IX | Dlaczego wróciłam? |

1.1K 99 11
                                    

Cały dzień dzwoniłan do Adriena. Nie dziwię się, że nie odebrał ani jednego połączenia. Widzał jak go zdradzam. Fajnie, że to było wbrew mojej woli.

Jutro Mark wraca do naszej rezydencji. Na samą myśl o tym jest mi nie dobrze.

Spotkałabym się z Nathanielem, ale moja podświadomość mówi, że nie jest on odpowiedni dla mnie.

Hmmm... Gdyby była tu Tikki...

Wiem! Pójdę do Mistrza Fu i pożyczę na pobyt Marka moje Miracullum. W czasie tego tygodnia odbiorę mu telefon i wykasuję co trzeba i jeszcze do tego Paryż będzie cieszył się na powrót bohaterki.

Udałam się do gabinetu uzdrowiciela. Zastałam tam Mistrza i jego Kwami.

-Mistrzu, potrzebuję moje Miracullum. Mogłabym je wypożyczyć na jeden miesiąc?

-Po co ci dziecko twoje kolczyki? Czy Paryż jest w niebezpieczeństwie.

Hmmm.. Co ja teraz powiem...

-Widzę masz jakieś problemy. Niedawno był u mnie również Czarny Kot. On też odebrał swoje Miraculum.

-O tym nie wiedziałam. Więc mogłabym?

-Tak, ale zapamiętaj o przestrzeganiu regulaminu.

-Nie zapomnę.

Założyłam kolczyki.

-Witaj Marinette. Tak bardzo tęskniłam.-podleciała do mnie moja Kwami i mocno się do mnie przytuliła.

-Ja też, ale nie mamy czasu. Tikki! Kropkuj!

Latałam pomiędzy dachami i usiadłam na tym, na którym zawsze spotykałam się z Chatem.

Miałam nadzieję, że on też się tutaj zjawi. Chciałam go przeprosić. Przeprosić za to, że cały czas był w moim cieniu, że go nigdy nie zauważałam, że nie odwzajemniałam jego uczuć i za to, że Nathaniel go nie lubi. Ale jak potem pomyślałam o tym ostatnim to trochę to dziwnie zabrzmiało.

-Witaj My Lady.-przytulił mnie od tyłu.

-Wiedziałam, że przyjdziesz Chat. Złożyłam na jego policzku delikatny pocałunek.

Długo siedzieliśmy bez słów, patrząc na zachód słońca. Nie potrzebowaliśmy mowy. Rozumieliśmy się bez wydawania dzwięków. Nagle on wyszeptał ciepłym i jakże uroczym głosem: Dlaczego wróciłaś, Księżniczko?

No właśnie. Dlaczego ja wróciłam? Tego nawet sama nie wiedziałam. Mam plan.

-Muszę chronić jedną dziewczynę. Ma na imię Marinette. Jest w niebezpieczeństwie.

-Mari jest w niebezpieczeństwie?!-wstał i zaczął nierównomiernie oddychać.

-T-ty znasz ją?- wdukałam. Miałam pomóc sobie, ale zaraz dowiem się, kim jest Chat Noir.

-Tak znam ją bardzo dobrze, t-to znaczy kojażę ją.

-Ok.

Nastała głucha cisza. Nikt nie mówił ani słowa. Nawet wiatr przestał na chwilę szumić.

Nasze oczy skierowały się w swoją stronę. Teraz wpatrywaliśmy się w siebię jakieś 10 minut jak nie więcej.

-Kocie...-szepnęłam-J-ja p-przepraszam. Ja tak bardzo przepraszam.- rzuciła się mu w ramiona i płakałam tak mocno, te moje łzy spływały po jego lateksowym kostiumie tworząc na dole wielką kałużę.

-Ja tak strasznie przepraszam.- powiedziałam jeszcze raz.

-O czym ty mówisz Kropeczko?- szepnął mi do ucha Chat, głaszcząc przy tym moje granatowe włosy.-Nie masz za co przepraszać.

-Mam... Przepraszam cię za to, że cały czas to ja byłam w centrum uwagi... Ty byłeś uważany za mojego pomocnika, ale my jesteśmy na równi...Nie ma lepszy, gorszy. Jesteśmy drużyną...byliśmy...nią... Przezemnie cierpiałeś...Kurde, tak bardzo cierpiałeś...Nie odwzajemniałam twoich uczuć...Chociaż ty starałeś się, jak mogłeś...Ale ja nadal byłam tą waleczną Biedronką bez uczuć...Nie powinnam taka być...

Nagle kot wybuchł śmiechem. Nie powiem, że zabolało mnie to, ale bardzo dziwnie się czułam.

-Dlaczego się śmiejesz?- powiedziałam zdezorientowana.

-Biedrąsiu...ale ty jesteś zabawna...-nie widzę w tym nic zabawnego.

-Te lata, gdzie chroniliśmy Paryż, są moimi najwspanialszymi wspomnieniami ze wszystkich...-dokończył.

-A-ale j-jak to?-teraz już naprawdę nie orientowałam się, o co chodzi. Jakto najwspanialszymi?

-Tak to, Kochana. Codziennie tesknię za tobą i naszymi wspólnymi misjami. -wziąłem Miraculum od Mistrza, bo tylko tak mogłem się wyrwać z teraźniejszości.

-Mogłabyś mi powiedzieć, co się stało z Marinette?

-Tak, ale obiecaj, że nikomu, ale to nikomu nie powiesz o tym.

-Obiecuję na naszą wieczną miłość.

-Właśnie tu chodzi o miłość...ale z kimś innym...Bo Marinette została nakryta przez swojego chłopaka na zdradzie, ale ta zdrada nie była z jej winy, bo ten chłopak ją szantażuje. Ona nie może nic zrobić. Musi być jemu posłuszna. Inaczej on wyjawi jej tajemnicę. Ale ja-t-to znaczy ona tego nie chce.

Nagle Chat stał się blady jak ściana. Miałam wrażenie, że zaraz zemdleje i spadnie z dachu.

Chwyciłam jego rękę.

-Wszystko w porządku Kocie?

-N-nie, to znaczy t-tak.

Jąkał się. To było strasznie słodkie. To nie było takie jąkanie się Nathaniela. To był głos Chata.

-Na pewno wszystko w pożądku Chat?- zapytałam niepewnie. Martwiłam się o tego dachowca.

-Źle się czuję. Kreci mi się w głowie.

-Ohh Kocie...- złączyłam nasze usta w mokrym, pełnym uczuć pocałunku. Leżał mi przez chwilę na kolanach, lecz potem delikatnie podniósł głowę i zapytał:

-Jak mogę pomóc Marinette? Mogę poinformować o tym Adriena?- jedno pytanie...skąd on wiedział o tym, że to był Adrien?

-Marinette i Adrien byli w nieoficjalnym związku. Na mieście byli najlepszymi przyjaciółmi, by media nie interesowały się ich życiem miłosnym. Skąd wiesz, że to był Adrienm?- przymrużyłam oczy i wyczekiwałam odpowiedzi.

-Więc, Adrien...yyy to znaczy...yyy..Ja z-znam..go...yyy...dobrze.- podrapał się po karku.- Mogę mu powiedzieć o tym chłopaku?

-Marinette chciała sama mu powiedzieć, ale on okazał się dupkiem i nie odbierał jej połączeń. Tak się składa, że dobrze znam Mari. Jeśli chcesz jej pomóc...

~~~~
Dzisiaj się trochę rozpisałam. Mam wenę, więc może napiszę jeszcze drugi rozdział.

Jak już pisałam dziękuję wam za 100 wyświetleń pod moim opowiadaniem. Dzięki temu dostałam takiej weny. Wszystkich czytających DUCHÓW zapraszam do Gwiazdkowania i Komentowania.

Widzicie, że to może zdziałać cuda. Ten rozdział ma ponad 900 wyrazów licząc tą notkę.

Jeszcze raz bardzo dziękuję. 😍

Wytłumacz Mi To Skarbie | MiraculousWhere stories live. Discover now