze.

       Gdy tylko Gu Hai puścił jego rękę, pilot gwałtownie wepchnął go w tę jamę z trawą. Zaraz po tym wykorzystał okazję, by przycisnąć kochanka i trochę go pociągnąć. Całe ciało biznesmena przetoczyło się w tej katastrofalnej dziurze w jednym pełnym obrocie. Zanim zdołał wstać, był pokryty cierniami od stóp do głów, na oko było ich kilka tysięcy.

       Doskonale wiedząc, co ma nadejść, major szybko odwrócił się i rzucił się do ucieczki. Biegł i śmiał się w tym samym czasie, podczas gdy przedsiębiorca przez cały czas dziko gonił za nim. Biegł w górę i w dół wzgórza, chowając się w lewo i robiąc uniki w prawo. Kiedy ponownie się odwrócił, tylko po to, by zobaczyć, jak kochanek się do niego zbliża, lotnik nagle wskoczył na drzewo z pełną siłą.

Addicted [PL] TOM II  Szalejące płomienie namiętnościWhere stories live. Discover now