10

172 14 2
                                    

-Mia, otwórz te drzwi!-krzyknęła Alice dobijając się do nich już od w pół do ósmej rano. Wstałam o ósmej z powodu tego właśnie pukania i teraz w ramach kary nie wpuszczam nikogo do mojego domu. 

Jem sobie w spokoju jajecznicę, którą sama zrobiłam i muszę przyznać, że jest pyszna. Pukanie w drzwi ucichło (może dlatego, że jest trzynasta) na co w spokoju odetchnęłam. Niestety, Alice zaczęła walić w kuchenne okno kamieniami i chcąc nie chcąc musiałam jej otworzyć (w obawie o swój dom!). 

-Tak?- wyszłam przed dom w samym szlafroku patrząc na Alice, która się dość szybko zbliżała, mogłam zobaczyć, że jest zła nawet z paru metrów-czemu chciałaś popsuć mi okno?

-Bo nie odbierasz telefonu, bo zerwał z Tobą Brian, bo umarł Ci przyjaciel,bo bałam się, że coś Ci się stało?- mówiła jak najęta, a ja nie wiedziałam czy mówi prawdę czy kłamie jak Naomi.

~Nie okłamuje Cie-powiedział Jeremy 

-Dzięki- powiedziałam rozglądając się

-Za co mi dziękujesz?-spytała Alice.

-Za to, że się martwiłaś, wejdź-zaprosiłam ją do środka domu.

-Jak było na spotkaniu z Brianem?

-O kurcze-zasłoniłam usta ręką-zapomniałam. 

~Nie przyszedł na nie-rzekł ów przyjaciel.

-Z resztą wątpię, że na nie przyszedł-dodałam z dumą.

-Masz rację, był u mnie i dużo mówił o tym co się dzieje. Wczoraj był u Naomi.-przerwała na chwilę po czym dodała-podobno mówisz sama do siebie. Wiesz jutro pogrzeb Jeremy'ego, zerwał z Tobą Brian. Może potrzebujesz psychologa?

-Nikogo nie potrzebuje-stwierdziłam- jak to zerwał? Nie zrobił tego.

-Sprawdzałaś telefon?-zapytała z troską.

-Nie-odpowiedziałam

-To sprawdź- uśmiechnęła się przyjaźnie, a ja poszłam do kuchni po telefon.

Upadły Anioł✔️+18Where stories live. Discover now