Dwadzieścia pięć

831 159 185
                                    

Uwaga!!
Po pierwsze TW
Po drugie, godzinę temu wpadł dwudziesty czwarty i radzę nic nie pomijać

Ps nie przyjmuję reklamacji względem zakończenia rozdziału i następny w poniedziałek, (ewentualnie jutro, ale tylko za łapówkę w postaci dużej ilości komentarzy, bo chcę wiedzieć, jak bardzo wszyscy jaramy się perspektywą Zane'a 💖)

Love ya

__________________

ZANE

Ona naprawdę będzie tańczyć dla tych popierdoleńców. 

Chcę, żeby pokazała warkocz, który sam jej zaplotłem. 

Chcę, by obrączka na jej palcu świeciła tak jasno, jak to tylko możliwe. 

Chcę, by na sobie miała tylko mój zapach, żeby nikt już nie czuł jej cnoty, jej niewinności, która powoli zostaje odebrana kawałek po kawałku, bo to już nie jest ta sama dziewczyna, którą była jeszcze zanim pojawiłem się ponownie w świecie ludzkim. 

Nie jestem w stanie nawet usiąść, muszę cały czas stać, żeby nie zrobić nic bezmyślnegoi przede wszystkim być gotowym do ataku. Zajmuję więc miejsce pod ścianą, wzrok skupiam na mojej żonie, a jeden z demonów jeszcze zamyka całkowicie drzwi do pomieszczenia. 

Nie znam piosenki, którą puszczają, bo to chyba jakaś nowoczesna muzyka, ale jak na moje, brzmi zbyt wyuzdanie. 

Maven wychodzi na przyciemnioną scenę. Światło w pomieszczeniu zmienia się na bardziej czerwone, w ogóle do niej nie pasuje. 

Lubię ją w delikatnym fiolecie. 

W cienkich sukienkach. 

W zapachu lawendy. 

I przede wszystkim w jebanym warkoczu, który teraz rozpuszcza na ich rozkaz. 

– Dobrze, złotko – ponagla jeden z demonów. – A teraz wczuj się w muzykę i pokaż nam, co to ciało potrafi. 

Przysięgam, że jeszcze kilka słów, a po prostu ich wszystkich zabiję. 

Właściwie dłuższą chwilę już zastanawiam się, w jaki sposób mógłbym ich zabić. 

Udusić. 

Skręcić kark. 

Złamać kręgosłup albo całe ciało wpół. 

Sprawić, że ich organy wewnętrzne wybuchną. 

Jakaś kobieta przez przypadek przerywa przygotowania Maven i wchodzi do pomieszczenia. 

– Kurwa, puka się! – wkurwia się jeden z demonów. 

Dziewczyna wygląda na przerażoną. To ludzka kobieta. Za nią od razu wchodzi następna.

Jeden z demonów nadludzko szybko zbliża się do nich, jednym pociągnięciem noża podcina pierwszej kobiecie gardło, odchyla głowę do tyłu, otwierając ranę, a następnie zbiera cieknącą krew na swoją dłoń. Zerka na Maven. Myśli. 

Rozrywa ciało drugiej ludzkiej kobiety wpół, a krwi z wnętrza wypływa tyle, że mógłby zapełnić nią spokojnie dużą miskę. 

Zbiera osocze w swoje dłonie, po czym robi zamach w kierunku sceny i rozbryzguje świeżą i zapewne jeszcze ciepłą krew na ubraniach i skórze Maven. 

W pierwszym momencie czarownica jest w szoku. W tak ciężkim szoku, że zapomina, jak się oddycha, i tylko jedno jej spojrzenie, jedno słowo, a zabiję wszystkich i spadamy stąd jak najdalej. 

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Место, где живут истории. Откройте их для себя