chapter 17E

135 8 1
                                    

Emily

Kiedy wchodził do sali, czas wydawał się być zwolniony. Poczułam się jak w filmie, zwłaszcza gdy jego oczy spotkały się z moimi. Codziennie zadawałam sobie pytanie dlaczego akurat przy nim moja pewność siebie jest poniżej zero?
Od zawsze, przecież lubiłam być w centrum uwagi chłopaków i zawsze potrafiłam z nimi rozmawiać. Do dnia gdy nie 'poznałam' nijakiego Tomlinsona.
Doskonale wiedziałam, że na prawdę duża część szkoły się za nim ugania. Z resztą - jak za jego całą grupką. To właśnie oni byli jak lep na muchy a muchami były wszystkie zainteresowane nimi osoby.
Chłopak usiadł obok mnie i oparł się o ławkę. Wyglądał teraz jakby siedział już tu od co najmniej kilku godzin słuchając nudnego wykładu. Po chwili do sali wszedł Pan Simon, który swoją drogą miał nam dać dzisiaj kolejne zadanie do wykonania.
Kiedy mężczyzna zaczął prowadzić lekcję od Louisa dostałam karteczkę. Spojrzałam na niego dziwnie i pewnie wyglądałam jak idiotka ale on skinął głową na kartkę i wtedy ją otworzyłam czytając to co napisał.
'so, to jak? spotkamy się jakoś na dniach? x'
Zgryzłam dolną wargę i oparłam policzek na dłoni patrząc w przeciwną stronę aby nie widział moich rumieńców. Złapałam za długopis i postanowiłam nie zawalić tego i chociaż mu odpisać.
'mhm:) kiedy?'
Podałam mu karteczkę a chłopak od razu za nią złapał. Kątem oka zaczęłam go obserwować. Po przeczytaniu spojrzał na krawędź ławki i zamyślił się. Pewnie próbował sobie przypomnieć co w tym tygodniu ma ciekawego do zrobienia. Po chwili jednak dostałam karteczkę z powrotem.
'jutro? po szkole?  lub jutro na dłuuugiej przerwie. mamy chyba aż trzy godziny bo nie ma wykładów ;)'
Uśmiechnęłam się delikatnie i złapałam za długopis. Chwilę się wahałam.
'zgadamy się ;) '
Oddałam karteczkę i podniosłam wzrok na pana Simona, który usiadł na krawędzi swojego biurka.
-Nie będę Was dłużej trzymał w niepewności... -zaczął wręcz uroczyście. -Jak już wspominałem dzisiaj dostaniecie kolejne zadanie do wykonania. A za tydzień przypominam jest sprawdzian. -puścił nam oczko i się uśmiechnął. -Tak więc przechodząc do zadania...
Wszyscy tępo wpatrywali się w nauczyciela. A on w najlepsze zaczął bawić się w budowanie napięcia na sali bo zamilkł uśmiechając się.
-Projekt, do którego Was zgłosiłem nie jest związany tylko z edukacją seksualną. Między innymi nawiązuje też trochę do sztuki i angielskiego. Dziś jednak zadanie dotyczy bardziej sztuki. -powiedział i przeleciał wzrokiem po klasie. -Każda para dostanie inną scenkę do odegrania. Za tydzień prócz sprawdzianu, przedstawicie mi te scenki. Trzy najlepsze pary, które najlepiej wykonają swoje zadanie zostaną przekierowane na sztukę a tam będą kontunuowały projekt zdobywając kilka punktów więcej za każde zadanie. Myślę więc, że warto się przyłożyć. Pamiętajcie, że jest tu piętnaście par, a tylko pięć przejdzie. Pomyślcie o tym. -powiedział i wstał z biurka. Złapał za jakieś kartki i zaczął przydzielać wszystkim scenki. Kiedy podszedł do naszej ławki przełknęłam cicho ślinę bojąc się o to, jaką scenkę dostaniemy z Louisem. Chyba najlepsza byłaby ta gdzie ja jestem obrażona bo niewiele się do niego odzywam co pewnie już zdążył zauważyć...
-Emily i Louis... -mężczyzna spojrzał na nas przymykając oczy jakby lepiej się nam przyglądając. -Dla Was będzie... -wrócił wzrokiem do kartek, które trzymał i w końcu nam podał coś w rodzaju scenariusza. -To będzie idealne. -powiedział i ruszył dalej.
Spojrzałam na kartkę i sam tytuł już mnie przeraził.
"Zdrada"
-Kto zdradza? -zapytał niby mnie ale sam zaczął szukać odpowiedzi na kartce. -Oczywiście chłopak! Świetnie! To dyskryminacja! -powiedział oburzony ale spojrzał się na mnie. -Tylko nie bij mnie mocno na próbach. -zażartował a ja cicho zachichotałam.
-Postaram się. -powiedziałam tym samym zaskakując siebie i wnioskując po jego minie... Go również.
-Woa, ty umiesz mówić.. -zaśmiał się i pokręcił rozbawiony głową.

Amelia
Roześmiałam się głośno gdy przeczytałam tytuł naszej scenki. Spojrzałam na Caluma a widząc jego minę roześmiałam się jeszcze bardziej.
-Amelia! Czuje, że to wygramy! -powiedział i sam zaczął się śmiać.
-Calum... Proszę Cię, nic nie mów bo się posikam ze śmiechu. -powiedziałam i usiadłam prosto próbując uspokoić śmiech co nie było takie proste w tamtym momencie. Złapałam się za bolący już mnie do tego brzuch. -Mamy to jak w banku. -stwierdziłam i otarłam łzy, które pojawiły się wraz z moim niekontrolowanym śmiechem.
-My nawet nie musimy tego ćwiczyć... -stwierdził i przeczesał ręką swoje włosy. -Co więcej, my już teraz moglibyśmy to odebrać.
-Dobra, dobra Hood. Nie bądź taki hop do przodu. -puściłam mu oczko.
Nasza scenka nosiła tytuł "Kłótnia". Patrząc na to jak często sprzeczam się o coś z Calumem, na prawdę nie widziałam dużego problemu z tą scenką. Jednak bez przygotowania na pewno nie chciałam przyjść. Choć z drugiej strony planować kłótnie? Rozumiem przed snem rozmyślać nad scenariuszem dialogu ale to dwie różne bajki, których raczej się ze sobą nie łączy.
-Oh, dobra, dobra. Trzeba będzie się umówić i 'przećwiczyć' tą scenkę. -puścił mi oczko a ja wywróciłam oczami.
-Tobie nie tylko pisanie bez podtekstu nie wychodzi.. Ty nawet jak mówisz to wyglądasz jak pedofil, który chce mnie gdzieś zaciągnąć. -stwierdziłam udając przerażoną.
-Pieprzysz głupoty mała. -powiedział wywracając oczami. -To jak? Kiedy Ci pasuje?
-W przyszły czwartek. -puściłam mu oczko. Do naszych uszu dobiegł dźwięk dzwonka więc z automatu podniosłam się z krzesła. Spojrzałam na chłopaka.
-Ha ha ha, jakaś ty śmieszna. -powiedział patrząc mi w oczy.
-Na pewno nie tak bardzo jak Twoja twarz Hood. -wzruszyłam ramionami.
-Odezwała się miss tapeciara. -parsknął śmiechem mierząc mnie.
-Powiedział ten, który ma więcej żelu na głowie niż włosów. -przewiesiłam swoją torbę przez ramię.
-Wole to niż spadający tynk z mojej twarzy. -puścił mi oczko i również przewiesił swoją torbę przez swoje ramię.
-Ja wole spadający tynk, od lasu deszczowego na głowie. -powiedziałam kiedy razem wychodziliśmy z sali.
-A tak całkiem poważnie... Masz wolny weekend? -zapytał z delikatnym uśmiechem spoglądając na mnie.
-Słabe disy masz przez co moje też były słabe. -powiedziałam niezadowolona. -Em, zależy o jaki moment weekendu dokładnie pytasz. Bo z piątku na sobotę nie zbyt mam czas... -poinformowałam zgryzając dolna wargę.
-Woa, a gdzie Panna się wybiera?? -zapytał podchwytliwie jednak chyba nie oczekiwał odpowiedzi bo już po chwili zaczął mówić. -Cóż, z soboty na niedzielę? Wpadniesz do mnie po południu w sobotę o ile będziesz już mogła i zabierzemy się za przygotowywanie scenki. -wzruszył ramionami.
Teraz zobaczyłam w tym duży związek. Jeżeli chodzi o projekt oczywiście. Najpierw Simon kazał nam zapoznać się ze sobą. Dał nam na to dwa tygodnie. Po tygodniu dał nam zadanie na przedstawienie scenki. A wiadomo -musieliśmy pospędzać razem czas aby ją przedstawić. Więc to miało być w jakimś sensie naszą pomocą do zadania pierwszego.
Czyż ja nie jestem genialna?

Without me ||L.TWhere stories live. Discover now