9

182 16 2
                                    

Po pięciu minutach w pokoju zjawiła się Naomi. Przyniosła ze sobą: żelki, czekoladę, lody i wino. Usiadła obok mnie i posłała mi szczery uśmiech.

-Nie wiem czy wiesz, ale Jeremy nie żyje- złapałam się za serce bo coś w nim mnie mocno ukłuło

-Ej? Mia, nic Ci nie jest?- zapytała przyjaciółka patrząc się na mnie z troską.

-Nic-nabrałam powietrza do płuc- już okej.

-No dobrze-wzięła żelka do buzi i patrzyła wyczekująco na mnie.

-Więc on nie żyje i według mnie to nie był wypadek i -zrobiłam przerwę.

-Już chyba nic mnie bardziej nie zaskoczy niż samobójstwo Jeremy'ego.

-Zdziwi-zapewniłam ją- ja i Brian to chyba koniec-rozpłakałam się.

-Nie-spojrzała na mnie gwałtownie rozszerzając oczy-jak to?

-Nie wiem Naomi jak byłam u jego przyjaciela w domu leżał cały w malinkach i on miał szminkę na koszulce, którą dostał ode mnie. W dodatku chce jutro porozmawiać i wyszedł bez pożegnania.

-Co za dupek- stwierdziła kręcąc głową na boku otwierając wino. Spojrzałam na nią unosząc jedną brew- no co? Trzeba to opić w końcu świat singli tuż tuż.

-Ale ja nie chce-zaczęłam łapczywie brać powietrze-ja go kocham.

-Pij-podała mi kieliszek sama już pijąc ze swojego.

-To mi nie pomoże-stwierdziłam.

-Ale upije-uśmiechnęła się-a z Jeremym? Czemu sądzisz, że sie zabił?

-Bo on miał jakieś problemy, tak sądzę i dziś słyszałam kogoś głos jak przechodził obok mnie obleśny facet. Nie wiem kto to, ale to siedziało w mojej głowie lub poza nią, kurwa.

~Nie powinnaś była jej ufać-rzekł ktoś do mnie i mogłabym przysiąc, że to Jeremy.

-Halo? Jeremy?- zaczęłam nerwowo oglądać się wokół siebie.

-Mia? Jesteś na coś chora? Tu nikogo nie ma.

-Jest!-wydarłam się nerwowo łapiąc za głowę.

-Pij!-pisnęła dolewając mi wina-szalejesz kobieto

~Jestem-powiedział.

-Dziękuje-szepnęłam wierząc, że ktokolwiek by to był to jest.

-Coś mówiłaś?-zapytała 

-Nie-zapewniłam ją.

-Idę zadzwonić, zaraz będę

~Teraz zadzwoni do Briana i mu powie, że tu jesteś i, że chce Cie upić.

-Nie możliwe- odpowiedziałam.

~Przekonamy sie?

Wstałam z kanapy udając się do drzwi. Leciutko przyłożyłam ucho by móc wszystko słyszeć.

-Jest u mnie i płacze. Czemu ją zraniłeś?

-Bo jej nie kocham

-Nie moja sprawa

-To nie dzwoń

-Muszę bo to moja przyjaciółka

-A ja Twój przyjaciel

-Ta rozmowa nie ma sensu, zabierz ją stąd, pogódźcie sie 

-Zobacze

Odskoczyłam od drzwi i szybko usiadłam.

-Jadę do domu- powiedziałam i wyszłam.

~Jestem z Ciebie dumny

Gdy dotarłam do domu położyłam się spać. Więcej nie usłyszałam tajemniczego głosu.

********************

A jednak dziś. Gwiazdki motywują.

Upadły Anioł✔️+18Where stories live. Discover now