Rozdział 11

1K 67 6
                                    

-Kurde... Przecież tak naprawdę cię o to jeszcze nie poprosiłem...- wydukał Andy.
-Czy chciałabyś ze mną chodzić?
Te słowa sprawiły, że serce podskoczyło mi do gardła. Poczułam niewytłumaczalne, przyspieszone bicie tego organu, które nigdy wcześniej przy żadnym innym chłopaku nie odczuwałam. Stwierdziłam, że strasznie chcę spróbować z nim być, bo bez niego czuję się pusto i samotnie... I mam nadzieję, że nie będę tego żałować...

-Tak... Chciałabym... - Popatrzyłam w jego oczy. Nigdy nie wierzyłam w miłość, bo tak naprawdę nigdy jej nie doświadczyłam, ale kiedy Andy na mnie patrzył, czułam między nami to narastające napięcie i chemię.
Chłopak delikatnie objął moje policzki i znowu tego dnia mnie pocałował. Z każdym pocałunkiem wzrastało moje uzależnienie od niego. Był jak heroina... Kiedy weźmiesz ją raz, chcesz coraz więcej i więcej, aż w końcu się od niej uzależniasz, a następnie strzelarz sobie w łeb jak Cobain...  Mam nadzieję, że jednak ze mną nie będzie aż tak źle. W końcu to Andy, on nie pozwoliłby mi się zabić z jego powodu.

Za plecami usłyszałam gromkie brawa reszty zespołu. Polubiłam ich. Pomimo nawet ich roztargnięcia, które często dawało się we znaki...

-No nareszcie! Myślałem, że Andy już nigdy się nie odważy i skończy z tą pożal się boże Juliet... - CC jak zawsze skwitował całą sytuację na swój niepowtarzalny sposób.
-Mogę powiedzieć "Witaj w zespole", co chłopaki? - Ashley rozejrzał się po reszcie Bvb.
-No... W końcu to dziewczyna naszego małego Andy'ego, co nie? - Powiedział Jake, co brzmiało komiczne patrząc na wzrost Biersacka względem innych członków zespołu.
-Ha! Z nami nie zginie! - Krzyknął Jinxx, a wszyscy inni mu przytaknęli.
Cóż... Czułam się jakbym zyskała nową rodzinę, pokręconą bo pokręconą, ale zawsze jakąś, a tego naprawdę mi brakowało.

Spoglądałam na Andy'ego. Cały czas się uśmiechał. Było widać, że jest strasznie szczęśliwy.
-Podwiozę cię do domu, dobrze? - Zaproponował.
-Andy! Tak szybko???! Pojedziecie do niej do domu i co będziecie tam robić?? - CC zrobił dwuznaczną minę, która mogła wyrażać nawet więcej słów niż Rafaello.
Biersack zpiorunował go spojrzeniem i wyszeptał ciche ,,CC już nie żyjesz", które spowodowało potajemną i wogóle niezauważalną ucieczkę perkusisty, opatrzoną w odgłosy skradania wydawane przez chłopaka.
Hmm jakby to ująć... To było bardziej niż zabawne...

Jadąc do domu z Andym opowiedziałam mu o swojej matce, problemach w szkole i uzależnionych przyjaciołach, których tak naprawdę przecież kochałam i martwiłam się o nich. Chłopak powiedział mi o swoich szkolnych latach, które również nie były kolorowe i podniósł mnie tym na duchu, bo zrozumiałam, że nie jestem jedyna...
Zatrzymaliśmy się przed moim domem.
- Cieszę się, że cię mam... - Wyszeptałam, a chłopak pochylił się z nad siedzenia kierowcy i zbliżył swoją twarz do mojej.
Wcześniej nie zwracałam na to uwagi, ale teraz stało się to dla mnie bardziej niż oczywiste... Jego oczy zarazem zimne i obojętne, przy mnie stawały się głębokie i przepełnione czułością, jakby widząc mnie widział coś niezwykle pięknego i cennego...
- A ja uważam się za cholernego szczęściarza, że cię mam... - Jego usta połączyły się z moimi ustami...
Trwało to dość długo, bo żadne z nas nie chciało tego kończyć. Czuliśmy się razem tak dobrze, tak wspaniale, że nigdy nie pomyślałam nawet, że znajdę kogoś tak cudownego jak Andy.
Byłam szczęśliwa.

W końcu wyszłam z jego auta  i poszłam do swojego pustego i smutnego domu, ale nie zwracałam na to uwagi, bo w końcu ktoś mnie pokochał.

Rano uświadomiłam sobie, że dzisiaj idę do szkoły... Szybko nie?
Trudno jakoś trzeba sobie poradzić. Zrobiłam śniadanie, ubrałam się,  spakowałam i ruszyłam w kierunku tego istnego piekła.
Jak podejrzewałam byłam objektem ciągłych, zawistnych spojrzeń. Lexi nie mogła znieść faktu, że jej "idol" wybrał jej największego wroga, zwykłą emo nastolatkę, z którą kiedyś się przyjaźniła...

-Przyznaj się, że musiałaś się z nim przespać, aby dostać te wejściówki!!
Złapała mnie za ramiona i wbiła się w nie swoimi świeżo zrobionymi pazurami.
-Wiesz Lexi nie każdy stosuje takie metody jak ty, aby dostać wejściówki za kulisy...
Dziewczyna ścisnęła mnie jeszcze mocniej, a ja poczułam coraz bardziej znaczący i wyraźny ból powyżej łokci.
-No tak... Przecież ciebie, żaden chłopak by nie tknął, nie wspominając już o Andym Biersacku... - wybuchła śmiechem, który był głupszy niż śmiech Simms, ale jednak trochę mnie zabolał... W końcu ja i Andy jesteśmy PARĄ... I dopiero teraz zauważyłam jakie to nie realne, że taki chłopak jak ON zainteresował się taką dziewczyną jak JA.
-Do twojej wiadomości Andy Biersack zainteresował się taką dziewczyną jak ja... I to bardzo - mimowolnie się uśmiechnęłam, bo przypomniał mi się wczorajszy wieczór.
-Hahaha!  Bo ci uwierzę!  Napewno puścił cię w trąbę zaraz po tym jak wyszłam i dlatego wczoraj nie przyszłaś do szkoły, bo przez kolejny dzień płakałaś nad tym jak bardzo złamał ci serce.
-Jedyne co wczoraj miałam złamane, to płuco, które pękło od nadmiaru żartów CC.
-Żartów kogo??  Kto to wogóle jest???
Błagam jak można być fanem zespołu i nie znać innych jego członków oprócz wokalisty...
-Widzę, że z ciebie taka fanka Bvb, jak ze mnie fanka Justina Biebera...
Dziewczyna zawarczała jak pies. Myślałam, że pęknę...
-Nie walcz tak, bo się zaraz wszystkie psy z okolicy zlecą...
-Wrrrrr i tak wiem, że zdobyłaś je w jakiś dziwny sposób i nie przejdzie ci to płazem... -Wyszeptała.
Jej neonowo-różowe paznokcie oderwały się od mojej skóry, pozostawiając na niej charakterystyczne zaczerwienienia.
Ból był lekko piekący, ale znośny jak na standardy Lexi.

Na szczęście był już koniec lekcji. Nie uśmiechało mi się zostawanie na dodatkowej matematyce, więc jakby to ująć... Urwałam się z niej... Co gorsza przez cały dzień nie widziałam Matta i Lily... Mam tylko nadzieję, że nic im się nie stało. Postanowiłam zadzwonić do przyjaciółki, ale przeszkodziło mi w tym połączenie od Andy'ego... Odebrałam i usłyszałam po drugiej stronie jego niski głos...

-Popatrz w lewo.

My Nobody's Hero ~ Andy Biersack Where stories live. Discover now