26 marca

1.1K 108 1
                                    

Mam ochotę się wyrzucić przez okno. A właściwie miałam, bo to ranek był.
Dziś dzień zaczęłam z gwiazdą weekendu, Berlińczykiem. "Matko, wiedziałaś, że twoja córka pali Marlboro Goldy?". Nie wiedziała. A ja tego skurwysyna poczęstowałam, zdrajca! Bo to jest tak, ze wszyscy wiedzą, że palę. Nikt nie ma z tym problemu, o ile nie mówi się głośno na ten temat. A Berlińczyk wręcz krzyknął. Chuj skurwysyn.
Tyle stresu było we mnie, że rozdrapałam sobie skórę, popłakałam, pogryzłam, pobiłam, a nawet potulnie zamknęłam pizdę, jak mi kazano.
A potem zjadłam rosół i było całkiem spoko.
Teraz z kolei rozrywa mnie niespożytkowana energia, buzuje, prawie mi oczodołami wycieka. Dlatego wychodzę.
Będę chodzić po miejscach, gdzie pisałam smutne wiersze do mojej trzeciej Oli, gdzie ją całowałam i gdzie chodziłam na wagary (już bez niej). Pójdę też na dworzec i pożegnam jakiś odjeżdzający szynobus. Pomacham do chmur. I wypalę dużo papierosów, taki mam nastrój.
Jestem znudzona stałością i monotonią. Trzy dni siedzę w domu, a mam wrażenie, że to całe wakacje minęły. A mam tak cholernie dużo do zrobienia! Trzy plakaty, jedno serce, milion testów, recytacja Ody do młodości, Mickiewicz to kutas. A po świętach czeka mnie wertowanie "Encyklopedii Słowackiego", ponieważ muszę przygotować na jego temat wykład. Szykuje się, kurwa, wyśmienita zabawa.
To tak przyziemnie i bezemocjonalnie, ale spokojnie. Już drugiego kwietnia wybieram się do klubu, a po kilku godzinach i kilku też głębszych zamierzam przelecieć jakąś piękną panią w toalecie.
Później pyrkon. Dużo alkoholu, znajomych, seksu, brudu wielkiego miasta. Podoba mi się ta wizja.
POZNAŃ, PRZYBYWAM.
Z faktów mniej ciekawych, ale koniecznych do zakomunikowania: mój związek to związek otwarty. Nie polała się krew, a wszyscy żyją. Cieszy mnie to niezmiernie. Znaczy, nie wiem. Nie znam się za miłości za bardzo i zbyt silnie, ja po prostu czuję. I nie zawsze wychodzi mi to na dobre.
Im bardziej czegoś pragnę, tym łatwiej mi się żyje. A teraz nie pragnę.
Jak to? Tak to, szmato!
S.

NibydziennikWhere stories live. Discover now