Rozdział 21

1.6K 391 23
                                    

Parker

Trudno mi było zachować opanowanie, zwłaszcza że jej nieśmiałość, wyraźny brak doświadczenia w relacjach z mężczyznami, dodatkowo mnie nakręcały

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Parker

Trudno mi było zachować opanowanie, zwłaszcza że jej nieśmiałość, wyraźny brak doświadczenia w relacjach z mężczyznami, dodatkowo mnie nakręcały. Nigdy dotąd nie spotkałem takiej kobiety. Była absolutnie wyjątkowa.

Widziałem, że mnie pragnęła, czułem jej pożądanie przez skórę, ale nie mogłem naciskać, żeby nie poczuła się w żaden sposób do czegokolwiek zmuszana. To również była dla mnie nowość, ponieważ dotychczas wystarczyło, że powiedziałem wprost, o co mi chodzi, a kobieta, z którą miałem do czynienia, przechodziła do sedna.

Po powrocie do jej mieszkania, opatrzyłem jej kolano i czułem, jak reagowała na mój dotyk. Na pewno sobie tego nie ubzdurałem. Widziałem również, jak bardzo unikała spojrzenia na zadrapanie, z którego sączyła się krew.

Przez upadek, do którego doprowadziła ta blond kretynka, telefon Lucii uległ zniszczeniu. Miała go w kieszeni swoich spodenek, więc kiedy się przewróciła, urządzenie niemal złamało się wpół. Próbowałem ją przekonać, żebyśmy pojechali do miasta po nowy, ale uparła się, że załatwi to sama.

Czekało mnie dużo pracy, by udowodnić, że naprawdę nie musi być tak cholernie samodzielna, a przyjmowanie ode mnie pomocy, czy prezentów, wcale do niczego jej nie zobowiązuje.

– Teraz trzeba ułożyć rybę na warzywach – wydawała mi kolejne polecenia podczas wspólnego gotowania. Było mi wstyd przyznać, że w większości w ogóle jej nie słuchałem, bo byłem zajęty podziwianiem tego, jak się poruszała, jak kusząco wyglądała, kiedy nieświadomie oblizywała palce podczas przygotowywania warzyw, albo kiedy pochylała się do piekarnika.

– Ryba – powtórzyłem bezwiednie i przesunąłem językiem po krawędzi górnych zębów.

Lucia odwróciła się do mnie i rzuciła we mnie kuchennym ręcznikiem.

– Przecież wiem, że w ogóle mnie nie słuchasz! – jęknęła. – Jesteś beznadziejnym uczniem. – Przewróciła oczami i podeszła do lodówki.

Wyjęła z niej ryby, które udało się uratować i położyła na blacie. Wtedy stanąłem za nią i położyłem ręce po obu jej stronach.

– Nie próbuj tych swoich sztuczek, nie uwiedziesz mnie. Chciałeś uczyć się gotowania, więc patrz.

– Patrzę, Lucio – szepnąłem przy jej karku.

– Nie na mnie. Na rybę!

– Zostaw to biedne zwierzę – parsknąłem i obróciłem ją do siebie przodem. Przesunąłem deskę z rybą na bok i sprawnym ruchem posadziłem ją na blacie. – Jesteś głodna? Bo ja bardzo – wychrypiałem i rozsunąłem jej nogi. Stanąłem pomiędzy nimi i przyciągnąłem ją tak, że przyległa swoją kobiecością do mojego krocza.

Natychmiast zacząłem ją całować, napierać na nią coraz bardziej. Całkowicie puściły mi hamulce. Lucia zajęczała cicho, ale mnie nie powstrzymywała. Oddawała pocałunki, a jej drobne, drżące dłonie błądziły po moich ramionach.

– Nie – sapnęła i odepchnęła mnie lekko. – To za szybko.

Oderwałem od niej ręce i uniosłem je, jakby celowała do mnie z broni, po czym odsunąłem się o krok.

– Przepraszam... Po prostu...
– Ja nie jestem taka. – Zsunęła się z blatu i drżąc na całym ciele, pospiesznie opuściła kuchnię. Zanim zdążyłem ją złapać, zamknęła się w łazience.

Stanąłem przed drzwiami i zapukałem delikatnie, ale nie odpowiedziała.

– Skarbie, przecież nie zrobię ci krzywdy. Przysięgam, że będę trzymał ręce przy sobie. Przepraszam, poniosło mnie – mówiłem spokojnie, choć krew w moich żyłach wrzała. – Ktoś cię skrzywdził? – zaryzykowałem tym pytaniem, ale jej zachowanie naprawdę mnie niepokoiło.

– Nie – odpowiedziała rozedrganym głosem i otworzyła drzwi. – Wybacz, zachowuję się jak dzikuska – dodała ze skruszoną miną i stanęła przede mną.

– Spójrz na mnie, Lucio – poprosiłem i przytknąłem palec do jej podbródka, unosząc go delikatnie. – Nie masz się mnie bać. Nie zrobię niczego, na co nie wyrazisz zgody, obiecuję.

– Boję się, bo jestem niedoświadczona – wypaliła i zrobiła się czerwona. – To nie tak, że nie chcę, tylko obawiam się, że będziesz rozczarowany – dodała i spuściła wzrok.

Zaskoczyła mnie nieco tym, że tak otwarcie mówiła o swoim braku doświadczenia, ale bardzo doceniałem, że się na to zdobyła.

– Ty nauczysz mnie gotować, a ja postaram się pokazać ci, jak...

– Nie rozmawiajmy o tym – przerwała mi. – To jest żenujące.

Prędko mnie wyminęła i wróciła do kuchni. Poszedłem za nią, ale już się nie zbliżałem. Obserwowałem jej nerwowe ruchy, zupełnie odmienne od tych, które wykonywała jeszcze przed paroma minutami, i zastanawiałem się, jak do niej dotrzeć.

Nagle znieruchomiała, dosłownie zrobiła się sztywna, jakby ktoś oblał ją szybkoschnącym cementem.

– Parker – wydusiła nienaturalnym głosem i zaczęła drżeć.

Natychmiast znalazłem się przy niej i złapałem ją za ramiona. Kolejny raz odwróciłem ją do siebie przodem i wtedy dostrzegłem, że po jej dłoni spływała krew.

– Spokojnie, to tylko skaleczenie, pamiętasz? Na ulicy byłaś dzielna i nie patrzyłaś, odwróć wzrok, skarbie – nakazałem i zakryłem jej dłoń ręcznikiem. – Posadzę cię na stole, nie patrz i oddychaj, słyszysz? Lucio, mów do mnie! – podniosłem głos, kiedy zauważyłem, że zaczęła odpływać.

– Tyle krwi – wybełkotała. – Dlaczego tyle krwi... Ja nie... Nie mogę patrzeć.

– Spokojnie, nic nie widać – zapewniłem i tak jak powiedziałem, posadziłem ją na blacie stołu.

Prędko poszedłem po apteczkę, która została w salonie po opatrywaniu jej kolana. Kiedy wróciłem, siedziała bez ruchu i patrzyła w jeden punkt na ścianie. Wykorzystałem moment i szybko zdezynfekowałem i obmyłem niewielką rankę, a później założyłem na jej palcu plaster.

– Gotowe – szepnąłem i pocałowałem ją w skroń.
Wtedy wzdrygnęła się, jakbym zbudził ją ze snu. Spojrzała na mnie mętnym wzrokiem i niespodziewanie wyrzuciła na jednym oddechu:

– Moja mama popełniła samobójstwo. Podcięła sobie żyły, bo nie wierzyła, że wygra z rakiem. Znalazłam ją w kałuży krwi w rodzinnym domu na plaży.

– Chryste – wyszeptałem i zrobiłem to, co jako pierwsze przyszło mi do głowy. Zamknąłem ją w ciasnych objęciach.

Dopiero teraz zaczynałem rozumieć, ile tak naprawdę bólu w sobie nosiła. I żalu, że została sama przez to, że jej matka podjęła egoistyczną decyzję o odebraniu sobie życia.

– Odsuń się! – jęknęła. – Zaraz zwymiotuję!

Dokładnie w tej samej chwili, zanim zdążyłem odstąpić od niej, zwymiotowała wprost na moją koszulkę. Chwyciłem ją w pasie, nie zważając na to, że byłem brudny. Zgięła się wpół i resztę zwróciła na podłogę.

Zaraz potem osłabła i zaczęła przelewać się przez moje ręce.

– Przepraszam – wybełkotała niewyraźnie. – Ja tak bardzo...

– Spokojnie. Zaraz się tym zajmę. Chodź, skarbie. – Poprowadziłem ją do łazienki, gdzie zrzuciłem z siebie brudny T-shirt.

– Przepraszam – powtórzyła i złapała się za brzuch. – Ja zawsze tak reaguję, kiedy...

– Nie przejmuj się tym, Lucio.

Złapałem jej policzki pomiędzy dłonie i zmusiłem, żeby na mnie spojrzała. Miała załzawione oczy i blade policzki, a jej oddech był nerwowy i ciężki.

Chwyciłem brzeg jej koszulki i pociągnąłem ku górze. Spięła się i pokręciła głową.

– Nie.

– Tylko się wykąpiemy. Położysz się do łóżka, a ja dokończę gotowanie. Do niczego nie dojdzie. Nie myśl o mnie w taki sposób, nie jestem chujem, nie wykorzystam cię w takiej sytuacji. Jeśli sobie życzysz, to zostawię cię samą, ale wolałbym mieć cię na oku, kiedy jesteś tak osłabiona.

– Przepraszam – powiedziała już kolejny raz i położyła dłonie na mojej nagiej piersi. – Wypiorę ją.

– Przetrwała zmianę funkcji na torbę na zakupy, przetrwa i ten drobny kryzys – odparłem i puściłem do niej oko. – Wyjdę z łazienki, nie chcę cię krępować, ale gdybyś mnie potrzebowała, to zawołaj, będę za drzwiami.

– Zostań – szepnęła i zrzuciła z siebie koszulkę.

Jej kształtne piersi ukryte były pod białym, prześwitującym biustonoszem. Przełknąłem ciężko ślinę i z wielkim wysiłkiem powstrzymałem się przed jęknięciem. To będzie zdecydowanie trudniejsze, niż mi się wydawało. Kiedy zsunęła z bioder szorty, zrobiłem niewielki krok w jej stronę.

– Sprawdzasz poziom mojego opanowania. – Pochyliłem się i wtuliłem twarz w zagłębienie jej szyi. – Zdam ten test – zapewniłem i przesunąłem dłońmi po jej delikatnej skórze.

Ostatecznie wzięła kąpiel sama, a ja w tym czasie posprzątałem kuchnię. Po parunastu minutach opuściła łazienkę owinięta szczelnie ręcznikiem. Schowała się w sypialni, gdzie włożyła na siebie czyste ubranie, i wyszła z niej z dużym, białym T-shirtem i dresowymi spodenkami.

– Nie mam nic innego. – Podała mi ubranie i znów spojrzała ze skruchą.

Wyciągnęła rękę do mojej twarzy. W ostatniej chwili ją zatrzymała i cofnęła, po czym odwróciła ode mnie wzrok.

– Zrobiłaś mi z mózgu tatar, a teraz jeszcze go przydeptujesz – mruknąłem i chwyciłem ją za dłoń, którą chciała mnie dotknąć. Wbiła we mnie zaskoczone spojrzenie. – Nie cofaj się. – Przytknąłem wnętrze jej dłoni do ust i pocałowałem. – Pojadę do siebie i przywiozę trochę swoich rzeczy – poinformowałem ją, a jej wyraz twarzy znów się zmienił.

– To ja... Ja...

– Nie zostawiam cię. Wrócę.

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Lonely LettersWhere stories live. Discover now