IV |"Zaczął mnie namiętnie całować"

1.5K 108 18
                                    

-Cześć Nathaniel- boże tylko nie on.

-Wyskoczymy gdzieś? Muszę ci coś powiedzieć.

-Sory Nath. Śpieszę się yyy...do domu.- kłamać to ja nie umiem.

-Ale to jest bardzo ważne.- chwycił mnie za rękę i zbliżył się do mnie.

-Mam chłopaka zostaw mnie chłopie. Uhhhh- oburzona oddałam mu lody i poszłam w stronę domu.

***

-CZEŚĆ MAMO!-krzyknęłam.

Z salonu dobiegło mnie tylko ciche "szzzzzzz".

-Mama ma ucznia.

A no taak. Zapomniałam już o praktykancie. Mark tak? Nie pamiętam. Potem się doinformuję.

***

-Dziękuję za lekcję.- "Chyba Mark" wyszedł z gabinetu i skierował się w stronę piętra z sypialniami.

-Hej.- przywitałam się.

-Hej, Marinette, prawda?

-Tak, a ty yyyy..Mark?

-Jasne- uśmiechnął się chłopak.

-Idziesz na górę? Może porozmawiamy u mnie w pokoju?

-Chętnie z tobą porozmawiam.

Udaliśmy się do mojego małego wielkiego azylu.

-Masz naprawdę śliczny pokój.- pogratulował mi Mark.

-Sama wszystko zaprojektowałam.- Tak, lubie się chwalić.

-Czemu mieszkasz nadal z rodzicami?

-A dlaczego nie?- próbowałam wyjść z niezręcznej sytuacji. Brunet tylko zbliżył swoją twarz do mojej.

Najpierw Nathaniel, potem on, co się jeszcze wydarzy?!

Czy on myśli, że jestem taka łatwa?

-Nie pozwalaj sobie. Zawsze mogę powiedzieć mamie, a potem na pewno nie będziesz mile widziany w naszej rezydencji.

-A ja mogę pokazać światu to:

W tej chwili mnie zamurowało. Dosłownie. Mark pokazał mi film, na którym zmieniam się w Biedronkę.

-Co teraz powiesz Biedrąsiu?

-Jesteś okropny.- zawarczałam na niego.

-Od dzisiaj jesteś mi posłuszna zgadza się?

Przypomniało mi się, co powiedział Mistrz."Nigdy nie zdradź swojej tożsamości Biedronko. Jeśli ktokolwiek dowie się o twojej tajemnicy, tym bardziej Miracullum straci swoją moc. Jeśli zaś będzie leżało bezczynnie i nie będzie się rozmawiało o prawdziwym właścicielu, Miracullum powiększy swoją siłę. Pamiętaj"

Rozpłakałam się. Przez łzy udało mi się tylko wydusić:

-C-co m-mam dl-la cie-bie z-zrobić.

-Teraz to my się zabawimy. Ahahahhaahahahahahahahahaa

Rozryczałam się na dobre.

Ten ochydny człowiek pocałował mnie w usta. Nie oddałam, bo nie miałam zamiaru.

-Oddaj! Chcesz żeb...

Nie dałam mu dokończyć, bo złączyłam nasze usta w pocałunku.

-To mi się podoba Marinette.-mrugnął do mnie i wyszedł do swojego pokoju.

***

-Musisz wyjeżdżać?-wycedziłam przez łzy.

-Nie martw się kochanie, wrócę za dwa tygodnie. Szybko nam zejdzie.

-Obiecaj, że o mnie nie zapomnisz.

-Jesteś zabawna Mari. Jak mógłbym zapomnieć o tobie?

-Wracaj szybko Adrien.

Odłożyłam telefon na biurko i rzuciłam się na łóżko. "Czy może być jeszcze gorzej!?"-wykszyczałam w myślach.

-Witam cię Mariś.

-Nie, proszę, nie w tym momencie.- pobiegłam do kąta.

On jednak nie odpuścił i zbliżył nasze ciała do siebie. Zaczął mnie namiętnie całować. Mi za to chciało się wymiotować.

Nagle do mojego pokoju ktoś wszedł do mojego pokoju. Zobaczył Marka całującego mnie. Super.

Po pomieszczeniu wydobył się trzask drzwi. "Tylko żeby to nie był Adrien."-powtarzałam sobie w myślach.

-To już nie masz chłopaka Kotku.- znowu złączył nasze usta.

-Nienawidzę cię!!!

Wybiegłam z pokoju i próbowałam zatrzymać Adriena.
~~~

Hejoo.

No co ja zrobiłam. Czy miłość Marinette przetrwa?
Co sądzicie o Marku?

Wytłumacz Mi To Skarbie | MiraculousWhere stories live. Discover now