Rozdział Wtrącony 2/2

2.8K 307 29
                                    

Cień mknął przed siebie, jakby miał skrzydła, które raz za razem otulały go swoją płachtą mroku. Neil gnając za nim, nienawidził się za to, że nie jest silniejszy, bo za każdym razem, gdy tracił trochę skupienia przy próbach utrzymania widzenia, demon zlewał się z tłem, a ponowne odszukanie go w mroku nie było łatwe.

Sama pogoń też nie. Początkowo - kiedy tylko dwie postacie po ujrzeniu braci zaczęły uciekać - chłopak gonił jednego z nich jedynie przez dół obok koryta rzeki. Jednak w momencie, kiedy Cień zaczął gnać między budynkami, kierując się na obrzeża miasta, sprawa trochę się pokomplikowała, bo Neil w porównaniu do swojego przeciwnika miał bardzo ograniczone pole manewru. Bieganie po dachach to co innego, ale unikanie każdego słupa, ławki, ogrodzenia czy pozostawionych pojazdów zasilanych magiczną energią, stanowiło zupełnie nowy rodzaj wyzwania. Dodatkową przeszkodą była ciemność.

I jeszcze jestem sam, przypomniał sobie w myślach chłopak. Drugi z Cieni pobiegł w zupełnie innym kierunku i nim zajął się Zack. Sam fakt, że Cienie uciekają zamiast rozpłynąć się w powietrzu, jak to zazwyczaj robiły, był bardzo niepokojący. Nie chodziło nawet o odmienne zasady panujące w Arei. Demony musiały nieść coś magicznego, coś nienależącego do nich skoro nie mogły się od tak przenieść. A patrząc na fakt, jak zawzięcie starały się zgubić pościg - coś bardzo cennego.

Neil odbił się od ziemi i podpierając na ręce, przeskoczył wysoki na metr płot ogradzający od miasta teren wyglądający na park. Poza drzewami w tym jego fragmencie była tylko trawa. I gnająca przed chłopakiem postać utkana ze smug ciemności. Nadal znajdowali się niedaleko mieszkalnej części, ale już daleko od centrum i wokół znajdowała się w końcu otwarta przestrzeń - większej odległości niż ta pomiędzy domami. Tutaj nie obowiązywały go już przeciętne zasady.

Czując potężne ciepło biegnące od serca do jego dłoni, szybkim i już dobrze wyćwiczonym ruchem wyrzucił ręce przed siebie, a razem z nimi delikatnie połyskujące, srebrne nici, które szybko znalazły się przed cieniem i zamknęły wokół niego jak klatka, po czym zniknęły, zostawiając niewidoczną tarczę.

Cień zatrzymał się pośrodku celi, wyraźnie wyczuwając, że nie może zbliżyć się do krawędzi.

- Mam go - powiedział brunet, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że przecież już nie jest połączony ze swoimi braćmi zaprojektowanym przez Dennego systemem komunikacyjnym. Na moment zacisnął powieki. - Złapałem go - powtórzył, tym razem pamiętając o przywołaniu zaklęcia komunikacyjnego.

Wiedział, że zanim Zack do niego dołączy - o ile w ogóle to zrobi ze swoim obecnym zajęciem - może trochę minąć. W tym czasie postanowił się przyjrzeć intruzowi. Już wcześniej widział Cienie z bliska, ale w tym coś go bardzo zaniepokoiło.

Nie próbował walczyć. Nie był zwykłym demonem, tylko przywołaną i kontrolowaną przez kogoś duszą osoby skażonej czarną magią, więc nie musiał, tak jak inne demony ze Świata Cieni, słuchać się Neil'a, a mimo to pozostawał w bezruchu. Neil z trudem wmówił sobie, że wcale nie czuje tego zimnego, wszechogarniającego mroku, gdzieś w cieple jego magii. Nie, zdecydowanie mu się wydawało.

Nigdzie też nie było śladu po domniemanym magicznym przedmiocie, ale zakładając, że taki w ogóle był, można było przypuszczać, że jest dobrze zamaskowany. A jednak...

- Po co ktoś w tak miłą i ciepłą noc miały nasyłać na na tak dobrze strzeżone miasto Cienie? - zastanawiał się na głos chłopak, gdy czerwień oczu więźnia błysnęła ostrzegawczo.

Neil ponownie usłyszał szept. Zmarszczył brwi, teraz rozumiejąc, że jego przeciwnik przez całą pogoń nie wydał z siebie żadnego dźwięku.

Sześć ElementówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz