chapter 2

308 18 2
                                    

Plan.
W życiu każdego ucznia nadchodzi ten dzień, w którym jedna tabelka może zniszczyć wszystko. Domyślasz się o co chodzi? Tak. Doskonale. Plan zajęć. Chyba jeszcze nigdy nie słyszałam by ktokolwiek powiedział, iż jego plan jest zajebisty i odpowiada mu w stu procentach. Btw, swoją drogą mój nie był taki zły... A przynajmniej nie wydawał się taki na pierwszy rzut oka. Siedziałam znudzona w ławce obserwując swoją klasę. Cóż, osoby w tej klasie zmieniały się szybciej niż nasi szkolni piłkarze biegali po boisku. Jedną z niewielu osób, które były tutaj tak samo jak ja od początku, był Mike. Puścił mi oczko a następnie znudzony przeczesał swoje niebieskie włosy.
Michael Clifford.
Chłopak stojący na czele "popularsów" według naszej szkoły. Dowodził watahą palantów, jednak nadal byli to 'popularni' palanci. Dusza towarzystwa, a na swoje stanowisko zapracował chyba tylko swoją czupryną, której kolor zmieniał szybciej niż migały lampki choinkowe.
Jednak jako osoba... jest wspaniały. Nie raz widziałam jak na przerwie kapitan drużyny próbował do niego zagadać.
Wyglądało to mniej więcej tak, jakby dowódcy największych gangów, które ze sobą rywalizowały - spotkali się twarzą w twarz.
Kapitan drużyny? Mowa oczywiście o Tomlinsonie. Nie warto dużo o nim wiedzieć. Sama znajomość jego nazwiska to kłopot. A chodzenie z nim do szkoły... To już gwarantowana tragedia.
Uroczyste rozpoczęcie roku szkolnego się zakończyło. Dla High School Black, to jak ogłoszenie stanu wojennego, który miał obowiązywać od pierwszego dnia szkoły. Czyli...

Jutra.

Without me ||L.TWhere stories live. Discover now