Prolog

2.2K 154 20
                                    


Dawniej nosiłam pelerynę, kaptury i chustę, która zakrywała moją twarz, aby nikt mnie nie poznał. Następnie zamieniłam ją na makijaż, aby ludzie mnie znali i bali się mnie. Najpierw byłam po prostu Mirą, która miała na koncie kilka niezgrabnych wygłupów i przestępstw, potem Joker stworzył jego małą Riddle, a światu podarował Sugar Skull. Ale to wszystko się skończyło, więc... kim jestem teraz? Nie wiem. 

Nie potrafię zmienić przeszłości, a nawet tego nie chcę, to w końcu część mnie. Żyję dziś tak jak kiedyś, pomimo tego wszystkiego co się stało. Nawet odnalezienie mamy niczego nie zmieniło. Poznała całe moje życie, opowiedziałam jej o wszystkim. Nawet o babci. Kiedy o niej usłyszała miała dziwną minę, której nie potrafiłam rozgryźć. Wiele emocji i myśli naraz. Ale chętnie o niej słuchała. Wciąż nazywała ją mamą, czego ja, mimo dobrych chęci nie potrafiłam robić wobec własnej matki. Pozwoliła, a nawet wolała, abym mówiła do niej po imieniu, Livet. 

Zostałyśmy przyjaciółkami, bo tak było łatwiej, chociaż zdarzało się, ze włączał jej się instynkt macierzyński. Kiedy się upiłam, albo wróciłam z akcji w gorszym stanie. Tak, nadal utrzymuję się z bandyterki, może nie na taką sławę jak w Gotham, ale ludzie i tak mnie rozpoznają, oczywiście pod przykrywką. Dalej bawi mnie cierpienie innych, zabijanie ich jest wygodne, kiedy robią za dużo problemu. Z resztą to niezła zabawa. Psychika, która została zniszczona przez Jokera nigdy nie wróciła do normy. 

Tak naprawdę, to moje życie w ogóle się nie zmieniło. Ja się nie zmieniłam. Jedyne czego dokonałam, to poprawienie fryzury. Livet powiedziała, że to właśnie zrobiła gdy wydostała się z grobu i zaczęła nowe życie. Dzięki niej czuła się kimś innym, a ludzie nie byli w stanie jej poznać. Zawsze miałam stosunkowo krótkie, lekko za ramiona, czarne włosy. Teraz sięgały mi do ramion i były całkowicie białe. Nie było to łatwe, ale efekt mnie zauroczył. W lustrze był ktoś zupełnie inny, nowy. Ale równie krótka i postrzępiona grzywka nie zasłaniała mojej okropnej blizny na oku, którą dzięki Jokerowi, zdążyłam pokochać. 

Przeglądałam się w lustrze i jeździłam po niej palcami. Za mną w odbiciu zobaczyłam Livet. 

- To część ciebie. Chcesz operację plastyczną?

- Nie. Lubie ją, ale jest zbyt charakterystyczna. Jeżeli ktoś ją zapamięta, rozpozna mnie na co dzień. 

- Już te włosy są rozpoznawalne. Ale jeśli nimi się nie martwisz, to chyba mam coś co ci się przyda. 

Poszłam za nią do pokoju obok, w którym stał stary kufer. Mieszkałam teraz u niej. Otworzyła zakurzoną skrzynię i wyciągnęła z niej małą paczuszkę. Podała mi ją. 

- Otwórz. To pamiątka, którą przywiozłam z włoskiego karnawału, wiele lat temu. 

Otworzyłam wieko i wyjęłam z niej coś pięknego. 

- Prawdziwa wenecka maska. 

Od razu musiałam ją przymierzyć i pasowała idealnie. Zakrywała nie tylko bliznę, ale całą twarz. Właśnie o to mi chodziło. 

- Miałam ją na sobie kilka razy kiedy jeszcze bawiłam się z przestępczym świecie. A potem pojawiłaś się ty i zapomniałam o niej. Skoro zamierzasz ciągnąć rodzinny biznes to powinnaś ją nosić. Chcesz, aby ludzie cię znali?

Musiałam sie zastanowić nad tym pytaniem. Kiedyś mi na tym zależało. Na rozgłosie. Chciałam być jak Joker, aby ludzie się bali. Tylko po co mi to? Miałam swój rozgłos, jak jakaś marna gwiazda popu, która przez chwilę była na szczycie i złamała sobie kark kiedy z niego spadła. Dla Gotham miałam być martwa. Czy ktoś o to zadbał? A cholera wie. Nie wiem co się tam dzieje.

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingWhere stories live. Discover now