2 czerwca

606 75 5
                                    

HEJ, JA ŻYJĘ!
Tak, też jestem w szoku.
Życie w bursie jest całkiem zabawne, moja współlokatorka to psychofan Błaszczykowskiego i Hyżego, napierdala jakieś diety i pije kilka razy zaparzane herbaciane fusy. I robi gorszy burdel ode mnie, a to wyczyn.
Poza tym okazało sie, że nie jestem aż taka chujowa w kuchni, ale zwyczajnie nie mam pieniędzy na nic! Kupowanie podstawowych artykułów pożera 2/3 mojego tygodniowego budżetu. Drażni mnie to.
Na dzień dziecka razem ze Stadem poszliśmy do zoo! A ja chyba dorastam, bo nie bałam się zadzwonić po ochronę. Dzieci maltretowały małpkę, która znalazła sie przypadkiem między elektrycznym ogrodzeniem swojego wybiegu, a dodatkowym płotkiem oddzielającym zwierzęta od dzieci. Uratowałam makaka, ale gorzki posmak niewychowanych gówniarzy pozostał.
Dziś się spotkałam z dziewczynką, która mnie crushowała. Czemu przyciągam tylko chore jednostki? Na jakiej zasadzie to do jasnej kurwy działa, bo aaaargh, nie mogę tego pojąć!
Ciężko wzdycham.
Jestem bardzo zmęczona tym wszystkim. Nie mogę patrzeć na komórkę momentami, internetowe znajomości zaczynają mnie dołować. Proszę się nie dziwić, kiedy któregoś pięknego dnia po prostu zniknę z każdego fragmentu internetu, w którym jestem obecnie. Nic mi nie dajesz od siebie i to moja mała tragedia, bo pokazuję ci moje serce, a ty... Patrzysz. I tyle. Nic więcej.
Straciłam motywacje do biegania, do dbania o włosy, do szukania szczęścia.
Teraz tylko wychodzę na trójkę (8:14) albo trzydzieści pięć (7:30) i jadę do szkoły. Po trzeciej lekcji idę na papierosa. Dużo pracuję. Do 16 muszę pojawić się w pokoju, potem dwie godziny nie robienia zupełnie niczego, żeby w końcu o 20 wyjść na godzinny spacer, vel papierosa, i iść spać. A następnego dnia abarot! I od nowa.
Pierdolę głupoty, bo średnia snu w tym tygodniu to jakieś 3h/dzień. Przecież gdyby mi się nie podobało, to nie żyłabym w ten sposób. Zawsze przecież robilam to, co chciałam.
...prawda?

NibydziennikWhere stories live. Discover now