chapter 12

152 9 0
                                    

Rejestracja.
Około godziny 10:30AM, następnego dnia Calum opuścił mój dom. Jego wczorajsza odpowiedź a raczej reakcja na moje pytanie dotyczące ich grupki nie dawała mi spokoju. Chyba tylko pogrążyłam samą siebie w większym zaciekawieniu. Myślałam, że przez to cała atmosfera się spieprzy i nici z 'zapoznawania' się. Jednak już po kilku minutach rozmawialiśmy jak najęci a przez to spać poszliśmy dopiero około czwartej nad ranem.
Postanowiłam również odpisać Mike, bo wczoraj go trochę olałam nie odpisując mu konkretnie na jego pytanie.
Me: eh, dobra
Me: pomogę Ci z twitterem
Mike: żartujesz?! *.*
Me: nje
Mike: xcnbvhjdd (ps. szybko odpisujesz:))) )
Mike: cieszę się
Me: onie
Me: jak ty teraz masz fangirling to ja nie wiem co to będzie jak będziesz miał twittera >.< (ps.japatam)
Mike: co mam?
Me: nic ;d
Mike: kiedy mogę wpaść na...
Mike: 'nauki' ??
Me: idk
Mike: albo nie
Mike: przyjadę po Ciebie!
Mike: no i teraz ty zawitasz do mnie
Me: jest Twoja mama??
Mike: nie >.<
Me: to dobrze
Me: zawsze mi wypominała, że długo jej nie odwiedzałam >.<
Mike: do dziś o Ciebie wypytuje :/
Mike: tęskni za Tobą
Me: szkoda, że nie robi tego osoba, której myślałam, że jakkolwiek zależało
Mike: Melia, dobrze wiesz, że jest inaczej...
Me: wpadnij o której chcesz
Me: :)
Westchnęłam cicho. Miałam dzisiaj dziwny humor i pewnie dlatego napisałam to Michaelowi. Mam nadzieję, że nie weźmie tego do siebie i nie będzie teraz okazywał na pokaz jak to chciałby aby kontakt nam wrócił.
Chłopak zjawił się u mnie chwilę po godzinie czternastej. Wsiadłam do jego auta i od razu zauważyłam, iż kolor jego czupryny uległ zmianie. Teraz były fioletowe.
-Woa, jaki jest następny w kolejce? -to pierwsze co powiedziałam a w sumie to zapytałam.
-Problem w tym, że właśnie nie wiem...-odpowiedział ze smutkiem w głosie. Po chwili ruszyliśmy w stronę jego domu. Daleko od siebie nie mieliśmy.
-Yeah, problem... -powiedziałam pod nosem i obserwowałam drogę. -Dlaczego nagle zapragnąłeś mieć twittera? -zapytałam po prostu przenosząc wzrok na kierowcę. Zaczęłam się mu przyglądać.
-Chyba po to, po co każdy twitterowicz go ma. -wzruszył ramionami. -Wiele razy mi czytałaś i opowiadałaś o tym, więc mniej więcej wiem o co w tym chodzi ale.. wiesz, że zanim ja ogarnę co i gdzie to będą już takie aktualizacje, że w ogóle się nie pozbieram. -powiedział chłopak z rozbawionym głosem. Pokręciłam na to jedynie głową i nic nie mówiąc wzrok znów przeniosłam na drogę.
~50 minut później
-Mike! Rozumiem, że nie jestem przecudowną nauczycielką ale... -złapałam się za głowę. -Dlaczego gdy wytłumaczyłam Ci to po raz setny ty nadal robisz to samo? -załamana zakryłam twarz poduszką.
-No bo... -chłopak podrapał się po karku. -Jakoś oznaczanie tego tak mi bardziej pasuje...
-Hasztag jest do akcji. Pamiętaj... -powiedziałam zrezygnowana.
-Uwielbiam Cię denerwować, ewww.. -zaśmiał się i odłożył telefon wstając z łóżka. -Mam coś dla Ciebie. -powiedział i otworzył swoją szufladkę. Wyciągnął czekoladę, która mi podał. Podniosłam na niego wzrok. -Kawy nie robię jak w kawiarenkach ale mogę spróbować... -zaśmiał się uroczo.
-Akurat nie mam ochoty... Dzięki za... pamięć. W ogóle Khami już ocenił ''Twoją'' pracę? -zaznaczyłam przedostatnie słowo z wścibskim uśmieszkiem. Usiadłam otwierając czekoladę i go częstując.
-Powiedział cytuje "Wiem, Mike, że sam tego nie zrobiłeś. Ale doceniam, że chociaż przyniosłeś i nie miałeś tego w dupie". Ty jesteś dobra w takich sprawach. Uwielbiasz biologię. Więc na pewno będzie 5. -puścił mi oczko. Wywróciłam jedynie na to oczami.
Tabliczka zniknęła tak szybko jak moja piątka z matematyki, której nigdy w sumie to nie było. Posiedziałam jeszcze trochę u chłopaka ale nie zamierzałam całej soboty poświęcić dla niego. Chciałam odpocząć zwłaszcza, że widziałam go codziennie w szkole. Jednak pech chciał, że kiedy ubrałam już buty do domu weszła jego mama...
-Obożelku, Amelka?! -odstawiła torby i wręcz podbiegła do mnie, mocno przytulając. Odwzajemniłam to z delikatnym uśmiechem.
-We własnej osobie... -zaśmiałam się cicho. Kobieta odsunęła się ode mnie i zilustrowała mnie.
-Yeap, Amelia właśnie wychodziła. -usłyszałam głos Clifforda za sobą.
-Jaka szkoda... Na prawdę dawno Cię nie widziałam. -powiedziała ze smutkiem w oczach.
-Ja Ciebie też Karen... -posłałam smutny uśmiech. - Trzymajcie się. Na prawdę muszę już iść... -przytuliłam rodzicielkę Mike a mu pokiwałam.
-Do zobaczenia w szkole. -powiedział chłopak na pożegnanie. Na co rzuciłam tylko krótkie ''do zobaczenia''.
Wybrałam dłuższą drogę powrotną do domu. Spacerowałam po znanych mi okolicach myśląc o wszystkim i o niczym. Z dnia na dzień, poranki były coraz chłodniejsze tak samo wieczory. Jeżeli zima będzie zimna... Nikt mnie nie wyciągnie z łóżka, nawet siłą! Moje jakże ciekawe rozmyślenia przerwał dźwięk sms-a. A raczej sms-ów.
Fan-girl: laska
Fan-girl: TOMLINSON DO MNIE NAPISAŁ
Fan-gril: POWINNAM MU ODPISAĆ?
Fan-gril: JDJFJDKJJFKF
Fan-girl: NIE WIEM CO ROBIĆ
Fan-girl: POMOCY
Cała Emily. Tak wiele razy siedząc ze mną opowiadała wymyślone przez siebie sytuacje i dumnie mówiła co by wtedy powiedziała do Tomlinsona... A prawda była taka, że nie potrafiła odpowiedzieć na jego głupie "cześć". Nie przeszkadzało mi to, po prostu taka była. Akceptowałam ją, ale było mi jej żal bo Louis stuprocentowo cisnął sobie z niej potocznie mówiąc 'bekę'. Wiele razy próbowałam jej z tym jakoś pomóc. Nawet próbowałam odgrywać Tomlinsona! Jednak nawet gdy już jej szło dobrze ze mną aka Louisem to przy tym prawdziwym zacinała się zawsze.
Me: co Tobie napisał? ;o
Fan-girl: cytuję
Fan-girl: "cześć Em! skoro mamy zaliczyć ten projekt razem, to musimy wykorzystać te dwa tygodnie, żeby się czegoś o sobie dowiedzieć. daj mi znać kiedy masz czas."
Me: ok ale skąd miał Twój numer?
Fan-girl: POWAŻNIE W TAKIM MOMENCIE O TO PYTASZ?!
Me: no wybacz >.<
Fan-girl: napisał mi, że poprosił Mike
Me: a no chyba, że tak
Fan-gilr: JEJU ZAPYTAŁ KOGOŚ SPECJALNIE O MÓJ NUMER XFJDKDJFJ
Fan-girl: CO MAM MU ODPISAĆ?!
Me: a masz czas teraz?
Fan-girl: dla niego zawsze mam...
Me: to napisz mu to
Fan-girl: nie wiem jak...
Me: ja napiszę, ty skopiuj i mu wyślij, okej?
Fan-girl: okej
Me: hej, Lou! W sumie to nawet dziś. Pasowałoby Tobie spotkać się w kawiarence obok kolorowych schodków?
Fan-girl: nie wyśle tego..
Me: WYSYŁAJ
Kilka minut Emily kompletnie nic do mnie nie napisała. Jeżeli to wysłała to zapewne przeżywała fakt, że napisała do Louisa. Napisała...
Me: Em, żyjesz?
Fan-girl: ODPISAŁ
Me: i jak?
Fan-girl: SPOTYKAMY SIĘ DZIŚ
Me: no to brawo!

Without me ||L.TWhere stories live. Discover now