Page 10

1.9K 139 16
                                    


Mike'a zastąpił inny gość, którego nie zamierzałam bliżej poznawać. Mój nowy kompan siedział teraz obok mnie i opowiadał o swoim życiu oraz jak się tutaj znalazł.

- Mówiłem ci, ze to nudna historia. Nie jestem zbyt interesującą osobą, ale ty to co innego. Można by rzec, ze rozjebałaś system.

- Czyli jednak o mnie słyszałeś. Co na przykład?

- Że wprowadziłaś totalny chaos i skandal. Oraz jako pierwsza uwiodłaś Jokera i sprawiłaś, ze stał się komuś bliższy. Jesteś legendą.

- Martwą legendą. To już dawno skończone. Teraz zamierzam zacząć wszystko od nowa.

- Czysta karta?

- Nie pamiętam już która z kolei!

Zaczęliśmy się śmiać i wypiliśmy tyle, ze barmanowi kończyły się trunki za barem. Byłam coraz bardziej pijana, w dodatku wcześniejsza moja frustracja i gniew teraz zamieniły się w otwartość i chęć na coś nowego. W tej chwili gdy spojrzałam na Mike'a dostrzegłam, ze jest całkiem przystojny i ma interesującą osobowość. W tamtej chwili zrozumiałam także, dlaczego po alkoholu ludzie popełniają błędy. Gdy zamilkł i spojrzał na mnie tak przenikliwym wzrokiem bursztynowych oczu skupiłam się na jego ustach i zapragnęłam sprawdzić jak smakują. Mój umysł był otwarty i chętny, ale serce mówiło mi, ze mam się przywołać do porządku. Źle się poczułam.

- Mike, wybacz na chwilę, muszę wyjść!

Wybiegłam z Ace czując ostre bóle żołądka i mdłości. Kręciło mi się w głowie, chciałam płakać, karciłam w myślach samą siebie za to, ze w ogóle zapragnęłam zdrady. Ale czy ona w ogóle nią była, skoro Joker stwierdził koniec? A może coś źle rozumiałam? Zwymiotowałam w krzaki koło płotu, o który się oparłam. Oddychałam ciężko i zaraz upadłam na kolana. Zwinęłam się w kłębek. Co robić? Dlaczego? Nagle poczułam dłoń na ramieniu. Był to Mike.
Zmusiłam się na uśmiech i spojrzałam mu w oczy. Teraz już nie byłam zainteresowana. Nagle moja otwartość zniknęła.

- Dawno już tyle nie piłam. Muszę wrócić do treningu.

Parsknął krótkim śmiechem i wyciągnął ku mnie rękę. Pomógł mi wstać i lekko zakręciło mi się w głowie.

- Chodź, odwiozę cię do domu. Nie wsiądziesz tak na motor. Poza tym, został jeszcze twój pies.

Zawołałam J'a i wsiedliśmy we troje do auta Mike'a. On też sporo wypił, ale nie wyglądał na pijanego. W aucie zaczęłam przysypiać, ale na szczęście udało mu się trafić w dobre miejsce po podaniu adresu na początku jazdy. Wyszłam, a J oparł się o moje nogi, abym utrzymała równowagę.

- Poradzisz sobie? Nie chciałbym cię nieść.

- Jasna sprawa, dzięki za podwózkę. Nie rozbij się w drodze powrotnej.

- Nie mam daleko. Do zobaczenia przy barze.

Zostaliśmy sami z J'em. W domu światła były zgaszone. Pewnie Livet i Marii śpią. Albo ich nie ma. Poszłam pod dom i usiadłam na ławce na ganku. Pies skoczył obok mnie.

"Co to miało być?"

- Co masz na myśli?

"Tego chłopaka. Widziałem twoje zachowanie i wyczuwałem dziwne emocje. Poczułaś coś do niego?"

- To tylko chwilowa słabość po alkoholu, przyjacielu. Czasami w tym stanie też mam ochotę wymieć cię na słodkiego szczeniaka.

Słysząc to J uniósł głowę i przyjrzał mi się zaskoczony. Głupi żart. Pokręciłam głową. Nie, ja i Mike? To głupie. Byłam ukochaną największego złoczyńcy Gotham, stać mnie na to, aby do niego wrócić, a nie biegać za byle barmanem. Ale skoro tak, to dlaczego w ogóle przyszło mi to do głowy?

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingWhere stories live. Discover now