6. Ummm

3.4K 350 69
                                    

Jessica obudziła się jako pierwsza. Usiadła na brzegu materaca, przez chwilę nie rozpoznając, gdzie jest.

Przypuszczała, że ten stan będzie się utrzymywał przez kilka najbliższych dni. Podobnie miała po przeprowadzce do Londynu. Na początku w ogóle nie potrafiła zasypiać, a później budziła się z kompletną dezorientacją, ale to w końcu minęło. Co ciekawe, przed "wypadkiem" rodziców nic podobnego do problemów z zadomawianiem się nie miało miejsca, a przecież często podróżowała.

Nie musiała zerkać na zegar, aby wiedzieć, jaka jest godzina. Krwawa poświata słońca wdzierająca się do jej pokoju przez niewielkie okno informowała, że jest zbyt wcześnie, aby chociaż się nad tym zastanawiać. W Anglii o tej porze jeszcze długo byłoby ciemno, ale w Arei czas — czy nawet obrót ziemi ( zakładając, że nadal na niej była ) — działał trochę inaczej.

Była padnięta, czuła jak głowa błaga o jeszcze chwilę snu, ale nie potrafiła zmusić się do położenia. Wiedziała, że i tak nie zaśnie, a tylko zamęczy się myślami.

Nie zmrużyła oka prawie całą noc, oczekując jakiejś wiadomości. Wstając i podchodząc do okna, okręciła na palcu pierścionek — oplatające go piórko. Neil powinien już być na miejscu, miał dać jej znać, a tymczasem nawet nie odpowiedział na jej list. Martwiła się, ale próbowała sobie wytłumaczyć, że to przez nadmiar pracy. W końcu dopiero odzyskał swoich rodziców i miał jeszcze zacząć szkolenie — inne niż to, na którym była — więc na pewno nie miał lekko. Mimo to kompletnie nie dawało jej to spokoju.

Włożyła jeansy, swoje stare, dobre czarne tenisówki i luźną mdłobrązową koszulkę, po czym cicho wyszła z pokoju. Uśmiechnęła się lekko, widząc z "balkonu" pełen jedzenia stolik. To było zdecydowanie wygodniejsze niż samodzielne przygotowywanie jedzenia.

Zajęła miejsce na kanapie, ale jedyne, co wzięła do ust, to zwyczajna, gorzka herbata, którą przelała z metalowego termosu do czerwonego kubka. Nie była za dobra, ale trochę przypominała jej Angielską Earl Grey.

— Kto by pomyślał, że będzie tak ciężko? — powiedziała do kubka, tym samym pobudzając do lotu gorącą parę, którą natychmiast poczuła na policzkach.

Pół termosu herbaty później, usłyszała poruszenie w jednym z pokoi, ale nie zainteresowała się specjalnie, w którym dokładnie. Odwróciła się dopiero, słysząc jęk Lillanty:

— Ale mnie wszystko booli...

Rudaska stoczyła się ze schodów, też nie bardzo kontaktując z otoczeniem. Opadła na fotel, dopiero w tamtej chwili orientując się, że nie jest sama.

— Cześć, Jess.

— Hej — odparła blondynka, odstawiając trzymane naczynie. Przyjrzała się koleżance. — Wczorajszy trening?

— Mhm, jeszcze jak — przytaknęła Lilla i spróbowała rozmasować lewe ramię, krzywiąc się przy tym. — Ty powinnaś tam iść zamiast mnie. Ale by im szczęki opadły, gdybyś pokazała choć część tego, co zrobiłaś w Londynie! Ja za długo olewałam gimnastykę w ostatnich dniach i teraz umieram. Ale wiesz, to ponoć pobudzające. A co u ciebie?

— Nic ciekawego. No... poza faktem, że dziwnie się tutaj czuję.

— Taaak, niektórzy ludzie są dziwni. Zwłaszcza nasi nauczyciele. No, może poza Sarrenem, ale wiesz...

Jessica uświadomiła sobie, że jej koleżanka, która mówiąc zaczęła rozsmarowywać dżem na kromce chleba, ma wiele racji. Faktycznie w gabinecie dyrektorki panowała dziwna aura i nie chodziło wcale o to, że są nowe.

— Nie mówią nam wszystkiego — stwierdziła, bardziej kierując słowa do siebie.

Lillanta wstrzymała czynność i spojrzała na blondynkę.

Sześć ElementówWhere stories live. Discover now