-Nie m-mogę-wyszeptałam-Biedronce nic nie grozi.
Byłam zazdrosna o Biedronkę. To głupie. Jak można być zazdrosnym o samą siebie?
-Nie nalegam ślicznotko-pocałował mnie w czoło i odniósł do łóżka. Położył się obok mnie i objął mnie w talii. Leżeliśmy tak długo, aż do mojego pokoju nie weszli rodzice, sprawdzić, czy już śpię.
Serce zabiło mi mocniej. Odwróciłam się w stronę Kota, lecz go tam nie było. Leżał tylko liścik.
"Kocham cię Mari."
Naszczęście rodzice nie zauważyli bohatera, bo wyszedł wcześniej. Odetchnęłam z ulgą.
Już miałam spać, lecz ogarnął mnie strach. Wielki strach. Bałam się, że Mark wróci, że zamknie mnie w jakiejś szopie, z której nie ucieknę.
***
Wstałam wcześnie rano, by być gotowa do pracy. Przebrałam się w czerwoną sukienkę i nałożyłam czarne trampki.
Po drodze wszyscy się na mnie gapili. Byłam przezwyczajona.
Na miejscu nałożyłam fartuszek i ruszyłam do pracy.
Dzień minął mi nudnie. Sami nudni i sztywni klienci. Jednak nagle do kawiarni weszła Chloe Bougerous (nwm czy dobrze).
"Tylko jej tu brakowało"-pomyślałam i podeszłam do klienta na samym końcu lokalu, by ta nie zauważyła mnie.
Moje starania były na darmo, bo moja "przyjaciółka" podeszła do mnie.
-Witaj Marinette, dawno cię nie widziałam.-uśmiechneła się.
Chwila, czy ona właśnię się do mnie uśmiechnęła?
-Cześć Chloe. Nie wiem co kombinujesz, ale nie chcę w to wnikać.
-Myślałam, że spokojnie porozmawiamy, ale widać dwie się zmieniłyśmy.-popatrzyła na mnie z pogardą i wstała od stolika.
Ruszyła u stronę drzwi. Czy ja tak bardzo ją uraziłam?
Nagle mój wzrok przykóła złota torebka ze srebrną broszką słonia. Podniosłam ją. Wiedziałam do kogo należy.
"Po pracy ją odniosę i przproszę. To było nie fair, oceniać ją po starych latach. Muszę wszystko naprawić.
Obsłóżyłam jeszcze kilku klientów i wróciłam do domu.
Przebrałam się w lekką jasnożółtą sukienkę, a włosy spięłam w wysoki kucyk. Ruszyłam w stronę hotelu burmistrza. Była około 17 godzina.
Przed drzwiami lokalu stało dwóch mężczyzn w bordowych mundurach. Na głowach mieli ciemnoczerwone czapki.
Już miałam do nich podejść, lecx ktoś złapał moje ramię. Poczułam zapach lasu.
-Mari, spotkamy się jutro o 17? To ważne.-powiedział do mnie głos Nathaniela.
-Dobrze, ale teraz nie mam czasu na rozmowę, przepraszam.-nie chciałam z nim rozmawiać.
-Jak sobie życzysz księżniczko.-ucałował mnie w czoło.
Czy. On. Właśnie. Mnie. Pocałował. W. Czoło?!
-O-ok...-próbowałam zakryć zmieszanie, lecz mi się to nie udało.
Stanęłam naprzeciwko pracowników hotelu.
-Czy mogłabym odwiedzić Chloe?-zapytałam uśmiechając się od ucha do ucha.
-Czy pani jest jej przyjaciółką?
-Chodziłam z nią do liceum i...
-Nie wpuszczamy bez przepustek. Niestety nie możesz wejść.- zagrodził mi drogę mężczyzna z garniturze.
-Ale ja naprawdę mu...-oczywiście, że nie dokończyłam.
-Nie ma "ale".-drugi pracownik chwycił moją rękę i odprowadził do parku.
-I nie waż się tam wracać.-spojrzał na mnie wrogo i popchnął do przodu.
Niewychowani.
Gdy mężczyzna poszedł, ruszyłam do domu.
Zrezygnowana otworzyłam drzwi i rzuciłam się na kanapę. Włączyłam telewizor i to co zobaczyłam w telewizji było ostatnim, co chciałam dzisiaj zobaczyć.
____________________________________
Dziękuję za 1 tysiąc wyświetleń *.* Jesteście wspaniali 💓💓💓
Jednak dodaję rozdział, bo jak zobaczyłam ile mój fanfik ma wyświetleń zdobyłam wenę.Mój tata załatwił internet, ale nie wiem kiedy pojawi się kolejny rozdział.
Jeeeeszczeee raaz baardzo dziękuję 💕💕💕💕💕
CZYTASZ
Wytłumacz Mi To Skarbie | Miraculous
Fanfiction4 lata temu rodzice Marinette zdobyli fortunę. Teraz ich córka jest jedną z bogatszych i rozpoznawalnych dziewczyn w Paryżu. Ma dużą villę i najwspanialszego chłopaka pod słońcem. Rok temu Władca Ciem wyrzekł się swojego Miraculum. Nie miał siły. N...