2. Ciepłe powitanie

4.7K 438 28
                                    

Pociąg zatrzymał się — wedle informacji, które im przekazano — na ich stacji po około półgodzinnej drodze. Jessica z ulgą opuściła przedział, natychmiast słysząc rumor dobiegający z reszty pociągu. Siostry Juste sprzeczały się przez większą część drogi i choć dziewczyna czasem miała ochotę po prostu zacząć się śmiać z ich błahych powodów do kłótni, zaczęło ją to trochę męczyć. A przecież miała wytrzymać z nimi cały pobyt w Akademii. Zaczęła się naprawdę martwić o to, czy rzeczywiście będzie tak kolorowo, jak być miało, ale podtrzymywała ją myśl, że gdy tylko znajdzie się na miejscu i będzie miała chwilę dla siebie, skontaktuje się z Neil'em.

Może uda im się spotkać już niedługo.

Chociaż w przedziale nie słyszały nic, na zewnątrz aż wrzało. Jessica już nawet odłożyła na bok swoje pytania odnośnie rozmieszczenia wszystkich w pojeździe, który wcale nie wydawał się taki znowu duży. Słowo "magia" tłumaczyło wszystko.

Gdy wychodziła na peron, zauważyła, że nigdzie nie widzi swoich towarzyszek. Próba rozejrzenia się skończyła się na tym, że została popchnięta dalej przez następne wychodzące z pociągu osoby. Westchnęła, kierując się w miejsce, gdzie będzie mniej ludzi... czy magów. Sama nie była pewna, jak powinna teraz mówić.

— Przepraszam — mruknęła, mijając kolejne osoby.

Gdyby nie bagaż, przeszło jej przez myśl, byłoby tu dwa razy więcej miejsca.

W końcu się zatrzymała i dostrzegła, że pasażerów pociągu jest znacznie mniej, niż jej się wydawało, ale rumor i tak był straszny. Sam peron również odbiegał trochę od jej wcześniejszego wyobrażenia. Chociaż właściwie sama nie wiedziała, czego mogłaby się spodziewać.

Naprzeciw niej stał drewniany budynek przypominający karczmę, po bokach którego — pomiędzy resztą dziwnie wyglądających budowli — wystawały drzewa. Od strony torów rozciągał się kamienny plac, który później zwężał się w ulicę i prowadził do miejsca, którego nie była w stanie dokładnie zobaczyć. Gdzieniegdzie znajdowały się oblegane już ławki. Pociąg, z którego wcześniej sama wysiadła nie wyróżniał się niczym szczególnym od tych z Nirei, nie licząc dziwnego oznaczenia, którym zamiast liczb, były najprawdopodobniej runy.

Blondynka westchnęła, stwierdzając w myślach, że nikogo nie rozpoznaje i nie ma pojęcie, gdzie szukać swoich koleżanek. Doszła do wniosku, że większe szanse na ich znalezienie będzie miała jeśli zostanie w jednym miejscu.

Wzięła głęboki oddech i poczuła woń drewna, wilgoci oraz czegoś słodkiego, a za razem kwaśnego. Jakby zapach owoców, ale nie potrafiła go zidentyfikować z żadnym ze znanych. Wsunęła rączkę do walizki i poprawiła torbę na ramieniu. Kiedy chciała usiąść na największym bagażu, coś w nią uderzyło. Mocno popchnięta i kompletnie zdezorientowana wylądowała bokiem na ziemi.

— Strasznie cię przepraszam! — usłyszała jeszcze zanim zdążyła się pozbierać. Nad nią stała czarnoskóra dziewczyna w przybliżonym wieku. Od reszty tłumu zdecydowanie wyróżniały ją długie, czarne włosy o niesamowitej objętości. Uśmiechała się przepraszająco, wyciągając rękę w kierunku leżącej. Blondynka przyjęła pomoc i również się uśmiechnęła. — Fatalnie się zagapiłam...

— Nie szkodzi, każdemu się zdarza kogoś znokautować — zaśmiała się Jessica, zauważając otarcie, na kolanie rozmówczyni. — Zresztą ty chyba bardziej ucierpiałaś — stwierdziła, delikatnie się krzywiąc.

Brunetka pokręciła głową.

— Tego bym nie powiedziała.

Zaskoczona Jessica podążyła za jej wzrokiem w kierunku delikatnie krwawiącej rany na łokciu i przedramieniu.

Sześć ElementówWhere stories live. Discover now