13. Kopę lat!

3.1K 330 137
                                    

Resztę drogi przebyli w niemal całkowitym milczeniu. Jedynie raz czy dwa padło pytanie, czy ktoś wie, ile jeszcze będzie trwała podróż, albo gdzie są. Nic poza tym. Jessica sama unikała nie tylko rozmowy, ale i kontaktu wzrokowego. Chociaż doskonale widziała, a raczej potrafiła zrozumieć, że na jej miejscu podczas dyskusji z Leo pewnie każdy by w końcu stracił panowanie i powiedział kilka słów za dużo, to jednak miała wyrzuty, że jako osoba pozornie najbardziej poukłada z całej szóstki zachowała się tak nierozważnie i to jeszcze podczas rozmowy, do której tak właściwie sama się zgłosiła.

W tamtej chwili żałowała bardzo, że nie usiadła obok okna i nie może po prostu gapić się za szybę. Wtedy sytuacja byłaby nieco łatwiejsza, a teraz, aby przypadkiem nie dać po sobie poznać, że zamęcza się myślami, musiała wpatrywać się we własne buty, co nie do końca było dobrym rozwiązaniem.

Ale nie tylko ona próbowała oderwać się choćby mentalnie od beznadziejnych stosunków między towarzyszami. Dopiero po wyjściu z pociągu zobaczyła, co tak naprawdę się zmieniło. Wbrew oczekiwaniom, nikt nie poszedł w swoją stronę. Kiedy stali na peronie — o wiele większym od tego niedaleko szkoły — w oczekiwaniu na jakiś znak nauczycieli, całą szóstką stali obok siebie. W odpowiednich odstępach, które ogłaszały wszem i wobec o ich dystansie do siebie, ale nie rozpierzchnęli się na boki, tylko czekali. Nawet już po informacji, gdzie i za kim mają iść, nie ruszyli się, gdy Brietta udała się na bok, aby z zieloną twarzą zwrócić śniadanie. I nawet ona już nie protestowała przy propozycji siostry, że pomoże jej z torbą.

Co Jessica przyjęła z jeszcze większym zaskoczeniem, Vanessa tylko machnęła ręką w kierunku grupy swoich pozornie stałych szkolnych znajomych, po tym, jak gestem przywoływali ją do siebie.

Może ta sytuacja nie była koleżeńska, pomyślała blondynka, zerkając na podobnie zdumionego Kyle'a, ale coś jednak wniosła. Martwiła się tylko o kontakt z Leo. Sama już wiele razy zachodziła w głowę, czy w ogóle go lubi, ale za każdym razem jakoś orientowała się, że gdyby rzeczywiście za nim nie przepadała, nie przejmowała by się tak bardzo jego negatywnym nastawieniem wobec niej. A teraz on i tak szedł z nimi — mimo tego, co mu powiedziała. Nie wyglądał na zadowolonego, ale czy ona kiedykolwiek widziała go w pozytywnym nastroju, żeby chociaż mieć porównanie?

— Jak myślicie, gdzie zostaniemy zakwaterowani? — zapytała ze swoją typową, choć w tej chwili delikatnie hamowaną żywiołowością Lilla.

— Nie, nie — odparła od razu Jessica, dostrzegając pełen nadziei wzrok rudaski. — Nawet o tym nie myśl!

— Ale właściwie dlaczego nie? — wtrąciła z uśmiechem Vanessa, domyślając się niewypowiedzianego pytania.

— Oni... — Blondynka rozejrzała się na idących przed nimi kamienną ( o wiele porządniejszą niż te Ziemskie ) ścieżką uczniów i ściszyła nieco głos. — Nie wiedzą i zapewne nie mają wiedzieć o moim pochodzeniu. A w ten sposób się to wyda.

Brietta prychnęła i posłała Jessice spojrzenie spod uniesionych brwi.

— Wystarczy, jak powiemy, że śpimy w innej części zamku. Nikt nie musi wiedzieć, że w komnacie, podczas gdy ten plebs — kiwnęła głową na resztę wycieczki — będzie się gniótł w pomieszczeniach dla służby czy gdzieś tam.

— Nie wiemy, czy właśnie tam...

Idąca obok niej Vanessa szturchnęła ją zaczepnie łokciem.

— To będzie dobra integracja! Nawet jeśli miałabym spać na podłodze!

Briettcie już na usta cisnął się złośliwy komentarz, ale na szczęście w porę powstrzymał ją przed nim głos Kyle'a.

— A co z nami? — zapytał z udawanym oburzeniem, wolną ręką wskazując niezainteresowanego tematem Leo, który dopiero w tamtej chwili podniósł znudzony wzrok na towarzyszy.

Sześć ElementówWhere stories live. Discover now