Rozdział 9

1.4K 379 34
                                    

Parker

Ups! Gambar ini tidak mengikuti Pedoman Konten kami. Untuk melanjutkan publikasi, hapuslah gambar ini atau unggah gambar lain.

Parker

Siedziałem na kamieniach i obserwowałem wypływające z portu kutry. Przez całą noc zamiast spać, analizowałem. I, cholera, ta mała, wściekła pirania, była właśnie moim celem. Ona pisała listy.

Wszystko się zgadzało. Lucia – imię na literę L. Zmarła matka. Ten przytłaczający smutek i słowa, które wypowiedziała do mnie zanim uciekła do swojego mieszkania. To musiała być ona.

Problem niestety polegał na tym, że nie mogłem tak po prostu pójść do niej i powiedzieć, że znalazłem butelkę z listem, bo najprawdopodobniej dostałbym jedną z takich butelek w głowę. Byłem przekonany, że nigdy w życiu nie przyznałaby się do tego, jaką wrażliwość w sobie kryła.

Pozostało mi dyskretnie ją obserwować, próbować dotrzeć, nie ujawniając, że znam ją odrobinę bardziej, niż jej się wydaje. Choć nie miałem stuprocentowej pewności, że to właśnie ona, wszystkie moje zmysły krzyczały, że trafiłem.

Spojrzałem w stronę klifu, przy którym znalazłem ostatni list i ujrzałem postać w ciemnym ubraniu i w kapturze na głowie, rzucającą coś do wody. To musiała być ona.

– Mam cię – mruknąłem i szybko wstałem, po czym ruszyłem w tamtym kierunku.

Droga przez plażę zdawała się nie mieć końca, jakby los postanowił utrudnić mi dotarcie na miejsce. Gdy już miałem wejść na wąską ścieżkę, usłyszałem głos za plecami.

– Zwiedzasz okolicę?

Odwróciłem się gwałtownie i zobaczyłem Lanę – kelnerkę z baru, która była właśnie typem padliny. Szukała przygód. Kiedy jednak zauważyłem, że miała na sobie czarny dres, poczułem ogromne rozczarowanie, a jednocześnie uderzyły we mnie wątpliwości. To przecież niemożliwe, żeby ona wrzucała listy do morza.

– Tak jakby – mruknąłem. – Ty byłaś na górze? – zapytałem, a ona lekko się zmieszała.

Kurwa, powiedz, że to nie ty...

– Noo... Tak – bąknęła. – Chętnie cię oprowadzę – dodała.

– Nie ma potrzeby. – Machnąłem ręką i ignorując ją, ruszyłem z powrotem na plażę.

Nagle poczułem ucisk w piersi, jakby zabolało mnie to, że straciłem pewność co do nadawcy listów. Nic w tym miejscu nie było, kurwa, łatwe i oczywiste.

– Dlaczego jesteś taki niedostępny? – mówiła do moich pleców i ku mojemu niezadowoleniu, szła za mną. – Wyglądasz na takiego, który lubi się zabawić.

Odwróciłem się do niej i zlustrowałem od góry do dołu.

– Nie przyjechałem tutaj, żeby zaliczyć łatwą panienkę, więc daruj sobie – wycedziłem rozeźlony. – Szanuj się, dziewczyno – rzuciłem jeszcze i odszedłem.

Nie, to na pewno nie była ona. Kobieta, która pisała listy była wrażliwa, delikatna i nieszczęśliwa. Tej blond lalce uśmiech nie schodził z twarzy, a jedyne, co można było zobaczyć w jej oczach, to zwykle kurestwo i zło.

Wychodząc z plaży dostrzegłem w oddali czarnowłosą dziewczynę. Na głowie miała obszerne, białe słuchawki i wpychała coś do plecaka. Znów nie rozglądała się, przechodząc przez drogę. Bez zawahania ruszyłem w jej stronę.
Zrównałem z nią krok, a kiedy mnie zauważyła, wzdrygnęła się i zrzuciła słuchawki.

Lonely LettersTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang