20. Prolog czy rozdział, czyli jak zacząć książkę

9.8K 217 89
                                    

Wreszcie zagłębię się w temat, na który większość pewnie czekała od dłuższego czasu. Mamy już naszego protagonistę, fabułę, ogólną koncepcję i to słynne pytanie ,, Jak zacząć? ".

Każda osoba, rzecz i działanie na świecie ma swój początek oraz koniec. Dzisiaj skupimy się na tym pierwszym.

Dzień zaczynamy wstając z łóżka. Czynność ta wcale nas nie dziwi, ponieważ jesteśmy do niej przyzwyczajeni.

Istnieją miliony opowiadań, które zaczynają się tak samo. Nic nas w nich nie dziwi, więc dość szybko zaczynamy być znudzenie. Przewidujemy, co się wydarzy.

Pierwszy rozdział ma za zadanie zachęcić czytelnika do dalszego zagłębienia się w historię naszej powieści. Napisanie go ciekawie, zaskakująco i bez błędów może być dobrym sposobem do zatrzymania ludzi na dłużej.

500 słów to takie naprawdę minimum. Jako czytelnik lubię, gdy autorzy bardziej się wysilą. Zdecydowanie lepiej wstawić coś nawet raz na tydzień, lecz w miarę długie i sprawdzone, niż dwa rozdziały dziennie z błędami i po 100 słów.

Przejdźmy jednak do prologu, który występuje aż nader często we wszelkiego typu dziełach. Sama często umieszczam go w moich historiach. Jest całkiem niezłą formą zaczęcia tej całej fabularnej gmatwaniny. Jego długość może być dowolna.

Teraz już właściwie, czyli jak zacząć.

Prologi zawierają najczęściej jakieś przeszłe lub przyszłe wydarzenia w naszej opowieści. Czasem zdarzają się tam również wątki, których autorzy w późniejszym czasie wcale nie rozwijają. Po prostu są, a pisarz jakby o nich zapomina. Ten sposób akurat jest błędny.

Dobrym sposobem jest również opisanie akcji, którą pokontynuujemy w pierwszym rozdziale.

Właśnie, co do tego pierwszego rozdziału. Książki wcale nie musimy rozpoczynać prologiem. To, jakie damy wstęp, zależy tylko od nas samych. Ważne, by nie zawieść czytelników, czyli napisać cudny pierwszy rozdział a resztę na odwal się.

Początki wcale a wcale łatwe nie są. Życie nie jest łatwe. Tym bardziej łatwe nie jest napisanie dobrej książki, która zaczyna się naprawdę obiecująco. Jednym słowem: nic nigdy nie jest łatwe.

Warto postawić na coś oryginalnego. Po co pisać tysięczny raz, jak bohaterka przegląda się w lustrze czy wstaje do szkoły. Nie jest to do końca złe, ale na maksa schematyczne. A czasem warto odejść od schematu.

Można zacząć od dziwnego snu, jeśli takowy ma jakieś znaczenie. Innym sposobem jest wrzucenie czytelników w sam środek akcji. Bitwa albo coś tego typu.

Osobiście na samym początku opowiadania lubię czuć emocje bohaterów. Kolejny dobry sposób, to napisanie o uczuciach postaci, lecz nie wprost.

Zwykła rozmowa bohaterów, z której wynika co nieco o przyszłych wydarzeniach lub obecnej sytuacji. Mrożąca krew w żyłach scena. Śmieszne, krepujące lub dziwne spotkanie. Osoby dopiero zaczynające kunszt pisarski mogą zacząć od czegoś prostego, a z czasem stawiać poprzeczkę coraz wyżej.

Najlepiej postawmy się na miejscu bohatera. Wyobraźmy sobie, że życie postaci jest naszym życiem. Musisz opowiedzieć jakąś historię komuś, kto nie wie o co chodzi. Od czego zaczniesz? Najlepiej od początku.

Wcale nie chodziło mi oto, że koniecznie musimy pisać jak to protagonista przyszedł na ten świat. Powinno się zacząć od czegoś kluczowego dla akcji, co ma wpływ na dalszy bieg wydarzeń. Kiedy już skończymy opowieść, warto zadać sobie pytanie dotyczące początku. Co gdyby on/ona tego nie zrobił/a?

Gdyby Clary nie poszła do Pandemonium, mogłaby nie spotkać Lightwoodów. Gdyby Harry nie poszedł z Hagridem, mógłby nie dostać się do Hogwartu. Gdyby Katniss nie zgłosiła się za Prim, Snow mógłby nadal dzierżyć władzę. Gdyby Bella nie wprowadziła się do ojca, mogłaby nigdy nie poznać Edwarda.

W każdym zdaniu jest wyraz mógłby/mogłaby. Jeśli dane wydarzenie nie miałoby miejsca, nie znaczy to od razu, że dalsze losy bohaterów potoczyłyby się inaczej. Gdyby Scott nie poszedł ze Stilesem do lasu, mógłby nie zostać ugryziony przez wilkołaka. Wszystko jest takim 50 na 50%. Jeśliby Scott został w domu, może nie zostały wtedy ugryziony, ale to nie znaczy, że nie zostałby ugryziony nigdy. Mógłby lub nie.

Mam nadzieję, a raczej wierzę, że wszyscy zrozumieli o co mi chodziło. Dokładnie wyjaśnić nie umiem.

Jak pisać, by czytaliWhere stories live. Discover now