Rozdział 19

588 35 4
                                    

Zmieszana odeszłam od jego stolika i poszłam do lady wziąść jedną z kart. Melissa jednak odciągnęła mnie na bok i tak jak się spodziewałam zaczęła wypytywać mnie o Andy'ego.

- Wow, skąd znasz Biersacka? - Dziewczyna najpewniej była jego fanką albo orientowała się w nowych zespołach.

- Stare czasy...

- Taaa... Ja widzę jakie stare czasy... Patrzył się na ciebie jak zakochany szczeniak!

- Wydawało ci się...

- Mhmmm wydawało mi się... - Dziewczyna puściła mi jednoznaczne spojrzenie.

- No tak!

- Dobra, widzę jak się czerwienisz. Lepiej idź szybko do niego z tą kartą!

- Ja się nie czerwienię! - Krzyknęłam lecz moja koleżanka z pracy już popchała mnie do przodu w kierunku Andy'ego.

Chcąc czy nie chcąc musiałam znowu do niego podejść. Niechętnie wróciłam do mojego byłego i obojętnie a nawet niegrzecznie rzuciłam w jego stronę kartą.

- Proszę oto menu.

- Ale przecież w menu nie ma tego co zamawiałem.

- Nasz lokal tego nie serwuje.

- Ale przecież stoisz przede mną? - Popatrzył na mnie tym swoim przenikliwym wzrokiem, który dobrze znałam.

- Andy... Ja jestem w pracy! - Krzyknęłam zdecydowanie za głośno.

- Ja też!  Zaraz będziemy mieli tutaj koncert, wiesz ja i BVB...

- Co? Tutaj?

- Taaa to miejsce już wcześniej było ruderą, ale czasami warto odpocząć od tych wielkich hal i milonowym tłumom, które zapierajął ci dech w piersiach... - Stwierdził nonszalandzko chłopak.

- Pff nie poznaję cię... Zachowujesz się jak rockowy dupek...

- Ja ciebie też nie poznaję... Przez te parę miesięcy kiedy byłem w trasie bardzo spoważniałaś... Nawet za bardzo...

Rozejrzałam się dokoła. Melissa uwijała się jak pszczoła w ulu, bo bardzo chciała abym dokończyła rozmowę z Biersackiem, ale już sama nie wiem czy ja chcę ją dalej ciągnąć...
Chłopak chyba wyczuł moje myśli.

- Przepraszam Am... Znaczy Amanda... Ja... Znaczy My... Zmieniliśmy wytwórnie i po prostu...

Aha... No i wszystko jasne... Większa wytwórnia, większa popularność, więcej fanów, więcej pieniędzy, mniej szacunku do innych... Taki chory standardzik.

- Ja... Może myślisz, że się zmieniłem, ale... To tylko poza... Wiesz tego chce nasz producent...

- Tak wiem, co to znaczy "sprzedać się" dla zespołu.

- Amanda błagam nie gadajmy o tym... Kiedy kończysz?

- Późno.

- Jak późno?

- Za późno dla ciebie!

Odwróciłam się i wróciłam do koleżanki. Zajęłam się dalszym roznoszeniem piwa pijanym facetom.
Zastanawiałam się czy to on tak się zmienił czy po prostu przez te dwa miesiące przejżałam na oczy. W tamtej chwili bardziej obstawiałam to drugie.

- No i czemu tak krótko? - Melissa szturchnęła mnie łokciem.

- Bo nie długo! - Bez zastanowienia uciełam rozmowę.

- Amanda! 

- Cooo?? Mam chłopaka tak?
Właśnie mam chłopaka i to jeszcze mój chłopak przychodzi dzisiaj po mnie do pracy... Kiedy będą tu grali BVB... Świetnie...

- No, ale to że masz chłopaka nie wyklucza tego abyś gadała z innymi chłopakami...

- Z moim byłym... - Dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałam, że lepiej było tego nie robić...

- CHODZIŁAŚ Z BIERSACKIEM? - Melissa dostała wypieków na twarzy.

- Tak znaczy... Nie znaczy... Nieważne było minęło.

- Won do niego natychmiast!  I rozmawiać mi tu proszę ładnie z panem Andrew Biersackiem. - Zaśmiała się dziewczyna.

- Ale...

- Nie ma żadnego ale! - Melissa podała mi drinka. - Powiesz mu, że to prezent od firmy.

- Chyba cię pochrzaniło!

Niestety nic to nie pomogło i dziewczyna wręcz przyniosła mnie siłą obok stoliku Andy'ego.

- Na koszt firmy. - Powiedziałam z wyraźną niechęcią.

Chłopak powoli podniósł głowę z nad ekranu telefonu i wtopił we mnie te swoje stalowe oczy.

- Dziękuje... Twojej koleżance... Za to  że mówiła tak cicho, że wogóle nie było jej słychać aż tutaj...

- Na serio jej dziękuj, gdyby nie ona nie miałbyś darmowych drinków... - Uśmiechnęłam się nieszczerze.

- No i nie stałabyś tu obok mnie... To jest nawet lepsze niż te zasrane drinki.

- Miło mi, że po tym wszystkim co razem przeszliśmy liczę się dla ciebie więcej niż ten piepszony alkohol... To jest wyróżniające na tle innych twoich lasek?  Na przykład Juliet...

- Na przykład Juliet zerwała ze mną, ponieważ wolałem być z taką Amandą  co miała gdzieś moje uczucia i zerwała ze mną przez sms'a, aby być ze swoim cudownym i wogóle nie egoistycznym przyjacielem.

- Amanda zrobiła to, bo jej "cudowny" przyjaciel był w depresji i chciał się zabić, więc Amanda ratowała mu życie.

- Ale Amanda nie pomyślała, że mogła zrujnować życie takiemu Andy'emu, który przez nią nie mógł sypiać w nocy, nie wychodził z domu przez dwa tygodnie i o mała nie zawalił całej trasy koncertowej!!!

- A Andy w tym wszystkim nawet przez chwilę nie pomyślał, że Amanda robi to dla większego dobra i tak naprawdę dalej kocha tego posranego Andy'ego?!?

Nastała cisza... Chłopak złapał się za skronia, a ja cała rozdygotana usiadłam na przeciw niego.

- Dlaczego po tym wszystkim nic nie napisałaś? Nie odezwałaś się? - Jego oczy się zaszkliły. Lodowa bariera między nami pękła.

- Skupiłam się na szkole, na pracy, na Mattcie, na wszystkim byle jakoś sobie z tym poradzić... Było ciężko... Było mi źle ze sobą, ale dałam radę i...

- I wyrzuciłaś mnie z serca jak zużytą zabawkę? - Zapytał z rezygnacją chłopak.

- Nie... Tak naprawdę nigdy mi się to nie udało i nigdy mi się nie uda...

- Ale nie musi ci się udawać! Amanda.. - Chłopak czule obijął moją dłoń. -  Ja dalej...

Zamyśliłam się. Moje serce zabiło mocniej. Musiałam się jego posłuchać. To było za bardzo kuszące i wyzwalające...

- Ja też dalej... I nigdy nie przerwałam...

- Możemy to naprawić! Może nam się udać! - Powiedział uradowany Andy.

- Amanda? Czemu z nim rozmawiasz i czemu trzymacie się za ręce?

Czar prysł, a obok nas stanął mój chłopak  Matt.

My Nobody's Hero ~ Andy Biersack Where stories live. Discover now