19 marca

1.5K 152 8
                                    

Dziś sobota. I jak co sobota- poszłam rano po pieczywo do sklepu. Wyszłam z dwoma bułkami, jednym bochenkiem chleba, jabłkiem, śmietaną, nowym smakiem herbaty, dwoma napojami i przecierem z ogórków. Wyjebałam się przed bramką z tym wszystkim, bo było za ciężkie. Ugh.
Słucham polskiej muzyki...
("Tak, tak, wstyd wziął wolne dwa tygodnie,
suche mam tam gdzie ty masz mokre" pampampam)
...z chińskich słuchawek, palę polskie papierosy, biegnę we włoskich butach i przygryzam moje wargi.
("Przez myśl mi nie przeszło od pierwszej chwili pytanie, czy kochasz mnie
Oboje wiemy,
Oboje wiemy,
Oboje wiemy, że nie!")
Zrobiłam śniadanie sobie, rodzicom na kacu też. Dorobiłam kawy. Zjadłam jabłko.
Problemem nie było jednak to, lecz wspomnienie mojego pierwszego chłopca, a czwartego partnera (po każdej z trzech małych olci), Bartka.
Miał cudne włosy, chodzą one za mną od rana. Zastanawiam się, jak to jest ciągnąć tak naturalnie śnieżnobiałe kłaki i krzyczeć jego imię.
Zasnęłam i znów śniła mi się śmierć. Nie dosłownie, nie mam żadnych widzeń z nią co sobotnia drzemka. Znowu ktoś się zabijał w moim śnie, tym razem skakał. Złapałam go za, haha, blond włosy. Czuję się prześladowana, ja chyba oszaleję!
Przefarbuję się na czarno z tej całej desperacji.
Okazało się jednak, że dzień może być gorszy. Wypowiedziałam słowa, których nigdy bym się nie spodziewała po sobie, po moim ed, po tym wszystkim co przeszłam.
Przechodzę na dietę.
Mam ochotę z jednej strony narzygać sobie na mordę za to, co właśnie czynię, jednak w głowie mojej mam poronioną myśl, że... że tak powinno być.
Błagam, niech ktoś mnie strzeli, jeśli znowu będę mdleć i ważyć 43 kilo.
Bo celem tego nie jest odchudzanie się, tylko nie wpierdalanie gówna. To tego typu dieta. Nie wiem jednak, czy z lenistwa nie przestanę przypadkiem jeść w ogóle. Kurwa. Moja twarz to paskudna twarz przyszczatego nastolatka w tym momencie. AGH, dlaczego ja o siebie nie dbam tak bardzo, wytłumacz mi to.
Zgubiłam się w tym całym biegu po sukces, po idealnie gładką skórę bez niedoskonałości i po worki pieniędzy. Jak ja nawet worka z butami nie potrafię przypilnować!
Idę zapalić.
S.

NibydziennikWhere stories live. Discover now