chapter 11

150 10 0
                                    

Fakt.
Nadszedł w końcu ten długo przeze mnie wyczekiwany moment. Piątek, piąteczek, piątunio! Prawdę mówiąc nie miałam najmniejszego planu na ten weekend, ale sam fakt jego nadejścia był czymś wspaniałym. Kiedy wróciłam do domu od razu zaszyłam się w swoim pokoju, rzucając na swoje łóżko. Standardowo włączyłam telewizor tylko po to, aby leciał w tle i złapałam za telefon aby przejrzeć różne portale społecznościowe, na których byłam zarejestrowana. Jak zawsze naczytałam się tylko głupich historyjek, postów o lajki jak i 'dramatów' z życia wziętych.
Już chyba wiem jak piszą scenariusze seriali typu 'Ukryta prawda' czy też 'Trudne sprawy'.
Twitter to ostatnia aplikacja jaką otworzyłam. Tam za to naczytałam się od twitterowiczów jak to już nie mogą znieść szkoły i jak to nienawidzą swojego otoczenia i również - siebie.
Chciałam już wyłączyć wszystko ale w ostatnim momencie dostałam wiadomość.
Hood(y): czy moja partnerka obecna?
Me: obecna
Hood(y): woa ;0
Hood(Y): szybko odpisałaś hahah
Me: przeglądałam tt, akurat ;d
Hood(Y): mhhhmm
Me: Calum... konkrety. Czego chcesz?
Hood(y): a no tak
Hood(Y): zapomniałem >.<
Hood(Y): nobo, mamy dwa tygodnie na poznanie się
Me: no i...?
Hood(Y): a że mi zależy na ocenie i zaliczeniu ( ( ͡° ͜ʖ ͡°) ) tego projektu
Me: Calum
Me: PROSTO Z MOSTU
Hood(y): po pierwsze - nie krzycz na mnie
Hood(y): po drugie - nie jestem na moście
Hood(y): po trzecie - daj mi dokończyć!!
Hood(y): może wpadniesz do mnie dzisiaj na noc?
Hood(y): bez podtekstu ^_^
Hood(y): musimy się trochę bliżej... 'zapoznać'
Hood(y): shit
Hood(y): nie idzie mi coś zapraszanie Ciebie bez podtekstu >.<
Me: a prawda jest taka, że...?
Hood(y): nie chce mi się szukać tych pytań w internecie...
Me: jesteś :))))
Me: głupi:))))
Me: po za tym... JA NIE WYCHODZĘ ZE SWOJEGO POKOJU CZAISZ
Hood(y): to ja..
Me: i ludzi też nie wpuszczam
Hood(Y): -,-

Mike: Melcia
Mike: mam sprawę
Me: MIKE DAJ MI SPOKÓJ W PIĄTKOWY WIECZÓR
Me: czy z Calumem nie macie co robić...?
Mike: dlaczego z Calumem? ;o
Me: nie ważne
Me: no dobra pisz już co chcesz?
Mike: no bo...
Mike: chce założyć twittera, a ty go masz i chciałbym
Mike: emmm
Mike: żebyś pomogła mi to ogarnąć
Me: z kim ja żyję...
Me: powiedzcie, że jestem w ukrytej kamerze
Mike: mogę to uznać za ''tak, oczywiście Mike! dla Ciebie wszystko!" ?
Me: :')
Me: *wstaje*
Me: *ociera niewidzialną łezkę*
Me: *wychodzi z pomieszczenia*
Me: *nigdy nie wraca*

Me: eh, no dobra
Me: wpadaj, Cal
Hood(y): wyślij mi adres i już pędzę partnerko B)))
Me: bez podtekstów, Hood
Ciemnooki zjawił się u mnie o godzinie 19:54. Nie wiem dlaczego o tej ale powiedział, że jak zjawił się o 19:53 to czekał do 54, żeby zapukać. W tamtej chwili nie wiedziałam w sumie czy się śmiać czy płakać czy może cokolwiek innego. Moi rodzice o 19:30, wyjechali z domu do innego miasta. Robili sobie co jakiś czas takie wypady, przez co miałam kompletną ciszę w domu. Cóż, teraz też miało tak być. Miało...
Początkowo nie mieliśmy co robić. Włączyliśmy jakiś film i dopiero gdy zaczął nas nudzić zaczęliśmy go komentować. Wtedy się zaczęło. Rozmawialiśmy na przeróżne tematy. Zaczynając od tych najgłupszych kończąc na tych niby mądrych. Kiedy film się zakończył, nasze rozmowy ucichły.
-Powiem Ci coś, Mel. -zaczął Calum popijając wodą. -Jestem...
-Prawiczkiem? -parsknęłam śmiechem spoglądając na niego.
-Głodny... I to ja jestem zboczony. -zaśmiał się spoglądając na mnie.
-Eww, japatam. -wywróciłam oczami i wstałam. -Zróbmy babeczki! i popcorn!
-Jestem za! -chłopak wstał na baczność energicznie -zapewne jak większość członków jego kolegów na widok mini spódniczki- z szerokim uśmiechem.
Ruszyliśmy razem do kuchni gdzie zaczęliśmy kuchenne rewolucje. Za pewne nawet Amaro, nie robi takich babeczek jak ja. Pomińmy fakt, że były z opakowania.  Przecież to też trzeba potrafić!
-W sumie... zastanawia mnie jedna rzecz. -powiedziałam jeszcze chwilę przyglądając się babeczką, które były w piekarniku. Oparłam się o blat patrząc na Caluma.
-Mów jak do ojca. -puścił mi oczko wkładając do ust garść popcornu.
-Tak więc, ojcze... -zażartowałam. -Po prostu zastanawia mnie dlaczego Wasza grupka się rozpadła. Ty też kiedyś trzymałeś się z Mike. A teraz traktujecie się wszyscy jak najwięksi wrogowie. -powiedziałam obserwując jego reakcję. Jego wyraz twarzy trochę się zmienił mimo, że próbował to ukryć.
-Długa historia. Powinna zostać między nami. -spojrzał mi w oczy. -I nie radzę Ci nigdy o to pytać.

Without me ||L.TWhere stories live. Discover now