Page 17

1.4K 107 29
                                    

Dałam psu kilka godzin spokoju i dopiero w środku nocy udało mu sie uspokoić. Leżał przed kominkiem skulony i patrzył w ogień. Mój pies to nie tylko głupi kundel, jakie posiada każdy inny. Ale to przyjaciel i dlatego muszę go traktować równo, jak dawniej moje przyjaciółki. Zimno było dzisiaj na dworze i tak samo w domu i nawet kominek niewiele dawał. Okryłam kocem siebie, usiadłam obok dobermana, narzuciłam na niego narzutę i postawiłam kubek przed jego nosem. Pies spojrzał na niego i powąchał.

- To kakao. Twoje ulubione. 

Znów powąchał i zaczął chłeptać łapczywie. W między czasie pogłaskałam go na głowie pomiędzy uszami.

"Dzięki"

- Nie ma za co. Pomyślałam, ze dobrze ci to zrobi.

"Przepraszam, ze cię ugryzłem"

- Nie było tak źle, nawet nie boli. Masz tępe zęby.

"Kłamca. I do tego marny"

Szturchnęłam psa zdrową ręką, aby nie zerwać szwów po drugiej stronie. I postanowiłam wreszcie wrócić do tematu.

- Czy to co się stało ma coś wspólnego z Fox'em? Musisz mi powiedzieć. Może wtedy przypomnę sobie gdzie go już widziałam. 

"Nigdy go nie widziałaś. Tylko ja"

- CO to znaczy?

"Od kiedy masz dostęp do moich myśli masz także dojście do niektórych, bardzo silnych wspomnień. Widziałaś jego twarz w swojej głowie, tylko i wyłącznie dlatego, ze jest to bardzo silne moje wspomnienie"

Nie wiedziałam za bardzo co odpowiedzieć. Nie miało to dla mnie sensu. Czy to prawda? Myślałam nad sensem jego słów, ale nie znalazłam. Prychnęłam jedynie śmiechem.

- J, nie bardzo rozumiem, bo jak to niby wyjaśnić?

- Tak samo, jak fakt, ze ze mną rozmawiasz. Jesteś walnięta i tyle. 

Głupi pies. I vice versa. To wszystko musiał być wynik tych chemikaliów, w które wpadłam. Albo mojego DNA. Sama nie wiem. Nie mam czasu na rozmyślanie o tym.

- Opowiedz skąd go znasz i co o nim wiesz?

Pies nie chciał na początku nic mówić. Zaczął się trząść, ale po chwili opanował dreszcze po czym wydał z siebie warknięcie i kłapnął zębami.

"Fox nie wiele miał z nim wspólnego. Jedynie kupił mnie od niego. Charot trzymał kilka psów i szkolił je mając nadzieję, ze będzie mógł przy ich pomocy siać większe zło. Chciał więcej strachu, a zwierzęta zabijają w iście krwawym stylu. Jeśli jednak jakiś z jego podopiecznych nie sprawdzał się w terenie, Charot go zabijał. Łamał karki moim towarzyszom"

- Skoro żyjesz to musisz mieć na swoim koncie sporo morderstw. W takim jednak razie dlaczego cię sprzedał?

"Bo zaczęli go szukać w nieco inny sposób niż dotychczas. Zaczęli łapać psy. Niektóre więc zabił, a inne sprzedał. Na przykład mnie i tego rotweillera, którego załatwiłaś śmietnikiem. Wszyscy się go baliśmy, dlatego spanikowałem. Miałem nadzieję że zdechł i więcej jego mordy nie zobaczę"

- W takim razie wiesz gdzie może się ukrywać! Zabierz mnie do niego, a sama się z nim rozprawię.

"Samej cię nie puszczę! Jesteś na tyle głupia, że zaraz zrobisz sobie krzywdę. Idę z tobą. Sam chętnie go rozszarpię"

***

Na następny dzień obmyśliłam z J'em plan działania. A właściwie to nie do końca. Wieczorem po prostu wymknęliśmy się z domu i pojechaliśmy samochodem do miejsca gdzie kiedyś mieściła się siedziba Charot'a. J był spięty, ale teraz był moim obrońcą. 

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang