chapter 4

213 13 1
                                    

Wyzwanie.
Zarozumiały kapitan, szkolnej drużyny piłkarskiej otrzymujący wyzwanie od ''przewodniczącego'' szkolnych ''dziwadeł'' czyt. popularsów?
To jak pływać obok rekina, z raną, z której leci krew. Ujmując prościej? Po prostu masakra.
Michael i Louis ponoć od początku szkoły mają ze sobą na pieńku. Głównie dlatego, że oni i jeszcze kilku/kilkunastu chłopaków należeli do stworzonej przez siebie 'grupy'. Wszystko się rozpadło kiedy zaczęli chodzić do High School Black. Nie dlatego, że poszli do różnych szkół. Wręcz przeciwnie. Każdy udał się do tej samej szkoły. Jednak podzielił ich, styl życia i sama szkoła.
 -Znalazł się cwaniaczek za dychę. Na piłce znasz się tak jak ja na astronomii. -zakpił niebiesko-włosy.
-Oh, a to ciekawe. Ponoć tacy frajerzy pochodzą właśnie z kosmosu. -niższy chłopak zmierzył swojego dawnego przyjaciela.
-Jeżeli chcesz się przekonać, że cała Twoja gra jest do dupy to niech moja drużyna zagra z Twoją. -Michael uniósł brwi do góry czekając na odpowiedź Tomlinsona.
Czy Micheal grał w piłkę? Nie. Jednak jako ''przewodniczący'' szkolnych popularsów, nawet w jakimś stopniu przejął 'władzę' nad drugą szkolną drużyną piłkarską, w której grali inni z jego grupki. Nie nazywali go kapitanem to fakt, ale był jak ich trener, który nigdy nie pojawia się na treningach.
 -Zwołam chyba ekipę filmową aby później oglądać Twoją porażkę. -zakpił Tomlinson i wyciągnął rękę aby zatwierdzić to wyzwanie.
-To będzie wyciskacz łez ale dla Ciebie, Tomlinson. -zielonooki również podał mu rękę i zatwierdzili tak o to podjęte przez siebie wyzwanie. - Środa, 15 na stadionie.
-Tylko przyjdź. -Tommo odsunął się i ostatni raz mierząc chłopaka przedarł się przez tłum ludzi aby dotrzeć do swojej grupki.

Od tego momentu szkoła żyła tylko najbliższą środą jakby miała zapaść jakaś ważna decyzja o ich losie.

Without me ||L.TWhere stories live. Discover now