Chapter 1: Yes, Officer?

4.1K 94 1
                                    

Cholera. Czy to są syreny?

-Schowaj to Cass!- krzyknęłam, ściszając radio -Pozbądź się tego- wierciła się na siedzeniu pasażera, próbując znaleść miejsce do schowania skręta. Zadecydowała, że schowa go w schowku, dokładnie przed tym jak policjant opuścił jego auto. -Na nasze szczęście- otworzyłam okno.

-Cholera, nie moge być znowu złapana- słyszałam mamrotanie Cassie.

-Dzień dobry, jestem oficer Blind*- skinęłam głową.

-Jakiś proglem, panie władzo?

-Jechałyście 30 na 60 i żadne z was nie miało zapiętych pasów- wskazał. Spojrzałam w dół, żeby być pewna. Miał racje. -Licencje i rejestracje, poprosze.

-Uh, tak, poczekaj- wymamrotałam szukając moich dokumentów. Sięgnęłam do schowka, powodując że Cassidy zaczęła nerwowo nucić. Tak szybko jak schowek się otworzył, trawka pojawiła się na widoku. Nie ma mowy, żeby policjant tego nie zauważył, chyba że jego nazwisko naprawde do niego pasuje- Kurwa

-Będę zmuszony poprosić was o wyjście z samochodu. Obydwie.

Chwilę później, po usłyszeniu wszystkich naszych praw, Cass i ja zostałyśmy przesłuchwane przez policjanta metr od mojego szamochodu.

-To byłam ja, ona nawet o tym nie wiedziała- kłamałam. Stwierdziłam, że lepiej będzie jeżeli tylko jedna z nas wpadnie w kłopoty, zamiast dwóch. Oczywiście Cass nie zrozumiała mojej logiki, ale grała dalej, co jakiś czas posyłając mi dziwne spojrzenia.

Po paru argumentach, byłam już z tyłu mało oświetlonej policyjnej furgonetki, siedząc obok jakiejś snobistycznie wyglądającej blondynki w krótkiej sukience. Jedynymi innymi osobami w furgonecce było dwoje mężczyzn siedzących naprzeciwko nas, ale byłyśmy od nich odzielone przez warstwę szkła. Jeden z nich wyglądał na całkowicie narąbanego, a na jego koszuli widniały resztki wymiocin. Chłopak obok niego miał siniaka na policzku. Wyglądał bardzo kłopotliwie; przy okazji możnaby powiedzeć, że miał zmiażdzony nos. Rozglądał się po furonecce z obrzydzeniem, ostatecznie spotykając jego oczy z moimi. Szybko odwróciłam wzrok, czując jak wzrast temperatura na moich policzkach. Tak jakbym już kiedyś go widziała, ale nie mogłam tego stwierdzić. Było cholernie ciemno.

-Co zrobiłaś?- blondynka spojrzała na mne jak na zwierze. Cóż, dlaczego nie sprawić by było to zabawne? Uśmiechnęłam się.

-Dźgnęłam nożem pena sukę. Totalnie się o to prosiła- blondynka spojrzała na mnie wzrokiem jak z horror'u, co wprawiło mnie w chichot -Co z tobą?

-J-j-ja- jej jąkanie sprawiło, że zaczęłam śmiać się głośniej, a fakt że naprawde myślała, że kogoś dźgnęłam jest po prostu komiczny. -Ukradłam sukienke z Kohls- Wow. -Naprawde ją chciałam, ale zostawiłam w domu moją karte kredytową. Próbowałam wyjaśnić menadżerowi , żeby zadzwonił do mojego taty, a on za to zapłaci, ale nie posłuchał.- Biedna dziewczynka.

-Huh- moje oczy powróciły z powrotem do chłopaka, który wydawał sie z nas śmiać. Zaśmiał się głośniej, kiedy sukienkowy złodziej odsunął się dalej ode mnie. Zerknął na mnie, niebieskimi oczyma łapiącymi blade światło i powiedział coś bezgłośnie, ale nie mogłam zrozumieć co. Tylko podniosłam brwi.

Tak szybko jak wyszlyśmy z furgonetkki, blondynka i ja zostałyśmy zaprowadzone do małej celi obok mężczyzn, jednej z tych na noc dla posterunków policji w małych miastach. Pomieszczenie było puste z zapachem piżma, unoszącym się w powietrzu. Nikt nic nie mówił, blondynka i ja rozglądałyśmy się dookoła przez chwilę. Mój brzuch zaburczał, łamiąc na moment cisze w więzieniu.

-Jestem Arianna- podałam jej moją dłoń, ale ją odrzuciła. Cóż, dobrze więc.

-Emily- podeszła do krat i zaczęła mówić w kirunku oficera na zewnątrz - Nie mogę dostać jednej rozmowy telefonicznej?- spojrzał na nią i kiwnął głową zanim spojrzał zza biurka. Złapała telefon który jej zaproponował i zaczęła wybierać numer. -Tatusiu? To Em. Jestem w brudnej małej celi na posterunku policji! Nie uwierzyłbyś mi, utknęłam tu z jakąś szaloną kryminalistką!- policjant spojrzał na mnie , a ja wzruszyłam ramionami. Po wykonaniu jakiegoś tańca, rozłączyła się i podała telefon z powrotem. -Idzie po mnie- uśmiechnęła się z wyższością.

Policjant zaoferował mi telefon, a ja zadzwoniłam do mojej siostry. Brak odpowiedzi. Nie moge powiedzięć o tym moim rodzicom albo zrobiom mi scene. Próbowałam zadzwonić do Cassidy, ale też nie odbierała. Jaka wspaniała przyjaciółka. Westchnęłam, oddając telefon- Co stanie się z moim samochodem?- zapytałam gliny. 

-Zostanie sholowany- Fantastycznie. Usiadłam na zimnym, niewygodnym łóżku. Równie dobrze mogę się do teo przyzwyczić, jeżeli mam spędzić tu noc. Usłyszałam pisl otwieranych drzwi, co spowodowało że podniosłam wzrok. To cela chłopaka z niebieskimi oczami. Został prowadzony w kierunku głównej sali, prawdopodobnie by dostać jego datę rozprawy. Obrócił sie w moim kierunku i skinął głową zanim poszedł. Uśmiechnęłam się z powrotem, zastanawiając się co musiał zarobić, żeby dostać się tutaj na pierwszym miejscu.

-Widziałaś to? Ten facet właśnie n mnie patrzał- Emily wrzasnęła. Wywróciłam oczami. mając nadzieje że jej tata odbierze ją szybko.

Parę minut później, policjant odpoczywa na zewnątrz mojej celi, siedząc i mrucząc na momement zanim wstał i poszedł. Podniosłam brwi, kiedy z odległości usłyszałam głęboki głos. To musi być kaucja Emily. Odgłosy stóp stały się głośniejsze i cięższe. Zanim zoriętowałam się i zaczęłam patrzeć na niebieskookiego chłopaka. Uśmieszek opuścił jego usta, kiedy policjant otworzył celę.

Po uzyskaniu mojej daty rozprawy, mojego telefony i lokalizacji mojego auta, niebieskooki chłopak i ja wyszliśmy z posterunku.

-Czy ja cie znam?- spojrzałam na niego od góry do dołu, próbując sobie przypomnieć. Wyglądał naprawde jak, nie to nie może być on.

-Może. Jak się nazywasz, kochanie?- ujawnił się Brytyjski akcent. Był parę centymetrów niższy ode mnie, sprawiając że poczułam sie jak olbrzym.

-Arianna. A ty jesteś...?- miał takie same cechy jak-

-Louis- jasna cholera. To był on. Louis pieprzony Tomlinson. Uniusł ręke, gestykulując ściśnięcie dłoni. Tak szybko jak ścisneliśmy nasze dłonie, chłopak zachichotał. Podniosłam pytająco moje brwi. -Co sprawiło, że ta blondynka tak się ciebie bała?

-Ja, um, powiedziałam jej, że dźgnęłam kogoś nożem?- jego usta otrzorzyły się, koedy wpatrywał się we mnie- Nie pomyslałam, po prostu to powiedziałam. Byłam złapana z tytoniem w moim samochodzie- jego twarz złagodniała. -Technicznie nie była nawet moja. Co ty zrobiłeś i dlaczego zapłaciłeś za mnie kałcje?- wziął głęboki oddech.

-Wdałem się z kimś w bójkę w barze.- wymamrotał -I słyszałem jak próbowałaś się do kogoś dodzwonić, żeby wypuścili cię. Nikt nie odebrał?- potrząsnęłam głową -Nie chciałbym, żeby ktokolwiek zostawał na noc w celi takiej jak ta.- zaśmiałam się, wyrównójąc moje brązowe włosy.-W dodatku glina był chujem.

-Tak, cóż, dziękuje- fuknęłam. Dlaczego jestem tak zażenowana?

-Nie ma proglemu. Jeśli chcesz moge zadzwonić po taksówke?- kiwnęłam głową, próbując powstrzymać się od pytania o tapete.

Wkrótce przyjechała żółta taksówka, a ja i Louis pożegnaliśmy się. Ponownie podziękowałam mu za całą pomoc i zanim weszłam do auta spostrzegłam go wsiadającego do drogo wyglądającego czarnego auta.

Nikt nie uwierzy w to co dziś się wydarzyło.

*blind- ślepy

Hired for Styles tłumaczenieWhere stories live. Discover now