22.

4.1K 192 6
                                    

- Harry jest w szpitalu...

Kiedy usłyszałam te 4 słowa moje serce się zatrzymało.
- Coo?!- poczulam łzy napływające do oczu i przez moją głowę przebiegły myśli. Nie proszę, tylko nie on!!
- St. Thomas Hospital przyjeżdżaj szybko. - powiedział Liam i się rozłączył.
Spojrzalam na Louisa, który od jakiegoś czasu patrzył na mnie ze zdziwieniem i pociągnęlam go w stronę samochodu. 
- Rusz tyłek Tomlinson!!! - krzyknęłam do niego.
- Co jest?
- Zapnij pasy. - wymamrotałam i odpaliłam silnik mojego auta. Miałam głęboko w dupie przepisy ruchu drogowego i ograniczenia prędkości, o mało co nie spowodowałam wypadku, ale nie przejmowałam się tym, chciałam jak najprędzej znaleźć się przy Harry'm.
- Kurwa mać! Co się dzieje? Jak mam zginąć to chcę wiedzieć dlaczego. - głos Lou wyrwał mnie z zamyślenia.
- Harry jest w szpitalu. - powiedziałam tylko i ostro zahamowałam pod placówką, nie mówiąc nic więcej biegiem ruszyłam do środka, na korytarzu spotkałam Li i Nialla.
- Co z nim? - zapytałam. 
- Nieprzytomny, jego stan jest krytyczny. - usłyszałam i zsunęłam się na podłogę.
- Jak to się stało? - po moich policzkach spływały łzy.
- Wpadł w poślizg i walnął w jakieś drzewo. - wyszeptał Niall.
- Co z Bentley'em? - zapytał Louis.
- Do kasacji. - powiedział Liam.
- Harry się wkurwi. - stwierdził Tommo.
- Wasz przyjaciel leży w szpitalu w stanie krytycznym, nie wiadomo czy przeżyje, a wy do kurwy bardziej martwicie się o stan samochodu?! - wydarłam się na nich. - Chcę do niego iść. - powiedziałam.
- Doktorze, narzeczona pana Stylesa chciała by do niego wejść. - powiedział Liam. 
Jaka kurwa narzeczona?! Czy on sobie robi jakieś jaja do kurwy nędzy?! Rzuciłam mu wkurwione spojrzenie, ale lekarz powiedział. - Oczywiście. 
Weszłam na salę, w której leżał Harry i od razu rzuciłam się do jego łóżka. Łzy leciały mi po policzkach i siąkałam nosem. Chwyciłam jego dłoń i zaczęłam do niego mówić.
- Hazz, proszę Cię, nie zostawiaj mnie, nie teraz. Wiem, że ostatnio między nami nie było za dobrze, ale wybacz mi to nie wiedziałam, jak mam zareagować. Sama nie wiedziałam co do ciebie czuję. Harry, proszę obudź się, kocham cię. - powiedziałam, wiedziałam że mówię prawdę. Byłam za głupia, żeby wcześniej tego nie zauważyć, gdyby nie ten wypadek, to sama nie wiem jak między nami by było. Ale teraz byłam pewna, że go kocham. Chciałam żeby się obudził, żebym mogła mu to powiedzieć, ale on dalej leżał nieprzytomny.
Spojrzałam na jego piękną twarz i odgarnęłam mu loczki z oczu, i pocałowałam dalej trzymając jego rękę. Modliłam się, żeby przeżył, przysunęłam sobie bliżej krzesło i oparłam głowę o jego ramię.
- Proszę Harreh, nie zostawiaj mnie samej. - wyszeptałam. 
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
- Jenny, obudź się. - ktoś szturchał mnie w ramię.
- Cooo?
- Jedziemy do domu, musisz się przespać i coś zjeść. - Niall zmarszczył czoło.
- Jedź sam. - powiedziałam cicho.
- Nie, jedziesz ze mną.
- Nie, Niall, nie zostawię go tak.
- Zajmą się nim. - próbował mnie przekonać.
- Zostaję. - warknęłam.
- Jenny... - urwał kiedy zobaczył moją minę. - Widzę, że z tobą nie wygram, jakby coś się działo to dzwoń. - pocałował mnie w czoło i wyszedł, a ja z powrotem zasnęłam.

Tydzień później
Harry dalej się nie obudził, siedzę przy nim prawie cały czas, tylko raz wróciłam na noc do domu, Niall siłą wyciągnął mnie z tego szpitala, przespałam się, zjadłam coś i pobiegłam tam z powrotem. Siedziałam przy nim cały czas, cały personel już mnie znał, pielęgniarki proponowały nawet, że wstawią mi tu łóżko, ale powiedziałam im, że nie mają sobie robić problemu. Siedziałam tu już od kilku godzin, aż w końcu przysnęłam.
- Jenny? - usłyszałam zachrypnięty głos Hazzy.
- Harry! - poderwałam się od razu z miejsca. - W końcu, obudziłeś się!
- Jak długo tu jestem? - zapytał z trudem. 
- Tydzień.
- Siedzisz tu przez cały czas?
- Tak. - odparłam.
- Nie musisz się...
- Muszę. - przerwałam mu - Tak się martwiłam...
- Czemu?
- Harry, ja.... Kocham cię.
- Co?!
- Kocham cię. - powtórzyłam i poczułam jak mnie do siebie przyciąga. Jego wargi znalazły się na moich i poczułam jak jego język prosi o dostęp, wpuściłam go i po chwili poczułam go na podniebieniu. Całowaliśmy się dopóki nie zabrakło nam tchu i w końcu oderwaliśmy się od siebie
- Ja ciebie też - uśmiechnął się do mnie i jeszcze raz pocałował.

Poznajcie moją zajebistość, daję dzisiaj jeszcze jeden rozdział, ale zjebałam go :( uprzedzam następnego nie spodziewajcie się szybciej niż za tydzień :( wiem, że to długo, ale szkola mnie nie rozpieszcza :(
Kocham was xx
J.

Siostra HoranaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz