Rozdział 5

4.2K 255 101
                                    

Mimo, że panicznie bałaś się tamtego chłopaka postanowiłaś spiąć dupe i przyjść jednak na trening bo jednak zależało ci na tym, żeby swoją pracę wykonać jak najlepiej. Nie chciałaś zawieść swojego nowo poznanego kolegi, dlatego zaraz po lekcjach ruszyłaś wolnym krokiem w stronę sali gimnastycznej. Idąc tam starałaś się zatuszować lekki strach tkwiący w tobie, lecz nie wychodziło ci to najlepiej, ponieważ nogi odmawiały ci już w niektórych momentach posłuszeństwa. Na szczęście bez niczyjej interwencji doszłaś do wyznaczonego przez siebie cel. Gdy miałaś już wchodzić przez próg drzwi ogarnęło cię nieznane ci dotąd uczucie. Nie było ono dobre. Wręcz przeciwnie przeszyło cię ono na wskroś swoją nikczemnością i emanującą żądzą mordu. Nie mogłaś się nawet ruszyć. Sparaliżowała cię ta tajemnicza "moc". Już chyba naprawdę się bałaś do tego stopnia, że zaczęłaś słyszeć za sobą jakieś szmery i czułaś coś lodowatego na swoim ramieniu. Nagle, jak ręką odjął nie odczuwałaś już nic. Kompletnie nic!

-O, a jednak przyszłaś _______ - usłyszałaś dobrze znany ci głos.

Gdy te melodyjne słowa dotarły do twoich uszu obruciłaś się i zobaczyłaś dziwną scenę. Twój "bohater" szedł razem z jakimś kolegą (podejżewałaś, że też z klubu siatkówki), a on trzymał pod pachą tego gostka, którego spotkałaś parę godzin wcześniej. Wyglądali przezabawnie, ale nie chciałaś być nie miła i tylko lekko się uśmiechnęłaś na ten widok.

-Ja strasznie przepraszam cię za niego. On już tak ma jak widzi jakąś dziewczynę. - odezwał się nowy rozmówca, równocześnie ciągnąc za sobą winowajcę. -A tak w ogóle to jestem Daichi Sawamura, kapitan męskiej drużyny siatkarskiej. Miło mi cię poznać. - podał ci drugą, wolną dłoń i wysyłął w twoją ciepły uśmiech.

-A ja jestem ____________.

-A mnie nie przedstawisz tej miłej dziewczynie kapitanie?

-W takim razie... To jest Ryūnosuke Tanaka. Nasz jeden z dwóch atakujących.

Gdy zobaczyłaś jak szcerzy się do ciebie to po prostu nie wytrzymałaś i wybuchłaś śmiechem. Teraz wyglądał jak taki klaun, ale bez make-upu, choć nadal śmiesznie. Gdy teraz tak pomyślałaś to nagle zaczęłaś się dobrze czuć w ich towarzystwie. byli całekiem... fajni. Mimo, że starsi.

-To... wchodzimy czy tak będziemy tu sterczeć? - upomniał się Koushi.

I wszyscy jak jeden mąż weszliśmy na salę. Po chwili zobaczyłam, że do sali weszło parę nowych osób. Niestety nie znałam ich, ale w tłumie wypatrzyłam dobrze mi znaną niziutką osobę.

-Cześć Nishinoya-san.

-O hej ________. Miło cię tu widzieć. A co cię tu sprowadza do nas?

-No bo chciałam po... - urwałaś w połowie zdania zdając sobie sprawę z jakiego powodu tu przyszłaś. Co prwada był on dla ciebie wystarczający, ale w oczach innych był on po prostu śmieszny. Nie chciałaś, żeby na starcie pomyślał, że jesteś jakąś łamagą, która nie potrafi nawet liczyć punktów, ale prawda była inna i bardziej bolesna. -poćwiczyć odbieranie piłek! Tak! "Że co? Boże! W co ja się wpakowałam!" Bo nie wychodzi mi to zbytnio, a słyszałam, że jesteście świetną drużyną i może...

-Byśmy mogli cię nauczyć? - dokończył chłopak widząc jak zaczynasz się plątać we własnych słowach.

-Tak. - przyznałaś cicho.

-Czemu nie. - słysząc to podniosłaś głowę i napotkałaś promienny jak słońce uśmiech Yuu.

 - słysząc to podniosłaś głowę i napotkałaś promienny jak słońce uśmiech Yuu

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.


I weź tu nie kochaj tego krasnala <3 Jakby ktoś pytał po co w ogóle wstawiam te obrazy to są one po to, aby łatwiej było wam sobie pewne scenki zobrazować. ^^

Momentalnie spaliłaś buraka, więc żeby nie widział go Noya szbyko się ukłoniłaś i powiedziałaś:

-Dziękuję Nishinoya-senpai.

A oto reakcja naszego bohatera w tej oto chwili.

A oto reakcja naszego bohatera w tej oto chwili

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-J-jak mnie nazwałaś?

Hmm spodziewałaś się innej reakcji.

-Nishinoya-senpai. - powtórzyłaś raz jeszcze.

Boże czy on... się rumieni?

-Chyba, że wolisz samo senpai

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

-Chyba, że wolisz samo senpai. - w tej chwili podeszłaś do niego bliżej i przyglądałaś się jego twarzy jak zaczarowana. W życiu nie widziałaś chłopaka z eumieńcami na policzkach. Tak barzdo cię to zaciekawiło, że twoją twarz dzieliły już tylko pare centymetrów od jego.

-M-m-może być. - speszył się jednak, ale chwile później otrząsnął się. -Mówiłaś wczesniej, że masz problemy z odbieraniem. Czy jeszcze czegoś chciałabyś się douczyć?

-Hmmm raczej nie.

-W takim razie mam nadzieję, że dobrze będzie nam się pracowało. - Nishinoya wyciągnął rękę i czekał na twoją reakcję.

Naturalnie uścisnęłaś mu dłoń jak na damę przystało.

-Noya! Chodź na zbiórkę! - zawołał go Daichi. (nasz odpowiedzialny tatuś)

-Wygląda na to, że teraz nie będziemy mieli zbytnio czasu na ćwiczenia, dlatego mam prośbę zostałabyś na treningu i zaraz po nim mógłbym cię uczyć?

-Umm jasne.

Patrzyłaś jak chłopak w podskokach odochi w stronę grupki ludzi i wydawało ci się, że to będzie fantastycznie spędzony czas wraz z senpai'em.

///////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////////

Tym razem jako tako się wyrobiłam ^^

Mam nadzieję, że podoba się chociaż tym paru osobom na razie historia.

Widzimy się za 3 dni!

Nishinoya Yuu // &quot;Mundurek&quot;Where stories live. Discover now