XIV | Nie przekręcaj Kocie |

1.1K 86 12
                                    

Kot został u mnie na noc. Jego Kwami pewnie żywi się Camembertem, bo chłopak poprosił mnie o niego, gdy jego moc traciła powoli siły, więc poszłam do sklepu po przekąskę i wręczyłam właścicielowi.

-Idź do łazienki i zamknij drzwi. Ja podam ci ser przez szparę w drzwiach.

-Jak sobie życzysz.-uśmiechnął się.

Słyszałam potem tylko piskliwy głos krzyczący na chłopaka i Czarnego Kota przypominającego, by nie wypowiadał jego imienia.

Jestem bardzo ciekawa, jak wygląda jego Kwami, ale nie zapytam, bo tylko bohaterowie o nich wiedzą.

-Z kim rozmawiałeś?-nie mogłam trzymać języka za zębami.

-Aaa...t-ten głos?-podrapał się na karku i zamyślił się.

-Słyszałam, że rozmawiałeś z kimś w łazience.-teraz tylko zależy od Kota, czy będzie chciał wyjawić mi prawdę, czy jednak dochowa tajemnicy. Jestem ciekawa, czy mi ufa.

-Bo...my superbohaterowie mamy małe zwierzątka zamieszkujące w naszej biżuterii, mój przyjaciel ma na imie Plagg.- uśmiechnął się nerwowo.

-Opowiesz mi o nim coś więcej?

-Plagg jest wielkości pięści. Ma wielką głowę w porównaniu z tułowiem. Ma bardzo duże, zielone oczy i mały nosek....Aha, i potrafi latać...Hmm...Czasam mnie wkurza,.... co ja mówię "czasami"? Zawsze, gdy nadejdzie okazja.

-Słodkie.- uśmiechnęłam się do Kota.-Masz pomysł, jak możemy spędzić ten wieczór?-zapytałam.

-A ty?

-Nie. Jak ktoś do mnie przychodzi nigdy nie wiedziem, co mamy robić.

-Co zrobimy z Markiem?

CO?! Mark? Zapomniałam o nim!

-Jest zamknięty w pokoju. Chodźmy tam.

Pobielgiśmy w stronę drzwi, które wcześniej Biedronka, czyli ja, dostała ze szczęśliwego trafu.

Chat ostrożnie otworzył drzwi.

Pustka.

Nikogo nie było w pomieszczeniu, zaś okno było otwarte na oścież.

-Skoczył...

-Ale jakim cudem, przecież nie potrafi latać, a na dole nie leży żaden człowiek.

-Boję się Chat. Bardzo się boję.-przytuliłam go mocno, na co on zarumienił się.

-Jesteś wspaniała Marinette, wiesz? Zawsze jak na ciebie parzę widzę w tobie moją dawną dziewczynę.

-Opowiesz mi coś o niej?

-Nie chcę do tego wra...

-Nie martw się Chat. Wszystko będzie dobrze. Jeśli nie jesteście razem to albo była dla ciebie nieodpowiednia, albo zrobiliście jakiś błąd w swoim związku. Nie martw się.

-Dziękuję, że tu jeseś-zamruczał mi do ucha.

-Kocie? Na ile czasu starczy ci mocy?

-Nie wiem. Jak przemienię się, wrócę do domu, nie martw się.

-A jak jakiś sługa cię zauważy?

-Nie zauważą mnie. Obiecuję.

-Myślisz, że Mark wróci?-miałam w głowie tysiące pytań bez odpowiedzi. Męczyło mnie to.

-Niestety tacy ludzie zawsze wracają. Ale nie masz się co bać. Będę przy tobie , ale to zawsze. Dzień i noc. Nie zależnie, czy to upalne lato, czy lodowata zima. Zawszę będę cię chronił.-wyrecytował, jakby uczył się tej formułki na pamięć.

Zachichotałam.

-Jesteś kochany.-rzuciła się na szyję Chata, a ten powędrował ze mną do mojej tymczasowej sypialni. I jeszcze gdzieś poszedł, ale to już nie było moją sprawą. W tym czasie odpłynęłam.

Pov. Adrien*

Po odłożeniu Marinette do łóżka, udałem się znów do pokoju Marka. Zobaczyłem tam coś niepokojącego.

W otwartej szufladzie jego biurka leżały kopie jakiegoś listu. Niestety nie byle jakiego.

"Drogi posiadaczu Miraculum, jeśli czytasz ten list, zapewne dowiedziałes się, że umarłem..."-nie mogę tego czytać. To jest zapewne list od Mistrza Fu, o którym mi wspominał.

Tylko skąd on go ma? Czy Mark jest posiadaczem jakiegoś Miracullum?

Boję się o Mari. Na szczęście ja i Biedronka czuwamy nad nią. Sam nie poradziłbym sobie.

Oczywiście uczuciami darzę granatowłosą Mari , ale jako Czarny Kot nikt nie wie, że jestem Adrienem, więc mogę flirtować z Biedronką, co nie?

Wróciłem do sypialni i zastałem już śpiącą Marinette. Wyglądała bardzo uroczo.

Położyłem się obok niej i zasnąłem równie szybko, jak Plagg pożera ten cuchnący ser.

***

W środku nocy obudziło mnie zielone światło.

-Kocie? Co się stało? Wszystko w porządku?-Marinette przytuliła mnie. Na szczęście była tak śpiąca, że nie otworzyła nawet oczu, by zobaczyć, że przytula swojego byłego chłopaka.

Uchyliłem lekko drzwi, ale okazało się, że służba w tym domu nie śpi. Co jakiś czas jakaś sprzątaczka przechodziła przez korytarz i witała mnie miłym "Witam panie Agreste".

Była około 4 rano. Szedłam powoli i zwyczajnie. (Przynajmniej tak mi się wydawało.) wyglądałem jak jakiś kojot.

Już miałem otworzyć drzwi, a tu nagle...

~~~~

* (będę pisać czasami z innych pozycji, będziecie wtedy więcej wiedzieli)

Takim właśnie polsatowym zakończeniem kończymy ten piękny rozdział. Dziękuję, za ponad 400 odsłon. Postanowiłam zrobić jakiś specjał na 500, bo co 100 nie opłaca się robić, bo codziennie wbijacie następne setki.

Bardzo mnie to cieszy ❤

Motywujące komentarze mile widziane.

Jak widzisz jakiś błąd, to proszę napisz pod tym akapitem komentarz, bym mogła poprawić błędne słowo.

Zauważyłam także, że jest coraz więcej gwiazdek pod rozdziałami. Baaaaaaaardo mnie to cieszy.

Rozpisałam się dzisiaj.
Do napisania, papapa 💘

Grr jutro do szkoły 😒
Co ja wgl gadam!? Jutro sobota

Wytłumacz Mi To Skarbie | MiraculousWhere stories live. Discover now