Dwadzieścia siedem

840 138 38
                                    

To pierwsza noc w moim życiu, w której czuję się… inaczej. Jakbym doznała olśnienia. Spełnienia, które do mnie przyszło, ale nie tylko w ten fizyczny sposób. Pewna mentalna bariera została przeskoczona, pewien cel osiągnięty. Zrobiłam kolejny krok w podróży, która ma odkryć dla mnie moje ciało, mój własny umysł, a nie tylko skupiać się na tym, co dostaję w wizjach od innych. 

I tej nocy, gdy zmywam z siebie krew i po raz kolejny daję Zane’owi już nie tylko czesać swoje włosy, ale też umyć je pod prysznicem, coś we mnie pęka.

On wmasowuje szampon w mój skalp, a ja płaczę. 

Płaczę, bo wszystkie emocje z tego wieczoru właśnie się skumulowały i nie mają innego ujścia. Zane mnie nie poucza, nie każe mi też przestać, nie muszę ukrywać przed nim, jak się czuję. W pewnym momencie pyta mnie tylko: 

– Czy to przez mój dotyk? 

– Nie – odpowiadam natychmiast. – Jestem po prostu zmęczona i przytłoczona. 

Wierzy mi od razu. Kontynuuje mycie włosów, spłukuje z nich pianę, i gdy traktuje niemal z czcią każdy kosmyk, jego palce przesuwają się posuwistym i ruchami w dół, zahaczając na końcu o plecy oraz o pośladki. Bada krzywizny mojego ciała jakby co najmniej rzeźbił w glinie, a nie po prostu mył mnie. 

Zmywa zaschniętą krew z całego mojego ciała. 

Wszystkie swoje znaki, które zostawił na mojej skórze, wszystkie malinki i ugryzienia trochę pieką, gdy polewa je ciepłą wodą, ale ten ból jest dla mnie znajomy i przyjemny. Przywołuje dobre wspomnienia. Podobało mi się, jak czułam się w jego ramionach i chociaż nie jest delikatnym ludzkim mężczyzną, takiego właśnie go pożądam. Władczego, w kontroli, z pociemniałym wzrokiem i wyostrzonymi zmysłami. Z dłońmi, które bez wysiłku są w stanie przytrzymać mnie w miejscu. 

Gdy myje przód mojego ciała, przytrzymuje mnie za szyję pod sam koniec tej czynności i kieruje na siebie moje spojrzenie. Bada mnie. Wpatruje się chyba w moją duszę, jakby musiał w ten sposób właśnie rozmyślać. 

– Musisz odpocząć – decyduje. – Jutro zabiorę cię najpierw do Sevana Archera, a później znajdziemy polanę z krzyżem. 

Nie mogę uwierzyć, że tę właśnie konwersację prowadzimy pod prysznicem i ten diabeł nie dość, że mnie myje, to jeszcze stoi tu ze mną kompletnie nagą i wcale nie rzuca się na mnie ani nie krzywdzi. Cały czas ma erekcję odkąd wróciliśmy do hotelu, a może i wcześniej, jednak jest w stanie całkowicie się powstrzymać. 

– Musisz mieć siłę, by stanąć twarzą w twarz z wieloma przeciwnikami – informuje jeszcze niskim, spokojnym tonem. – Jeśli znajdziemy członków Sabatu z Silver Bay, wątpię, by byli przyjaźnie nastawieni, wiedząc, że unicestwilśmy ich Najstarszą. 

– W takiej przewadze mogą nas zabić? – pytam bezwiednie. 

– Nie. Damy im radę. Cokolwiek się stanie, damy sobie z nimi radę. Musisz tylko w to uwierzyć. 

– Ale istnieją zaklęcia przyspieszenia. Tamtej trójki w moim domu nie mogłeś dostrzec. Przez to mogli nas skrzywdzić. Nie potrafiłeś ich zabić. Jeśli teraz przechytrzą nas w ten sam sposób? 

– Teraz już wiemy, co zrobili. Będziemy przygotowani. Oni się gdzieś ukrywają… a my z pomocą wizji na Sevanie oraz symboliki polany i krzyża wymyślimy plan. Jeśli nie wpadniemy na nic konkretnego, poprosimy o pomoc June i jej demony. 

Rozchylam usta. 

– Ty będziesz prosił o pomoc? 

– Jeśli to sprawi, że nie zginiesz, to tak, będę prosił o pomoc. 

Gdy widzisz śmierć (Srebrna Noc #4)Where stories live. Discover now