Chapter 38: "That's ridiculous."

2.1K 64 0
                                    

Harry wyszarpnął swoją ręke z powrotem ode mnie, wstając tak szybko jak może, jakby był zakłopotany tym, że jego mama widzi nas tak blisko siebie. Założe sie, że sie rumieni.

-Erm, tak, pewnie.- łóżko zanurzyło sie kiedy wstał, podążając za swoją matką do przedpokoju i zamykając za sobą drzwi, pozostawiając mnie w ciemności. To musi być ważne, skoro nie mogło czekać, prawda?

Byłam ciekawa tego co sie dzieje, więc wstałam z łóżka i stanęłam przy drzwiach by posłuchać. Anne mówiła szeptem, naprawde nie mogłam zrozumieć co mówi.

-Mamo, nie wiem czemu- głos Harrego był słyszalny na początku, ale potem go zniżył. Anne powiedziała coś o salonie i w przeciągu kilku sekund ich stopy szurają dalej. Moje własne stopy zaprowadziły mnie z powrotem do łóżka, gdzie usiadłam ponownie opierając sie o zagłówek, zastanawiając sie.

Może nie chce, żebyśmy razem spali. To byłoby zrozumiałe. Ale dlaczego musieli rozmawiać o tym w salonie?

Co jeśli wie o kontrakcie? Nigdy mi nie zaufa. Nikt w jego rodzinie nie będzie mi ufał. Mam nadzieje, że to nie to. Mam nadzieje, że widziała mojego starego twitter'a albo coś; wolałabym, żeby myślała, że wciąż jestem starszą fanką niż by wiedziała o całej tej sytuacji.

Prawdopodobnie za dużo o tym myśle. Pewnie chce porozmawiać z nim prywatnie, jak matka z synem. Musze sie rozluźnić, to pewnie nic.

Mój telefon zadźwięczał i zaświecił sie, dając mi znak, że mam nową wiadomość. To od kierownictwa. ''Zrób jutro zdjęcie z rodziną i udostępnij je na Twitter. -C.'' Dobrze.

Nie ma sensu próbować zasnąć gdy Harry zniknął. Po pierwsze, potrzebuje go by sie przytulić. Jest jak ogromny miś. Ponadto, musze wiedzieć o czym mówiła Anne. To prawdopodobnie nie moja sprawa. Niemniej jednak, to może być o mnie. 

Co jeśli mnie nie lubi? Kurwa, założe sie, że to jest to. Założe sie, ża mnie nienawidzi i tylko czekała by powiedzieć o tym Harremu. Może Gemma mnie nienawidzi. To co myśli o mnie rodzina Harrego jest dla mnie naprawde ważna, mam na myśli, że jeśli jego własna rodzina mnie nie lubi, to jak możemy być razem, w kontrakcie lub nie?

-Ona nie jest!- głos Harrego huknął z salonu po około dziesięciu minutach ciszy. Co  doprowadziło go do takiego gniewu? To na pewno o mnie, prawda? Ona nie jest. Kim jeszcze może być ona? Nigdy nie słyszałam, żeby Harry krzyczał w taki sposób. To musi być coś wielkiego.

Odgłosy kroków stawiały sie coraz głośniejsze i głośniejsze zanim Harry wpadł przez drzwi. Podszedł do włącznika światła i nacisnął go, oświetlając pokój. Jego brwi były zmarszczone, a pięści zaciśnięte. Nie jestem pewna czy powinnam go teraz zapytać o to co sie stało; nie chce naciskać. Nigdy wcześniej nie wyglądał na tak poirytowanego. Zwykle jest dość spokojny. Chociaż wygląda całkiem gorąco.

Pewnie przejechał ręką po włosach zanim jego rysy twarzy troche zmiękły i usiadł obok mnie na łóżku. Przez chwile siedzieliśmy w ciszy; Harry bawiący sie swoimi rękami gdy rozglądałam sie po pokoju.

-Chcesz o tym pogadać?- spytałam, decydując, że już wystarczająco sie uspokoił.

-Tak.- jego głos był powolny i spokojny, wcale nie ostry, jak sie tego spodziewałam. Nic nie powiedziałam; tylko skinęłam głową. Zacznie kiedy będzie gotowy. Jego lewa ręka chwyciła moją prawą i zaczął sie nimi bawić, kręcąc brązoletką, którą miałam. -Catherine zadzwoniła do niej wcześniej.- praktycznie dusiłam sie.

-Co? Dlaczego?

-Trenowała ją na to co ma powiedzieć o tobie mediom.- jego ręka puściła moją. -Mama chciała wiedzieć dlaczego potrzebuje lekcji.

-Więc, powiedziałeś jej?- ściszyłam swój głos. -Ona wie?

-Cóż, nie mogłem jej okłamać.- Oczywiście, że nie mógł. Jest cholernie słodki. -Tak czy inaczej, nie wiem czemu Catherine w ogóle do niej zadzwoniła.- Nie powiedziała mu, że musimy kontynuować umowe, prawda? -Naprawde przepraszam.

-Nie przepraszaj, Harry.- położyłam głowe na jego ramieniu. -Więc, twoja mama teraz mnie nienawidzi, prawda?- Nie odpowiedział. -Biore twoją cisze jako tak.

-Nie nienawidzi cie.- Racja. Musi mnie teraz lubić nawet bardziej.

-Gemma wie?

-Myśle, że nie. Jest już w łóżku.- co za ulga. Robin zapewne teraz wie, ale przynajmniej mam Gemma. Od teraz.

-Szerze, naprawde nienawidze Catherine.- zaśmiał sie, potrząsając głową.

-Powiedziała mi, że musimy jutro zrobić zdjęcie. To będzie ciekawe.

-Też do ciebie napisała? Cholera, po prostu nie przestaje.- usłyszałam jak sie śmieje zanim wstał by wyłączyć światło.

-Jestem zaskoczony, że nie napisała do mojej mamy.- uśmiechnęłam sie. Kiedy wrócił do łóżka, położył głowe na poduszce zamiast ponownie na zagłówku, więc położyłam sie obok niego. Moje oczy były wciąż otwarte, a mój umysł skakał do pytania do pytania.

-Harry?

-Mm?

-Dlaczego byłeś taki wściekły, gdy wróciłeś?- jego oddech pszyśpieszył o sekunde.

-Ona, um.- przerwał, zbierając słowa. -Myśli, że mnie wykorzystujesz. Jak, moje pieniądze?- Oh, na pewno mnie nienawidzi.

-To śmieszne.- czekałam, aż coś powie, ale tego nie zrobił. -Harry, wiesz, że bym tego nie zrobiła, prawda?

-Tak, oczywiście.- Mam nadzieje. -Dobranoc, kochanie.- przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, jego oddech odbijał sie od mojej szyi. Umieścił tam kilka pocałunków zanim położył głowe na poduszce. -Przejdziemy przez to, dobrze? Moja mama zrozumie, tak?

-Tak.- Obecnie, nie jestem pewna. -Dobranoc, kochanie.

Hired for Styles tłumaczenieWhere stories live. Discover now