21. W pułapce

1.6K 159 25
                                    

Przypominajka:

Powiernicy dowiedzieli się, w jak bardzo niekorzystnej są sytuacji — ich szkolenie okazało się być najprawdopodobniej grą na czas, podczas której ludzie, podający się za godnych zaufania, mieli mieć ich na oku i pod pełną kontrolą.
Poza starymi znajomymi Jessicy i rodziną, zostali z tym zupełnie sami.

Syela — siostra dyrektorki, opiekunka wycieczki do pałacu

Redess — nauczyciel historii magii w Arellens, czołowy gbur, ale dobry wykładowca.

Sarren — najmłodszy z kadry nauczycielskiej wtajemniczonej w sprawę Powierników, główny z trenerów ich osobnych treningów oraz nauczyciel wychowania magiczno—fizycznego.

***

Kiedy rano Powierniczki zostały obudzone biciem zegara oznajmiającym, że do śniadania została im dokładnie godzina, w przeciwieństwie do poprzednich poranków, kiedy każda z nich zrywała się , próbując zdążyć do łazienki jako pierwsza, teraz ledwo się poruszyły.

Lillanta naciągnęła kołdrę na twarz, Brietta jęknęła coś z niezadowoleniem w poduszkę, Jessica tylko ciaśniej okryła się pierzyną i jedynie Vanessa uniosła się na łokciach, by chwilę później z powrotem opaść na poduszki. Z korytarza dobiegły je pierwsze głosy osób, które postanowiły opuścić swoje pokoje, ale nie było wśród nich żadnych dźwięków z przedsionka ani odleglejszych, z pokoju chłopców.

— Dobra — odezwała się w pewnej chwili Brietta, odrzucając kołdrę. Jej ciemne blond włosy sięgające do połowy łopatek całe były wygniecione i splątane, a na twarzy pod okiem widniał odbity okrąg guzika. Nawet pomimo tego, a może właśnie przez to, wyglądała na osobę, z którą lepiej nie zaczynać nieprzemyślanej dyskusji. — Co zamierzamy zrobić?

Lillanta odkryła głowę i spojrzała na siostrę.

— W sprawie naszej sytuacji?

— Nie, w sprawie dzisiejszego obiadu. Jasne, że chodzi mi o naszą sytuację. Co innego mogłabym mieć na myśli?

— A niby co możemy zrobić? — odpowiedziała pytaniem Vanessa, także siadając. — Z tego wszystkiego wynika, że ludzie, którzy mogliby nam pomóc, to ci, na których musimy bardzo uważać. I to oni mają realną władzę nad naszą sytuacją.

— Jess — zaczęła słabo Lillanta, zwracając się do nadal leżącej na łóżku Jessicy — wiem, że to pytanie właściwie już padło, ale co z twoją babcią?

Jessica tylko zamknęła wpatrzone w baldachim oczy. Myślała o tym prawie całą noc. O wszystkim, ale przede wszystkim o swojej rodzinie — tej, która jej została — i doszła do solidnego wniosku, że widzi ją tylko w Nirei. Nie była w stanie traktować Eleonore jako swojej prawdziwej babci, a na pewno nie w momencie, kiedy ta działała za jej plecami w sprawie takiej jak jej relacja z Neilem. Poza tym ile tak naprawdę wiedziała o jej istnieniu? Dwa miesiące? Na pewno nie więcej niż trzy, a sama świadomość jej istnienia jeszcze nie robiła z ich dwójki rodziny. Dziadka nawet nie musiała wspominać — król czy nie, pewnie nawet Lillanta i Brietta przez chwilę by nie pomyślały o wciąganiu go do tego problemu.

— Nie pomoże nam — stwierdziła blondynka.

Westchnęła i zaciskając dłonie na poszewce kołdry, opowiedziała o tym, jak Eleonore wymazała Neilowi wspomnienia o niej. Nie musiała tłumaczyć Vanessie, kim jest dla niej Neil, bo z tonu jej wypowiedzi wynikało to dosyć jasno, w czym utwierdziło ją współczujące spojrzenie nastolatki.

— Nie wierzyłam w to na początku, bo zaklęcie, które znałam, miało pokazać tylko trop prowadzący do kogoś z magicznym śladem Neila — przyznała Jessica, siedząc po turecku na swojej kołdrze, przodem do pozostałej trojki — ale ona nawet nie zaprzeczyła. I wiecie, to niby nic takiego, zakładając, że chciała dobrze...

Sześć ElementówWhere stories live. Discover now