Rozdział 21

896 51 14
                                    

Coś pękło. Moje życie się zatrzymało, a ja patrzyłam na człowieka o którym zawsze chciałam zapomnieć, na człowieka o którym również chciała zapomnieć moja matka.

W jednej sekundzie odrzuciłam wszystkie swoje problemy na bok i skupiłam się na tym mężczyźnie, którego niedawno jeszcze nie chciałam znać.

Popatrzyłam na niego. Niewiedzieć czemu w jego oczach widziałam bezpieczeństwo pomimo tego, że był chyba ostatnią osobą w której spodziewałam się to dostrzec.

- I? - Powiedziałam tak niewiele, bo tylko tyle miałam mu do powiedzenia po tyłu latach,  zwykle "i".

- Wiem, że mnie nienawidzisz, ale chcę ci wytłumaczyć, że to co mówiła ci twoja matka, było kłamstwem...

- Jakim kłamstwem? To że nas zostawiłeś było kłamstwem?

Andy i Matt tylko stali z boku i przyglądali się całej sytuacji. Żaden z nich nie śmiał nam przerwać albo wtrącać się do rozmowy.

- Tak to wyglądało, a prawda jest inna.
Twoja matka mnie zdradzała i zbytnio się z tym nie kryła. Próbowałam rozmawiać i nic to nie pomogało. W końcu nie wytrzymałem i zarządałem rozwodu. Byłaś za mała i nie zdawałaś sobie sprawy, że walczę o prawda rodzicieskie do ciebie. Sąd jak to sąd uznał, że dziecko powinno być z matką. Chciałem spotkań z tobą, ale nic nie wskórałem. Dodatkowo w tamtym okresie straciłem pracę, byłem spłukany.  Na szczęście z pomocą przyszła mi moja stara znajoma, która zaproponowała mi pracę, jednak była ona w Anglii, a ja byłem aktualnie w Seattle. Nie mogłem postąpić inaczej. Wyjechałem, a twoja matka zaczęła sączyć jad, bo nie byłem wstanie płacić jej alimentów. Bolało mnie to, bo wiedziałem, że będziesz mnie nienawidzieć, ale nie mogłem nic na to poradzić...

Wszystko w co tak uparcie wierzyłam wyparowało. Moja matka okazała się być okrutna i nie za bardzo mnie to zdziwiło. W końcu odzyskałam ojca. Po tylu latach...











                                  ***









Zerwałam kontakt z wszystkimi. Chciałam pobyć sama. Chciałam lepiej poznać mojego ojca.

Wyjechaliśmy do Seattle. Pragnęłam zacząć tam życie od nowa i zapomnieć o przeszłości.
Nie odzywałam się ani do Matta, ani do Andy'ego.

Wiem, że ten pierwszy znalazł sobie w końcu dziewczynę która naprawdę go pokochała. Dzięki temu poczułam wielką ulgę i w końcu przestałam się o niego martwić.

O Andym wiedziałam tyle ile mogłam wyczytać z mediów społecznościowych, na które on i tak rzadko zaglądał. Myślałam, że dał sobie spokój i zmęczyło go już to ciągłe uganianie się za mną i w sumie mu się nie dziwię...


Siedziałam w moim pokoju.
Pomimo, że było lato pogoda za oknem pozostawiała wiele do życzenia. Słuchałam muzyki i czytałam jakąś książkę pożyczoną od taty. Kiedy skończą się wakacje pojdę do pracy. Czasami zastanawiam się nad powrotem do Los Angeles. Brakuje mi tego miasta, ale nie chcę zostawić taty, a zresztą nie mam już po co tam wracać. Co tam zostało nazywa się dzieciństwo i nie chcę go sobie przypominać.

Jednak jedna rzecz, a wręcz chłopak nie dawały mi spokoju...
Andy odkąd wyjechaliśmy nie odezwałaś się ani razu. Było mi przykro z tego powodu, choć nie wiem na co ja liczyłam, że zadzwoni do mnie albo przyjedzie tutaj by mnie odzyskać? Jestem głupia...

Że smutkiem wróciłam do książki, którą przerwałam, ale potem znowu wparowałam się w strugi deszczu...
Deszcz jest piękny - Pomyślałam i niech się walą wszyscy, którzy myślą inaczej...

Nagle usłyszałam głos mojego taty.

- Amanda, masz gościa!

Kto? Ja? I znajomi?  Zabawne... A raczej nierealne. O ile w LA miałam jeszcze paru znajomych, tak tutaj nie poznałam nikogo. Chyba zawsze będę takie posranym samotnikiem.

Pewnie przyjechała jakąś tam ciocia czy coś takiego i będę musiała się z nią zapoznać. Dobra...

Zeszłam na dół i poszłam do drzwi, a tam zobaczyłam moje spełnione marzenie...

Andy stał pod moim domem cały mokry od deszczu i z  bukietem kwiatów w ręce...

Podbiegłam do niego i go przytuliłam. Poczułam jak moje suche ubranie, włosy i wszystko są atakowane przez deszcz. Nie wierzyłam w to się dzieje.
Jedyne co powiedziałam mu na powitanie to:

- Myślałam, że o mnie zapomniałeś...

A on wtedy odpowiedział mi patrząc się prosto w moje oczy i uśmiechając się:

- Ja nigdy o tobie nie zapomnę...












Koniec.

My Nobody's Hero ~ Andy Biersack Место, где живут истории. Откройте их для себя