Rozdział 22

2.4K 166 84
                                    

~Noya~

Wreszcie nadszedł ten czas. Czas, gdy kruki wzniosą się ku lotu na wyżyny swoich możliwości. A ja jako jeden z nich, jako ich anioł stróż... Pomogę im, wesprę ich w trudnych chwilach swoim ramieniem i dam oparcie.

~___~

Usiadłaś wygodnie na ławce obok Kiyoko i trenera Ukaia. Szczerze nie wiedziałaś co masz robić dalej. Czemu powiedział ci, że o tobie myślał? Dlaczego chciał dla dobra drużyny zerwać z tobą kontakt? Na długo? A może chciał zakończyć tą przyjaźń?

Z twych rozważań wyrwał cię ból głowy najprawdopodobniej wywołany  udeżeniem piłki lecącej z zawrotną prędkością w twoją stronę. Jak zawsze. W końcu jesteś jak:

-Normalnie istny magnez na piłki! - zaczął wrzeszcześ trener.

-Przepraszam. -wstałaś z pomocą Kiyoko i znowu usiadłaś na ławce. Nagle poczułaś dziesiątki par oczu skupionych na twojej osobie. Popatrzyłaś na boisko i tylko niemrawo podniosłaś rękę w geście "wszystko jest ok", żeby się wreszcie od ciebie odczepili. Poskutkowało, ale nie na wszystkich. Nadal czułaś na sobie palący, wwiercający się w ciebie, dobrze znany ci wzrok zatroskanego nastolatka. Nie chciałaś więcej już go martwić, więc wysiliłaś się na najbardziej szczery i radosny wzrok jaki tylko potrafiłaś z siebie wykrzesać i posłałaś prosto do niego. Jeszcze chwilę się patrzył na ciebie, a potem wrócił do reszty drużyny i rozgrzewki.

-"Ufff. Jest dobrze. Szkoda tylko, że strzasznie boli mnie łeb. W końcu oberwałąs już piłką po raz drugi. Ale nie jestem zła na Hinate. To był tylko wypadek. Nefortunne zdarzenie. Dobra muszę się skupić na meczu, żeby znowu nie oberwać i oczywiście wspierać moją rodzinę."

~Relacja  z twojej perspektywy~

Na samym początku szło na gładko jak po maśle,  ale zaraz po 1 secie coś się stało. Karasuno zaczęły tracić przewagę, ale dlaczego? Co się stało? Nie mogłam na to patrzeć. Nie chciałam widzieć jak nasze wspaniałe kruki wznosiły się krok po kroku na wyżyny, a zaraz po tym podcinano im po kolei skrzydła tylko dlatego, bo grali mecz ze jakże "wspaniałym" Shitykawą! Nie pozwole na to! Nie mogę już dalej bezczynnie siedzieć! Wstałam i zaczęłam wrzeszcześ z całym sił.

-Karasuno fight! Dacie radę! - nie mogłam się powstrzymać. Znów poczułam ten wzrok wszystkich ludzi zebranych na tej sali na sobie. Ale mam to w pompie! Niech się lampią!

Usiadłam i dumna z siebie popatrzyłam na drużynę przeciwników. Byli zdezorientowani,ale ja dobrze wiedziałam, że naszym dodało to sił do dalszych działań.

Niestety 2 set przegraliśmy 1 punktem, ale za to w 3  i ostatnim secie szliśmy łeb w łeb z Aoba Jousai. Każdy dawał z siebie wszystko. Hinata i Kageyama wraz ze swoją szybką, Tsukki z blokiem, Asahi z rozegraniami godnymi asa Karasuno, Daichi jako kapitan i doświadczony we wszystkichh dziedzinach zawodnik i najważniejszy Noya jako libero, anioł stróż. To był przepiękny widok widzieć ich wszystkich takich... szczęśliwych? Chyba tak, ten lekki grymas na ich twarzach to duma i szczęście.

O nie! Znowu Tooru na serwie! Spoko ____. Nie masz się co martwić przecież stoi tam nie kto inny jak Nishinoya Yuu, najlepszy libero w prefekturze. Na pewno to odbije.

I nie myliłaś się.

I nie myliłaś się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

TTen wzrok. Te piękne orzechowe oczy patrzące na mnie z zarzartą koncentracją. Zakochałam się. Co?! O.o Co ja tu paplam?! Nieważne!

Ughh! Jak mnie to coś wkurza! Niech wreszcie podwinie mu się noga!

No i modły zostały wysłychane ^^

Alleluja! Punkt dla nas! Teraz tylko odrobić parę punktów i będzie dobrze. Szybkie to załatwią.

Nim się obejżałam ostatni punkt został zdobyty przez... nas. Wygraliśmy! Oikawa nie zdołał uratować ostatniej piłki!

~Noya~

Udało się! Wygraliśmy! I kto teraz śmieje się ostatni?! Dobrze wiedzieliście, że to nie jest zwykły mecz sparingowy. Doskonale zdawaliście sobie sprawę z tego, że to gra o dumę. O dumę i honor każdej z drużyn, a wy przegraliście ją. Nie zostało wam nic. Po wyściskaniu każdego z drużyny usłyszałem głośne wołanie _____. Biegła do mnie.

~______~

Gdy zobaczyłaś, że Yuu wreszcie jest "wolny" szybko wstałaś z ławki i pognałaś w jego stronę wołając:

-Senpai!

On zaskoczony odwrucił się do ciebie i lekko rozłożył ręcę przygotowując się na przyjęcie tarana zwanym ____ prosto w swe ramiona.

On zaskoczony odwrucił się do ciebie i lekko rozłożył ręcę przygotowując się na przyjęcie tarana zwanym ____ prosto w swe ramiona

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Coś w tym stylu <3

Przytuliłaś go tak mocno jak tylko potrafiłaś, a on odwzajemnił to. Staliście tak dłuższą chwilę puki nie przyłączyła się do was reszta kruczków. Oczywiście Tsukishima stał obok mamrocząc coś pod nosem i wyszedł z sali.


~10 minuts  later~

Zaraz po wielkim grupowy przytulasu Krasuno poszło się przebrać, a ty pomogłaś sprzątać salę Kiyoko. Gdy już skończyłaś pożegnałaś się z menagerką i wolnym krokiem zaczęłaś iść w kierunku bramy. Nie czekałaś na chłopaka bo wiedziałaż, że na pewno dziś będzie świętował z Tanaką. Kiedy już opuściłaś teren szkoły i zmierzałąś w stronę domu nagle poczułaś coś na ramieniu. Okazało się że jest to kogoś ręka. Kto jest jej właścicielem?

-______. Czekaj. Odpprowadzę cię. - powiedział z uśmiechem na ustach chłopak.

-A-ale. Nie świętujesz? A Tanaka?

-Przyjdę do niego kiedy indziej i obleje to. To co? Idziemy?

-No dobrze.

Przez kolejne 5 min. drogi szliśmy w ciszy, ale nie była ona krępującs, a wręcz przeciwnie.

-____?

-Tak senpai?

-Dziękuję, że tu dziś byłaś.

-Ależ nie ma za co. Po to są właśnie przyjaciele nieprawdaż? - uśmiechnęłaś się lekko.

-Przyjaciele... - zaczął mamrotać pod nosem chłopak.

-Coś się stało?

-N-nie. T-tak! To znaczy... bo ja coś sobie obiecałem i muszę teraz tą obietnicę spełnić. _______. B-bo ja-

///////////////////////

No nareszcie się zabrałam za to! Przepraszam, że duża część z was nie mogła przeczytać "pierwszej" wersji. Nie wiem jakim cudem mi to usuneło!

Ten rozdzialik jak już może ktoś zdążył wcześniej przeczytać i ogarnąć ten to wie, że różnią się one od siebie. Niestety nie mam takiej zaczepistej pamięci do zapamiętywania fabuły i słów bohaterów, ale mniej a więcej zarys ten sam... chyba.

Możliwe jest, że jutro zdołam dodać też i już kolejny rozdzialik, ale nic nie obiecuję!

Bye, bye moje pandy <3

Nishinoya Yuu // &quot;Mundurek&quot;Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz