Cztery

693 116 77
                                    

– Przyszłości – mówi Zane, nie ruszając się przy tym ani na milimetr. 

Powoli zaczynam mieć wrażenie, że on nie do końca radzi sobie ze standardowym językiem angielskim. 

– Słucham?

– Chciałem, żebyś mnie wpuściła, bo wiem, że jesteś jasnowidzką – podpowiada jeszcze spokojniej. Ale mam wrażenie, że jednak wycofał się z jakiegoś wytłumaczenia. Podpowiada mi to intuicja. – A ja chciałbym jednej wizji. 

Odchylam głowę w tył i unoszę brwi. 

– Dlatego właśnie rzucałeś w okno naszego domu martwymi ptakami? Bo chciałeś wizji? – Śmieję się nerwowo. – To nie był dobry trop. 

– Ale otworzyłaś mi. 

– Dlatego, że miałam już dość krwawego okna – zauważam spokojnie. – I chciałam się z tobą zmierzyć i cię zabić. Nie spodziewałam się, że pirytowa kula jedynie cię połaskocze. 

– Nie da się mnie zabić. 

– Na pewno jest jakiś sposób – rzucam oschle. 

Zane robi się bardziej czujny.

– Potrzebuję jasnowidzenia. 

Co takie stworzenie jak on mogłoby chcieć zobaczyć? Nachodzi mnie po nocach, krąży wokół domu i włamał się tutaj pod jakimś zaklęciem albo ciemnością Tatiany, uprzykrzając mi życie. Jeśli Russo dowiedzieliby się, że mam na karku diabła, nici z wesela i sojuszu.

– Przepraszam, ale moje usługi są tymczasowo zamknięte. 

– Dlaczego? 

Najbardziej zadziwia mnie to, że on się właściwie nie irytuje—przynajmniej nie takimi odpowiedziami. Mimo że ja wyraźnie go zbywam i próbuję odgonić propozycję jasnowidzenia, Zane wciąż stoi w tym samym miejscu w otoczeniu mojego zrujnowanego salonu, w towarzystwie poirytowanego Juliana, i prosi o jakieś głupie jasnowidzenie. Poza tym nie mogę mu pewnie dać więcej, niż wizji jego upadku albo śmierci. Naprawdę nie chcę mieć do czynienia z diabłem, który zobaczy coś, czego nie chciałby widzieć. Wkurzy się. Zabije całe miasto. Koniec historii o tym, jak Maven wkurwiła diabła i sprawiła, że wszyscy umarli. 

To by było dopiero dopełnienie reputacji rodziny Cavanaugh. 

– Nie mogę dokonać wizji. Moja moc się wyczerpała po tym, jak wtargnąłeś do mojego domu bez zapowiedzi i zaatakowałeś Juliana. 

Szczęka Zane’a drga. 

– Nie zaatakowałem go. 

– Stracił przytomność.

– Bo celował naszą stronę broń i krzyczał na ciebie. 

Co

– Nie możesz tak po prostu pozbawiać innych przytomności. 

– Mogę, gdy są niebezpieczni – odpowiada ze stoickim spokojem Zane. – Nie zrobiłem tego dla zabawy. Wróciłem już jakiś czas temu i przypomniałem sobie, że w tym świecie takie rzeczy nikogo nie bawią. Nie podoba mi się to, ale akceptuję warunki. 

– Nie krzyczałem na Maven dla zabawy! – broni się Julian. – Tylko chciałem, żeby od ciebie uciekała. Jesteś pieprzonym diabłem. Poza tym dlaczego miałbyś mnie, kurwa, pozbawiać przytomności? 

– Bo nie wydaje mi się, by krzyk był odpowiednią formą ekspresji, gdy mówisz do swojej rodziny. 

Abstrakcja. 

Nie wiem, co powiedzieć. Julian też jest zupełnie wytrącony z równowagi. Muszę się jakoś upewnić, że ten diabeł sobie po prostu z nami pogrywa. 

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Where stories live. Discover now