1

416 25 21
                                    

Obudziłam się z myślą, że zaczynają się wakacje. Wyciągnęłam się po parę razy w każdą stronę. Zdjęłam nóżki z łóżka na zimną podłogę co spowodowało dreszcz na całym moim ciele. Wstałam zgarniając szlafrok po drodze udając się w stronę łazienki. Spojrzałam w lustro sprawdzając swój stan, który nie był za dobry. Wyciągnęłam rękę po szczoteczkę do zębów gdy nagle zadzwonił dzwonek od drzwi.

-Mamo, otwórz!- krzyknęłam trzymając w lewej ręce szczoteczkę w buzi, a w prawej tusz do rzęs.

Po chwili puknęłam się w głowę bo doszła do mnie myśl, że mama z tatą wczoraj wyjechali na wakacje, które im się należą do Meksyku. Pewnie to listonosz ze zdjęciami bo obiecali, że będą mi je wysyłać. Zeszłam, a raczej zleciałam na dół pokonując co drugi schodek. Otworzyłam drzwi.

-Hej kotek, wiem, że wcześnie,ale- zamknęłam drzwi i otworzyłam szeroko oczy.

Wszyscy tylko nie on, cholera. Za drzwiami stoi mój chłopak Brian, a ja jestem w piżamie w Garfield'a (bez stanika!), z jednym pomalowanym okiem i pastą na twarzy. Cóż za perfekcyjnie wybrany moment Panie Brian. Otworzyłam drzwi i szybko poleciałam do góry.

-Nie idź za mną jeżeli chcesz przeżyć! Przyrzekam, że Cie zgładzę jeżeli tu wejdziesz!- krzyczałam ze swojego pokoju zakładając stanik z push-up'em. Założyłam na to bluzkę z logiem Nirvany. Zdjęłam spodenki z Garfield'a i zastąpiłam je spodenkami zwykłymi z małą dziurką (która była od nowości, przysięgam!). Uciekłam szybko do łazienki na co niestety, ale nie pozwoliły mi duże męskie ramiona.

-Nie wpuszczę Cię do Krainy Tapety- zaśmiał się wprost do mojego ucha.

-To nie jest "Kraina Tapety"- zacytowałam jego wymysł całując go w usta.

-Dla mnie jest- zrobił swojego słynnego zeza- idziemy na deskę o 17?

-Zadajesz głupie pytania Panie Brian- zaakcentowałam dwa ostatnie słowa.

-Dobrze Panno Mio- zaczął się śmiać.

-Za dużo się śmiejesz- stwierdziłam udając poważną.

-Co?-zapytał nierozumiejący "powagi" sytuacji.

-Podaruj mi miłość- powiedziałam w duszy prawie płacząc ze śmiechu.

-Co Ty gadasz przecież Cie kocham- rzekł siadając na poręczy schodowej.

-Dobra debilko chodź bo głodna jestem,a Ty! - wskazałam na niego łyżeczką będąc już w kuchni- za te najścia ranne powinieneś nie dostać nawet gryza z pizzy, którą chce zamówić.

-Fajnie sobie ze mnie żartujesz- wyjął fajkę i zapalił.

-Nie pal u mnie w domu- ostrzegłam.

-Czemu? Twoich starych nie ma przez miesiąc- poruszył zabawnie brwiami.

-Rodziców- poprawiłam go- wiem, ale

-Oj zamknij się już- zamknął mi usta ręką.

Nagle zadzwonił dzwonek.

-Pizza!-krzyknęliśmy pędem udając się do drzwi po jedzenie.

-Aaron?- zapytał Brian.

-Brian?-zapytał Aaron.

-Kurwa, gdzie jest pizza- pisnęłam zażenowana, wkurzona i głodna.

-No zamiast pizzy mamy Aarona. Ja biorę lewą rękę, a Ty prawą- zaproponował mój chłopak.

-Jesteście obrzydliwi, obleśni i żałuje, że tu przyszedłem, serio- powiedział robiąc najśmieszniejszą minę jaką widziałam.

-Chodźmy po innych i wyskakujemy na deskę ludzie- powiedział Brian.

-Właśnie po to tu jestem- tupnął nogą na deskę- lecimy?

-Lecimy- potwierdziłam biorąc swoją.

Zamknęłam dom i wskoczyłam na deskę. Jechałam powoli rozmawiając z tymi debilami.

-Jedziemy po Alice?- Zapytał zaśliniony Aaron.

-Kto tu jest obrzydliwy- warknął Brian odpalając fajkę.

-Druga-upomniałam.

Dojechaliśmy pod dom Alice. Uciszyłam ich gestem ręki powoli wchodząc do środka-debilka mieszka sama i zawsze ma otwarte drzwi od domu, nie wiem czy kiedykolwiek ją tego oduczę. Wiedząc, że ma takiego pedofilo-stalkera jakim jest Aaron ja zamykałabym się na pięć spustów i koniecznie założyła monitoring. Chłopacy szli za mną aż do pokoju Alice.

-Aaron właź tam- powiedziałam śmiejąc się wyobrażając sobie minę skacowanej Alice, która widzi obok siebie, konkretniej w łóżku swojego najlepszego przyjaciela.

Ustaliśmy w rogu pokoju po cichu się śmiejąc jak Aaron nieudolnie próbuje wejść po cichu do łóżka Alice. Gdy w końcu to mu się udało Alice się budziła.

-Raz, dwa-zaczęłam odliczać i zatykać uszy.

-Trzy-dokończył Aaron i wtedy rozległ się największy krzyk na świecie, który nie jedną osobę pozbawiłby słuchu.

-Czy wy ochujaliście do reszty?!- warknęła- włamać się do domu i podglądać jak ktoś śpi? Macie szczęście, że jesteśmy przyjaciółmi.

-Aaron ma-powiedziałam patrząc znacząco na Aarona i na nią.

-Jeszcze jego tu brakowało- złapała całą kołdrę okrywając się nią szczelnie kierując się do łazienki. Postanowiliśmy już jej nie drażnić i poczekać aż wróci w lepszym humorze.

Upadły Anioł✔️+18Where stories live. Discover now