30.

4.4K 183 9
                                    

- Co się dzieje? - zapytał.
- Chan... Ja już tak dłużej nie mogę... Ja... Nic do ciebie nie czuję... Ja... Chyba kocham Harry'ego... - jąkałam.
- Chyba? - uśmiechnął się ironicznie.
- Chan, nie utrudniaj sytuacji.
- Po co dawałaś mi nadzieje?! Po co Jenny? - krzyknął.
- Sama nie wiem, myślałam że będzie tak jak dawniej... Ale ja już tak nie potrafię, to uczucie już zgasło...
- Jenny, kocham cię... Daj mi szansę! - spojrzał na mnie błagalnie.
- Nie mogę... Już nic do ciebie nie czuję.
- Ale...
- Chan, mogę ci zaproponować tylko moją przyjaźń, nic więcej. - powiedziałam ze spuszczoną głową.
- Będzie trudno, ale zostało mi tylko to. - uśmiechnął się sztucznie, a ja go przytuliłam. 
- Mam nadzieję, że mi wybaczysz. - wyszeptałam.
- Co jest? Stoicie tu tak dalej czy jedziecie z nami chlać?! - obok nas pojawił się Mike.
- Jedziemy. - zaśmiałam się i odpaliłam silnik samochodu.

LOUIS ( P.O.V.)

Obudził mnie dzwonek telefonu. Jęknąłem i niechętnie sięgnąłem po dzwoniący aparat.
- Halo? - warknąłem do słuchawki. 
- Przepraszam, z tej strony porucznik Smith z londyńskiej policji. Czy jest pan kimś z rodziny pana Stylesa?
- Można to tak ująć. Co się stało? - zapytałem z coraz większym niepokojem.
- Pan Styles został zatrzymany, jego stan pozostawia wiele do życzenia, w chwili obecnej znajduje się na izbie wytrzeźwień. Czy jest możliwość, żeby go odebrać?
- O matko... - westchnąłem - Oczywiście, zaraz po niego będę... Trzeba będzie wpłacić jakąś kaucję, czy coś?
- Nie, o to nie musi się pan martwić.
- Dobrze, tak jak mówiłem zaraz po niego będę. - powiedziałem i się rozłączyłem.
Co on do cholery znowu odjebał?! Izba wytrzeźwień?! Oby jutro rano nie było żadnej fotorelacji z dzisiejszej imprezy Stylesa... Simon nas zabije... Ubrałem się szybko i pojechałem po tego kretyna. Jechałem tam z myślą, że porozmawiam sobie na poważnie, ale kiedy tylko go zobaczyłem doszły do mnie wyrzuty sumienia. Wyglądał tak biednie, jak małe dziecko... Przez te cholerne loki! Nawet się powydzierać na niego nie można, bo wygląda jak dzieciak, a ja na dzieci krzyczeć nie umiem... Wsadziłem go do samochodu i sam zająłem miejsce kierowcy, zapiąłem pasy i spojrzałem niego z politowaniem.
- Co cię do tego skłoniło?
- Nie wiem jaak mam z nią rozmawiać. - wybełkotał.
- A ty dalej o Jenn, co? Stary, zapomnij o niej, ona nie chce z tobą być, widocznie nie widzi w tobie potencjalnego partnera, tylko swojego przyjaciela, który nagle zaczął się naprzykrzać. - powiedziałem.
- Jak zawsze pomocny, co Lou? - wymamrotał.
- Dlaczego nie możesz zrozumieć, że ona cię nie kocha?
- Bo... Nie wiem Lou, nie mam pojęcia...
Dojechaliśmy do domu, Harry szedł lekkim slalomem, więc postanowiłem, że lepiej będzie go prowadzić, kiedy w końcu znaleźliśmy się w jego pokoju i położyłem go spać z myślą, że jutro będę miał z niego niezły ubaw, zapytał:
- Stary... To zostanie między nami prawda?
Cholera... Czyli się z niego nie pośmieję... - pomyślałem.
- To chyba oczywiste. - uśmiechnąłem się ironicznie.
- Dzięki Lou...
Wyszedłem z jego pokoju myśląc o tym jakie życie byłoby łatwiejsze gdyby Jennifer przyznała się sama przed sobą, że coś do niego czuje... Może oszukiwać samą siebie ale wszyscy dookoła widzą co się dzieje. Nawet Nialler zauważył, a u niego też z tymi sprawami ciężko. Pogadałbym z nią, ale ta dziewczyna od jakiegoś czasu ciągle znika... Zastanawia mnie jedno, co takiego się stało, że Harry skończył w takim stanie. Przecież on zazwyczaj nie tyka alkoholu, no przynajmniej nie w takich ilościach. Kładąc się do łóżka obiecałem sobie jedno : Muszę porozmawiać z Jenny.

JENNY (P.O.V.)
Weszłam do domu w trakcie kłótni Louisa i Harry'ego, to dziwne, bo ta dwójka nigdy się nie kłóci. Kiedy weszłam do kuchni, gdzie odbywała się ta burzliwa wymiana zdań, chłopcy spojrzeli na mnie z jakimś wyrzutem i ucichli.
- Co tu robisz? - zapytał Lou.
- O ile dobrze wiem to mieszkam. - odparłam podchodząc do lodówki i wyciągając sok.
- O tej godzinie? - drążył dalej Louis.
- O co ci chodzi? - zapytałam.
- Normalnie nie bywasz w domu o tej porze. - westchnął - Coś się stało? - przyjrzałam się mu uważnie, a potem Stylesowi, który stał z głową spuszczoną i patrzył w podłogę.
- Widzę, że mogłabym zadać to samo pytanie wam... Czemu kłócicie się w kuchni, w sobotę rano, czemu on wygląda jakby ledwo co trzymał się na nogach i miał kaca większego niż Ameryka? - spytałam, ale żaden z nich nic nie powiedział - No co, nagle wam zabrakło języka w gębie?!
- Byłem na izbie... - wymamrotał Harry.
- Gdzie? - nie zrozumiałam.
- Stary, nikomu nie chciałeś mówić, a jej mówisz od ręki?! - oburzył się Lou.
- Oh zamknij się, a ty mów. - wskazałam na Stylesa.
- Bo poszedłem do baru... I mnie zamknęli. - wyjęczał.
- Byłeś na wytrzeźwiałce?! - moje oczy się rozszerzyły.
- Mhmmm.
- O kurwa... Ale zajebiście! Jak tam jest? - zapytałam z podnieceniem.
- Jenny, kurwa pogięło cię? Co jeśli ktoś go widział? Co jeśli Simon się dowie? - Louis był mega wkurwiony, a Harry wyglądał jak zbity pies, sama nie wiem czemu ale podeszłam do niego i go przytuliłam.
- Będzie dobrze. - wymamrotałam w jego szyję. No cóż, był wyższy ode mnie a inaczej się nie dało. Spojrzałam na Louisa, który wyglądał jakby dostał patelnią po ryju, oderwałam się od Harry'ego i powiedziałam:
- Z czym masz znowu problem?
- Raczej z czym ty masz problem, zachowujesz się dosyć dziwnie. - spojrzał znacząco na Stylesa.
- Nie mam żadnego problemu. - rzuciłam mu spojrzenie "pogadamy później" i zapytałam:
- Powiemy chłopakom?
- My? Kochanie MY nic nie zrobiliśmy, to Harry, a nie MY.
- Jesteś idiotą Lou. 
- Skarbie, ja w tym udziału nie brałem. I nie mam zamiaru brać.- powiedział pewnie.
- Mhmmm, skoro nie brałeś w tym ŻADNEGO udziału, to powiedz mi z łaski swojej, jak do chuja Harry znalazł się w domu? Skoro reszta nic nie wie, a on nadal jest najebany, oboje dobrze wiemy, że gliny nie dały by mu kluczyków do rączki i powiedziały "Jedź do domu"... A może bawił się w Harry'ego Pottera i nauczył pierdolonej teleportacji?! Więc nie wkurwiaj mnie i nie mów, że nie brałeś w tym pierdolonego udziału bo ci zaraz coś kurwa zrobię!
- Jak ja cię kurwa nienawidzę Jenny. - warknął.
- W tym jednym się czasem zgadzamy. - wysyczałam.
- Skończyliście już? - wtrącił się Styles.
- Idź się ogarnąć. - warknęliśmy na niego.
- Ale...
- Już!!!
- Pierdolcie się. - wymamrotał pod nosem i poszedł do pokoju.
- Słyszałem! - powiedział Louis.
- O to chodziło! - usłyszeliśmy głos Hazzy i odgłos zamykanych drzwi.
- Co się dzieje? - zapytał od razu Louis.
- Nic...
- Jenny, kurwa...
- Chan powiedział mi, że mnie kocha. - wyszeptałam.
- Dopiero teraz? - Louis miał zdumioną minę.
- Cooo? Jak to dopiero? - znowu nie ogarnęłam sytuacji.
- Jesteś ślepa... Co mu powiedziałaś?
- Że możemy zostać przyjaciółmi. - wyszeptałam.
- Dlaczego? - dalej drążył z nie przeniknionym wyrazem twarzy.
- Bo... Sama nie wiem. - skłamałam.
-Kłamiesz... Po prostu uświadomiłaś sobie, że kochasz Harry'ego. - powiedział, a ja tylko się rozpłakałam.
- Lou, nie wiem co mam robić... On mnie teraz pewnie nienawidzi. - załkałam a on mnie przytulił.
- Wcale cię nie nienawidzę. - usłyszałam za sobą głos Harry'ego, na który momentalnie się odwróciłam.
- Co słyszałeś? - zapytałam twardo wycierając łzy.
- Wszystko... - wyszeptał.
- Podsłuchiwałeś? - spytałam z niedowierzaniem.
- Teoretycznie zostawiłem tu telefon. - wskazał ręką na Iphone'a leżącego na blacie - Ale w praktyce... Podsłuchiwałem. - powiedział.
- Jestem suką. - powiedziałam.
- Nie jesteś... - zaprzeczył i podszedł do mnie przytulając mnie - No może czasami... - stwierdził.
- Ej... - zaczęłam ale zamknął mi usta pocałunkiem.

HARRY (P.O.V.)
Nie mogłem się powstrzymać i pocałowałem ją, podejrzewałem, że zaraz dostanę w ryj, ale w tym momencie nie interesowało mnie to. Kiedy Jenny oddała pocałunek i wplotła ręce w moje włosy byłem szczęśliwy, w końcu coś mi się udało! Staliśmy tak na środku kuchni całując się, kiedy ktoś powiedział:
- Sorry, że przerywam tego ślimaka, ale zagradzacie mi przejście do lodówki.
Oderwałem się od Jenny i spojrzałem na Nialla, a potem na jego siostrę.
- Dopóki nic nie zje nie ogarnia co się dzieje. - zachichotała - Moglibyśmy uprawiać seks na blacie, to też by nie zauważył.
- Ciekawa propozycja. - wymruczałem jej do ucha.
- Harry! - walnęła mnie w ramię
- Kocham cię. - spojrzałem jej w oczy.
- Ja też cię kocham. - powiedziała i złączyła nasze wargi w pocałunku.
Niall chyba już zdąrzył coś zjeść bo po chwili usłyszałam jego głos - Co tu się dzieje?!
- Nareszcie, ile można było czekać. - usłyszałam radosny głos Liama, a po chwili śmiech Louisa:
- Nie żebym wam przeszkadzał, ale Niall zaraz wybuchnie.
Oderwaliśmy się od siebie i zobaczyliśmy czerwoną twarz Nialla
- Powie mi ktoś w końcu co tu się dzieje?!

Kochani kolejny rozdział :) wiem, że większość z was czekała na ten moment i w końcu nadszedł. Mam nadzieję, że nie zawiodłam waszych oczekiwań :)
Od razu zastrzegam, nie spodziewajcie się następnego rozdziału wcześniej niż za tydzień!
Kocham was
Xo xo
J.

Siostra HoranaWhere stories live. Discover now