19. Decyzja jest zmianą

1.9K 191 73
                                    

Zack nie mógł narzekać. To go najbardziej wkurzało w tej całej sytuacji. Bo chciał.

Skoro nie mógł niczego zmienić, chciał móc chociaż dać upust temu, co mu leżało na żołądku, ale sprawa wyglądała tak, że nie miał ku temu realnych podstaw. Wszystko było tu zbyt dobrze rozplanowane. Ich kwatery niemal dorównywały poziomem Hotelowi Wolf, treningi, choć mordercze, nie mogły się równać z ich samodzielnymi próbami nauki. Mieli też tyle swobody, ile chcieli, o ile starczało im na to po dniu pracy choć trochę siły.

Jedyną niedogodnością — i to zasadniczo ogromną niedogodnością — był brak możliwości powrotu do Nirei. Ale ten temat miał już przerobiony. Jasne było, że jeśli chcą pomóc sobie i bliskim, muszą uszanować tą idiotyczną zasadę. W zamian za to mieli większą szansę na odnalezienie ludzi, którym zawdzięczali życie i właściwie wszystko, co umieli. To jednak wymagało cierpliwości, której nie miał.

Tak samo teraz.

— Możemy wreszcie przejść do konkretów? — fuknął ze swojego miejsca pod ścianą.

Z założonymi na piersi rękoma do tej pory tylko sceptycznie śledził toczącą się przed nim dyskusję.

— Cały czas o nich mówimy — odparł na to oparty o biurko Neil, nawet nie zaszczycając brata spojrzeniem, a to jasno mówiło o zmęczeniu i kompletnej ignorancji.

W Zacku się zagotowało. Nie cierpiał być olewany w taki sposób, a Neil dobrze o tym wiedział. Co ważniejsze — wcale nie miał powodów, żeby tak go traktować. Zresztą nawet gdy się zdarzało, że czasem je miewał, i tak nigdy nie rewanżował się w podobny sposób. Jego brat tak nie robił.

Zack aż miał ochotę go za to sprać i zapytać, co się z nim, do cholery, stało.

— To czemu nadal nie wiem nic konkretnego? — parsknął jednak tylko, podłapawszy ostrzegawczy wzrok Dennego. On także to widział. — Słyszę tylko dyskusję na temat tego, co wypada zrobić. A jakieś decyzje?

— Cóż — Eliela poprawiła mankiety złocistej koszuli, którą miała na sobie jeszcze po spotkaniu Rady. — na pewno mamy się spotkać z szóstką. To decyzja. Kiedy i jak będziemy mieli do tego okazję, już nie zależy od nas.

— Ale jak najszybciej — wtrącił Denny. — Ta wycieczka potrwa jeszcze trzy dni. To bardzo niewiele.

— To dzisiaj — oznajmił z powagą Zack. — Porozmawiajmy z nimi dzisiaj.

Neil przyjrzał mu się, ale wyglądał, jakby myślami był i tak skupiony na czymś innym.

— Dzisiaj mam patrol — przypomniał beznamiętnie.

— To idź na niego — odparł Zack przeraźliwie chłodnym tonem, wpatrując się bratu w oczy. — Nie sądzę, żebyś był nam niezbędny.

Chwila ciszy, jaka nastała po tych słowa, była gęsta, niemal duszna.

— Świetnie. — Neil oderwał wzrok od brata. — Dobrze. Jeśli dowiecie się czegoś nowego, to mi przekażcie.

Powiedziawszy to, wyszedł z biura Elieli, nawet się nie odwracając.

Pozostała trójka odprowadziła go wzrokiem i stała tak jeszcze długo po tym, jak drzwi się za nim zamknęły.

— Mnie też zaczyna to przerażać — przyznała w pewnym momencie Eliela. — Normalna magia tak nie wpływa na ludzi.

Oh, wiedzieli to dobrze. Z normalną magią by sobie poradzili. Tutaj jednak — nawet wiedząc już, kto stoi za czarem — nie potrafili nic zdziałać. A przez to, jak Neil się zachowywał, powiedzenie mu wprost o sytuacji również niewiele mogło dać. Może poza zdradzeniem ich przed królową. Neil ostatnio miał podejrzanie zbyt dobre kontakty z ludźmi ślepo ufającymi władzy, którą oni już uważali za niewiele wartą. Mieli zresztą ku temu bardzo dobre podstawy.

Sześć ElementówWhere stories live. Discover now