3 kwietnia

1K 105 1
                                    

Śmieję się w niebogłosy.
Cała sprawa z sobotnią imprezą była całkiem nerwowa, pokłóciłam się z Jay Z, ludzie na ostatnią chwilę kupowali i sprzedawali bilety, a ja... ja nie miałam sukienki.
W przebieralni jednej z sieciówek, zaraz za drzwiami, ktoś dumnie (tak zakładam) napisał JP2GMD. Okazało się, że to zapowiedź armagedonu. Mojego osobistego.
No to jedziemy, co się będziemy w tańcu jebać! Zaczęło sie spokojnie, kieliszek, parkiet, kieliszek, parkiet. Taa.
Impreza zaczęła sie kręcić, już widzę pierwsze rzygi. Pech chciał, że znalazły się na moich butach i zakolanówkach. Kurwa.
Poznałam dużo ludzi, co jest zarówno plusem jak i minusem, bo dostałam masę pozytywnej energii, ale też jeden z panów postanowił... być debilem. Strzelił mnie z zakolanówki, nachylił się i teatralne szepnął "Hej, wypij więcej, żebyś była łatwa...".
Moim problemem jest to, że jestem potulna po alkoholu i zamiast dać mu w mordę (co normalnie bym zrobiła, co do tego nie ma wątpliwości), to zaczęłam się śmiać! Nerwowo! Koniec końców spierdoliłam do palarni.
O dziwo to nie ostatnia moja przygoda z tym panem, później zaatakował (patrz: zaprosił do tańca) mojego badgera. Na szczęście otrzeźwiałam na tyle, że wbiegłam na parkiet, pociągnęłam ją za rękę i razem uciekłyśmy.
Chłopiec z kitką na głowie często ze mną tańczył. Raz, przy obrocie, prawie sie przewróciłam, ale złapał mnie i pozwolił ustabilizować oddech. Niczego nie chciał zrobić. Bardzo milusie z jego strony, nie chciałabym znielubić takiego sympatycznego chłopca. Chodzimy razem do szkoły.
Dużo historii mnie dotknęło. Nie wszystkie mną poruszyły, rzecz jasna. Dzieci emigrantów, nieakceptująca siebie biseksualistka, łatwe panie i pocałunki z przyjacielem.
Wszyscy tam byliśmy po coś. Jako młodzi gniewni szukaliśmy wrażeń, seksu, brudu, zapomnienia, dobrej zabawy, niekoniecznie dobrego alkoholu. Jeszcze nie narkotyków, jeszcze tego świata nie odkryliśmy. Przynajmniej w większości.
Jaki z tego wniosek? Ślicznie mi w różowej kokardzie na głowie, jestem zbyt miła po alkoholu i następnym razem nie dam sobie obrzygać butów. Życie jest przez ten moment piękne, choć następnego dnia ¾ z nas umrze na kaca i prawdopodobnie kaca moralnego.
Jedna przygoda za mną. Co będzie dalej?

NibydziennikWhere stories live. Discover now