Rozdział 12

980 57 3
                                    

Moje oczy skręciły w wyznaczonym kierunku. Na parkingu przy szkole stał czarny samochód. Jak można się domyśleć opierał się o niego nie kto inny jak Andy Biersack.
Chłopak słodko wyszczerzył zęby, tak jak to potrafi, po czym skrzyżował swoje ręce na piersiach.
Dzieciaki zaczęły stadami wychodzić ze szkoły. Na widok znanego muzyka robiło się coraz większe zamieszanie wśród młodzieży. Sezonowce w koszulkach z wielkimi czarnymi napisami "BLACK VEIL BRIDES" zaczynali piszczeć z radości, a co niektórzy nawet podchodzili do mojego chłopaka i robili sobie z nim zdjęcia.
Stałam jak kłoda dopóki Andy nie pomachał do mnie ręką.
Momentalnie się odcknęłam i zaczęłam iść w jego kierunku. Nie będę zaprzeczać duża większość, żeby nie powiedzieć wszyscy, patrzyli na mnie nie kryjąc wyraźnego
zdziwienia.
Jakaś nastolatka, którą znałam wyłącznie z widzenia krzyknęła:
-To Amanda Harrison! To emo z trzeciej klasy.
Na serio?  Znowu emo? Czy oni znają jakieś inne określenia?
Poszeptywania nie miały końca, a kiedy stanęłam przy Andym, a ten obiją mnie i pocałował, tylko i wyłącznie się nasiliły.
-Cześć... Nie uważasz, że dzisiaj jest jakoś tak strasznie duszno i tłoczno-wyszeptał mi do ucha chłopak - Może lepiej pojedzmy gdzieś gdzie jest...

Właśnie wtedy ze szkoły wyszła Lexi. Jej czerwone ze złości policzki mówiły same za siebie, wszystko już wiedziała...
Z widocznym żalem opuściła teren szkoły bez możliwości przekazania mi jakieś uszczypliwej uwagi. Wiedziała, że gdyby zbliżyła się do mnie i do Andy'ego, chłopak mogły ją sobie przypomnieć i wtedy zostałaby publicznie ośmieszona. Ktoś z taką pozycją w szkolnej piramidzie zajebistości nie może sobie pozwolić na taką wpadkę, a jeżeli jeszcze nazywa się Lexi to tym bardziej jest to niedopuszczalne.

Biersack jednak poznał ją nawet bez oglądania z bliska jej miejsca na głowie gdzie kiedyś była twarz, a obecnie znajdowało się tam pięć ton tapety. Szelmowski uśmiech chłopaka mógł wróżyć katastrofę...

-Lexi! - Krzyknął, a dziewczyna momentalnie się wyprostowała i odwróciła w jego stronę.
-Mam nadzieję, że twoje problemy z wchodzeniem za kulisy bez wejściówek zostały już załatwione, bo kiedy ostatnio ja i MOJA DZIEWCZYNA - które wyraźnie zaakcentował, aby na twarzy dziewczyny wymalował się jeszcze wyraźniejszy grymas - Cię widzieliśmy miałaś z tym duży problem...

Wszyscy zaczęli się śmiać. Po raz pierwszy w życiu słyszałam, że ktoś śmieje się z Lexi i to cała szkoła...
Dziewczyna oblała się purpurą... Nigdy nie widziałam ją w takim stanie i nigdy nie myślałam, że ją w takim też stanie zobaczę...
Jej imperium budowane przez siedem lat runęło jak kruche szkło...
Odwróciła się napięcie i uciekła przed drwiącym wzrokiem uczniów.
Przez moment było mi jej szkoda, a potem stwierdziłam, że w końcu poczuła się tak jak jej ofiary. Karma ją dosięgnęła.

-No teraz już naprawdę możemy jechać. -Biersack uśmiechnął się jakby nigdy nic i otworzył drzwi samochodu. -Amanda, wsiadaj...

Usiadłam obok chłopaka i zamknęłam drzwi. Samochód ruszył.

-Zauważyłem, że jesteś dzisiaj mocno rozkojarzona...
-Ehh to nic... Po prostu... Mam gorszy dzień...
-Chciałem cię zabrać w pewne miejsce...
Przestałam patrzeć w okno i spojrzałam na wysokiego kierowcę.
Jego czarne włosy bezwładnie opadły na twarz, a oczy świeciły jak jasno niebieskie gwiazdy. Całości dopełniała koszulka z Misfits, naszego ulubionego zespołu.
-Tak...?- Widocznie rozpogodniałam. - A gdzie?
-Niespodzianka...
Wyraźną radość sprawiało mu trzymanie mnie w niepewności i nie powiem było to ekscytujące, że aż do końca nie byłam świadoma celu naszej podróży.
Lecz kiedy trzymając mnie za rękę, zabrał mnie na jedną z tych plaż, o których nikt nie wie, byłam zachwycona.
Kryła ona jakąś tajemnice, była tak odizolowana od rzeczywistości, że sprawiała wrażenie miejsca, w którym wydarzyć się ma coś ważnego...

-Chyba nikt o niej nie wie, a przecież tutaj jest tak pięknie... - Powiedział chłopak.
-Andy, tu jest cudownie... - Stanęłam na palcach, które zatopiły się w ciepłym, złocistym piasku,  a moje ręce objęły twarz mojej miłości. Było idealnie.
-Wiedziałem, że ci się tutaj spodoba... -Połączył nasze usta w gorącym i zachłannym pocałunku, przez którego, moje policzki zapłonęły jeszcze mocniejszą purpurą niż policzki Lexi.

Po tym usiedliśmy na brzegu plaży i oglądaliśmy relaksujące ruchy fal na horyzoncie.
- Wiesz... Ja też byłem prześladowany w szkole...
Popatrzyłam na niego. Już kiedyś o tym wspominał, ale przyjęłam tą wiadomość jednym uchem, a drugim wypuściłam.
-Znasz to... Te przezwiska typu "emo dzieciak"  albo "emo pedał"... One towarzyszyły mi na każdym kroku i każdej porze... Dlatego nienawidzę szkół, nienawidzę nauczycieli i nienawidzę tych popularnych, którzy znęcają się nad resztą. To całe gówno jest chore... I chcę Ci powiedzieć, że zrobię wszystko abyś nigdy więcej tego nie doświadczyła...

Przytuliłam się do niego, nie.... Rzuciłam się na niego jakby był moją ostatnią deską ratunku...
- A...i obiecaj mi, że nigdy więcej nie tkniesz dragów... - W jego głosie i postawie czuć było determinację.
- O to się nie martw... Dość długo przyglądam się Mattowi i Lily, aby przejrzeć na oczy... Brałam tylko dlatego, że czułam się samotna... Czułam się jak śmieć, jak coś czym można pomiatać i oni też tak się czują, przez co razem się nakręcaliśmy i braliśmy więcej i więcej... Ale teraz mam ciebie i moje poczucie bycia nikim znacznie się zmniejszyło...
- Ty nie jesteś nikim... My nie jesteśmy nikim, bo tacy jak my mają siłę zmianić świat...
Smak jego ust sprawiał, że czułam się jakbym wędrowała po całym kosmosie. Teraz w stu procentach byłam pewna... Kocham go.
Momentalnie położyłam swoją głowę na piasku, a Andy pochylił się nade mną. Był tak blisko... Jego ciało unosiło się nad moim, a chłopak na przemian wpatrywał się we mnie i całował mnie najpiękniej jak tylko potrafił... Czułam jego szybkie bicie serca, które łączyło się z moim walącym jak młot. Idealnie pasowały do siebie, tak jak on i ja.

Ta chwila trwałaby wiecznie gdyby nie telefon, który zniszczył absolutnie wszystko co do tej pory było piękne...

-Amanda... Matt przedawkował... Jest w szpitalu i... - Płacz Lily był przerażający. - Lekarze powiedzieli, że najprawdopodobniej nie uda mu się przeżyć...

My Nobody's Hero ~ Andy Biersack Where stories live. Discover now