15.

5K 194 4
                                    

Obudziłam się po raz kolejny tego jakże pięknego dnia, tym razem jednak nie byłam przygniatana przez pewnego skretyniałego loczka. Podniosłam się z łóżka i spojrzałam na zegarek 10.30 - najwyższy czas żeby podnieść tyłek z łóżka i zrobić coś ze swoim życiem. Przywróciłam swój wygląd do normalnego i postanowiłam zjeść śniadanie. Z pokoju wyszłam w idealnym momencie, bo gdy tylko uchyliłam drzwi poczułam, że coś się przypala. Oczywiście czwórka kretynów, która siedziała na kanapie nie miała pojęcia co dzieje się dookoła.
- Coś się pali idioci! - zawołałam.
Obrócili się w moją stronę, ale chyba nie zrozumieli co do nich powiedziałam.
- Coś się pali! - powtórzyłam.
- Moje naleśniki! - obudził się lokers.
- Z kim ja żyję? - zadałam sobie pytanie.
- Z czwórką przystojnych, inteligentnych i seksownych chłopaków. - powiedział Louis.
- Taaa, zapomniałeś jeszcze o skromnych. - zaśmiał się Liam.
- Będzie w końcu coś do jedzenia? - zapytał Niall. 
- I tobie dzień dobry, kochany braciszku. - skrzywiłam się do niego.
- Jedzenia nie będzie. - usłyszeliśmy dramatyczny głos Hazzy z kuchni.
- To było do przewidzenia. - wymamrotał Liam.
- Skoro jesteś taki przewidujący Liaś, to dzwonisz gdzieś, żeby przywieźli nam śniadanie. - powiedziałam i rzuciłam w niego telefonem.
- Za 20 min będzie. - powiedział odkładając telefon po złożonym zamówieniu.
Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Ale mają motor w dupie. - zaśmiałam się i otworzyłam. To była najgorsza rzecz jaką mogłam zrobić tego dnia. Na cholerę to ja otwierałam te pierdolone drzwi?! Za drzwiami zobaczyłam Zayna Pierdolonego Do Kwadratu Malika. Kiedy tylko uświadomiłam sobie kto przede mną stoi zatrzasnęłam drzwi.
- Chcieli napiwek? - zaśmiał się Harry, ale jedno spojrzenie na moją twarz zmyło uśmiech z jego twarzy. - Jenny, co się dzieje? Po... - przerwało mu pukanie do drzwi. Otworzył je i od razu poczułam jak jego ciało się spina.
- Czego tu chcesz? - warknął.
- Przyszedłem po resztę swoich rzeczy. - Zayn uśmiechnął się ironicznie - Chyba, że już je spaliliście.
- Co ty tu kurwa robisz?! - za moimi plecami pojawił się Niall, ale nie zdąrzyłam usłyszeć odpowiedzi, bo poczułam, że ktoś ciągnie mnie za rękę i przepycha Malika w bok. Sama nie wiem jakim sposobem znalazłam się na dachu wtulona w Harry'ego.
- Dziękuję, znowu - uścisnęłam go mocniej.
- Nie masz za co, znowu. - uśmiechnął się.
- Zawsze jesteś kiedy cię potrzebuję, zawsze wiesz co czuję, zawsze jesteś przy mnie, nawet nie zdajesz sobie sprawy ile to dla mnie znaczy... Nawet nie wiem jak ci się odwdzięczę...
- Przestań, nie mów tak nawet - odsunął się ode mnie i spojrzał mi prosto w oczy - Nie oczekuję od ciebie niczego, zrobiłabyś dla mnie to samo, a poza tym ja chyba się... - przerwał mu dzwonek telefonu. 
Poza tym on co? Co za idiota zadzwonił właśnie w tym momencie... On się we mnie zakochał?! Nie!!! Nie powiedział tego... Nie mogę wkładać mu do ust słów, których nie powiedział.. Ale o to mu chodziło? No bo co on chyba się, mógł zrobić innego niż zakochać?! Moje rozmyślania przerwał mi głos Hazzy:
- Możemy już wracać, Zayn już poszedł.
- Nie skończyłeś mówić. - zauważyłam.
- Ccco?
- Powiedziałeś, a poza tym chyba się...- podniosłam wyczekująco brew.
- A poza tym chyba się.....yyy...mogę o ciebie troszczyć - zakończył z tryumfalnym uśmiechem, mina mi zrzędła, ale chwyciłam go za ramię i pociągnęłam w stronę mieszkania.

Mam brak weny :( Jeszcze za 5 dni szkoła, co już wgl odbiera mi chęci do życia... Mam nadzieję, że wy czujecie się lepiej
Kocham was xo xo

Siostra HoranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz