Parker jest rozpieszczonym synem bogaczy, nastawionym na dobrą zabawę i brak jakichkolwiek zobowiązań. Podczas urlopu znajduje na plaży zakorkowaną butelkę. Początkowo chciał ją wyrzucić, lecz gdy zauważył w niej zwitek papieru, postanowił ją zachow...
Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Lucia
Targały mną tak sprzeczne emocje, że czułam, jak drżę od powstrzymywania się, by nie dać im ujścia. Siedzieliśmy na plaży, z boku pewnie wyglądając jak każda normalna para. Z tą różnicą, że my tą parą nie byliśmy i nigdy nie będziemy. Był nieznajomym z drugiego końca świata, a ja byłam z nim tutaj tylko z poczucia obowiązku.
– Drżysz, mgiełko – zamruczał i bezceremonialnie przyciągnął mnie tak, że spoczęłam pomiędzy jego nogami i przywierając plecami do jego klatki piersiowej, po czym zamknął w szczelnym uścisku. – Zimno ci? – wyszeptał i przesunął palcami po moim ramieniu.
– Co ty robisz? – warknęłam.
– Dbam o to, żebyś się nie przeziębiła. – Wracamy do domu.
– Nie jest mi zimno – zaprzeczyłam, kręcąc przy tym energicznie głową. Jego bliskość mnie paraliżowała, a jednocześnie rozlewała jakieś niezrozumiałe ciepło po całym ciele.
– Rozluźnij się. Może i jestem głupkiem z miasta, ale rozumiem znaczenie słowa „nie”. Wystarczy, że je wypowiesz, a skoro dotąd go nie użyłaś to...
– Zostaw mnie – wtrąciłam, a wtedy się spiął i oderwał ode mnie ręce.
– Przepraszam – westchnął i pozwolił mi wrócić na miejsce.
– Nie jest mi zimno – powtórzyłam, jakbym czuła, że muszę się wytłumaczyć ze swojej niechęci do bliskości.
Popatrzył na mnie badawczo, ale nie odpowiedział. Zapadła pomiędzy nami cisza, ale nie była ciężka. Nie krępowała mnie i wyjątkowo sprawiała, że czułam spokój. Już zapomniałam, jak to jest.
– Chyba masz dobre relacje z ojcem – zagadnęłam po kilku minutach.
– Raczej normalne. Bez fajerwerków, ale z szacunkiem – odparł. – Nie we wszystkim się zgadzamy – dodał.
– To całkiem normalne. Świat byłby nudny, gdyby wszystko było zbyt idealne, a ludzie zgadzaliby się ze sobą w każdej kwestii. Czasem potrzebne są sztormy, żeby zapanowała harmonia.
– Mądra z ciebie kobieta – stwierdził, a ja wyczułam, że mówił to naprawdę szczerze. Nie po to, by uraczyć mnie pustym komplementem, a dlatego, że naprawdę tak myślał.
– To pojęcie względne – odparłam przekornie.
– Zgadza się. Dlatego moim całkiem pozbawionym obiektywizmu zdaniem, jesteś najmądrzejszą kobietą, jaką kiedykolwiek poznałem – wygłosił i puścił do mnie oko.
Odruchowo wyciągnęłam dłoń do jego spuchniętej skroni, a kiedy się wzdrygnal, gwałtownie ją odsunęłam.
– Przepraszam – bąknęłam, a wtedy on złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął moją rękę z powrotem.