Zmieszana odeszłam od jego stolika i poszłam do lady wziąść jedną z kart. Melissa jednak odciągnęła mnie na bok i tak jak się spodziewałam zaczęła wypytywać mnie o Andy'ego.
- Wow, skąd znasz Biersacka? - Dziewczyna najpewniej była jego fanką albo orientowała się w nowych zespołach.
- Stare czasy...
- Taaa... Ja widzę jakie stare czasy... Patrzył się na ciebie jak zakochany szczeniak!
- Wydawało ci się...
- Mhmmm wydawało mi się... - Dziewczyna puściła mi jednoznaczne spojrzenie.
- No tak!
- Dobra, widzę jak się czerwienisz. Lepiej idź szybko do niego z tą kartą!
- Ja się nie czerwienię! - Krzyknęłam lecz moja koleżanka z pracy już popchała mnie do przodu w kierunku Andy'ego.
Chcąc czy nie chcąc musiałam znowu do niego podejść. Niechętnie wróciłam do mojego byłego i obojętnie a nawet niegrzecznie rzuciłam w jego stronę kartą.
- Proszę oto menu.
- Ale przecież w menu nie ma tego co zamawiałem.
- Nasz lokal tego nie serwuje.
- Ale przecież stoisz przede mną? - Popatrzył na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem, który dobrze znałam.
- Andy... Ja jestem w pracy! - Krzyknęłam zdecydowanie za głośno.
- Ja też! Zaraz będziemy mieli tutaj koncert, wiesz ja i BVB...
- Co? Tutaj?
- Taaa to miejsce już wcześniej było ruderą, ale czasami warto odpocząć od tych wielkich hal i milonowym tłumom, które zapierajął ci dech w piersiach... - Stwierdził nonszalandzko chłopak.
- Pff nie poznaję cię... Zachowujesz się jak rockowy dupek...
- Ja ciebie też nie poznaję... Przez te parę miesięcy kiedy byłem w trasie bardzo spoważniałaś... Nawet za bardzo...
Rozejrzałam się dokoła. Melissa uwijała się jak pszczoła w ulu, bo bardzo chciała abym dokończyła rozmowę z Biersackiem, ale już sama nie wiem czy ja chcę ją dalej ciągnąć...
Chłopak chyba wyczuł moje myśli.- Przepraszam Am... Znaczy Amanda... Ja... Znaczy My... Zmieniliśmy wytwórnie i po prostu...
Aha... No i wszystko jasne... Większa wytwórnia, większa popularność, więcej fanów, więcej pieniędzy, mniej szacunku do innych... Taki chory standardzik.
- Ja... Może myślisz, że się zmieniłem, ale... To tylko poza... Wiesz tego chce nasz producent...
- Tak wiem, co to znaczy "sprzedać się" dla zespołu.
- Amanda błagam nie gadajmy o tym... Kiedy kończysz?
- Późno.
- Jak późno?
- Za późno dla ciebie!
Odwróciłam się i wróciłam do koleżanki. Zajęłam się dalszym roznoszeniem piwa pijanym facetom.
Zastanawiałam się czy to on tak się zmienił czy po prostu przez te dwa miesiące przejżałam na oczy. W tamtej chwili bardziej obstawiałam to drugie.- No i czemu tak krótko? - Melissa szturchnęła mnie łokciem.
- Bo nie długo! - Bez zastanowienia uciełam rozmowę.
- Amanda!
- Cooo?? Mam chłopaka tak?
Właśnie mam chłopaka i to jeszcze mój chłopak przychodzi dzisiaj po mnie do pracy... Kiedy będą tu grali BVB... Świetnie...- No, ale to że masz chłopaka nie wyklucza tego abyś gadała z innymi chłopakami...
- Z moim byłym... - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam, że lepiej było tego nie robić...
- CHODZIŁAŚ Z BIERSACKIEM? - Melissa dostała wypieków na twarzy.
- Tak znaczy... Nie znaczy... Nieważne było minęło.
- Won do niego natychmiast! I rozmawiać mi tu proszę ładnie z panem Andrew Biersackiem. - Zaśmiała się dziewczyna.
- Ale...
- Nie ma żadnego ale! - Melissa podała mi drinka. - Powiesz mu, że to prezent od firmy.
- Chyba cię pochrzaniło!
Niestety nic to nie pomogło i dziewczyna wręcz przyniosła mnie siłą obok stoliku Andy'ego.
- Na koszt firmy. - Powiedziałam z wyraźną niechęcią.
Chłopak powoli podniósł głowę z nad ekranu telefonu i wtopił we mnie te swoje stalowe oczy.
- Dziękuje... Twojej koleżance... Za to że mówiła tak cicho, że wogóle nie było jej słychać aż tutaj...
- Na serio jej dziękuj, gdyby nie ona nie miałbyś darmowych drinków... - Uśmiechnęłam się nieszczerze.
- No i nie stałabyś tu obok mnie... To jest nawet lepsze niż te zasrane drinki.
- Miło mi, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy liczę się dla ciebie więcej niż ten piepszony alkohol... To jest wyróżniające na tle innych twoich lasek? Na przykład Juliet...
- Na przykład Juliet zerwała ze mną, ponieważ wolałem być z taką Amandą co miała gdzieś moje uczucia i zerwała ze mną przez sms'a, aby być ze swoim cudownym i wogóle nie egoistycznym przyjacielem.
- Amanda zrobiła to, bo jej "cudowny" przyjaciel był w depresji i chciał się zabić, więc Amanda ratowała mu życie.
- Ale Amanda nie pomyślała, że mogła zrujnować życie takiemu Andy'emu, który przez nią nie mógł sypiać w nocy, nie wychodził z domu przez dwa tygodnie i o mała nie zawalił całej trasy koncertowej!!!
- A Andy w tym wszystkim nawet przez chwilę nie pomyślał, że Amanda robi to dla większego dobra i tak naprawdę dalej kocha tego posranego Andy'ego?!?
Nastała cisza... Chłopak złapał się za skronia, a ja cała rozdygotana usiadłam na przeciw niego.
- Dlaczego po tym wszystkim nic nie napisałaś? Nie odezwałaś się? - Jego oczy się zaszkliły. Lodowa bariera między nami pękła.
- Skupiłam się na szkole, na pracy, na Mattcie, na wszystkim byle jakoś sobie z tym poradzić... Było ciężko... Było mi źle ze sobą, ale dałam radę i...
- I wyrzuciłaś mnie z serca jak zużytą zabawkę? - Zapytał z rezygnacją chłopak.
- Nie... Tak naprawdę nigdy mi się to nie udało i nigdy mi się nie uda...
- Ale nie musi ci się udawać! Amanda.. - Chłopak czule obijął moją dłoń. - Ja dalej...
Zamyśliłam się. Moje serce zabiło mocniej. Musiałam się jego posłuchać. To było za bardzo kuszące i wyzwalające...
- Ja też dalej... I nigdy nie przerwałam...
- Możemy to naprawić! Może nam się udać! - Powiedział uradowany Andy.
- Amanda? Czemu z nim rozmawiasz i czemu trzymacie się za ręce?
Czar prysł, a obok nas stanął mój chłopak Matt.
YOU ARE READING
My Nobody's Hero ~ Andy Biersack
Fanfiction17-letnia Amanda Harrison mieszka wraz z matką na przedmieściach Los Angeles. Jej ojciec zostawił ją i jej matkę, kiedy Amanda miała 7 lat. Od tej pory dziewczyna stała się zamknięta w sobie i nie posiadała wielu przyjaciół. Na domiar złego dziewczy...