Page 5

1.8K 133 59
                                    


Obudził mnie głód i pragnienie. Już świtało, ale wyczułam chłodne i rześkie powietrze co oznaczało, ze ledwo zaczęło świtać. Umyłam się i zeszłam na dół. Z głodu zaczął boleć mnie brzuch. Na moje szczęście lodówka była pełna. Wybrałam z niej co tylko się dało, aby zrobić sobie ogromny omlet ze wszystkim! W domu panowała cisza i ciągle ten sam chłód. Po tacie ani śladu. Kiedy skończyłam jeść zadzwonił dzwonek do drzwi. Spojrzałam na nie i nie bardzo wiedziałam co robić. Ale dzwonek dzwonił dalej i zaczęło się pukanie. W końcu wstałam, aby otworzyć. Przede mną pojawiła się Harleen. 

- Och, Mirage, dzień dobry. Jak się czujesz po powrocie do domu? - jej głosik był irytująco wesoły.

- Był dobry. Jak w hotelu. O co chodzi? Nawiedza mnie pani także tutaj? Czy przyszła Pani na prywatną terapię do ojca?

- Nie, przyszłam do ciebie. Bruce chyba zapomniał ci powiedzieć, że z terapią nie koniec, a jedynie zmienia swoje miejsce. 

- Domowe nauczanie? Wspaniale. 

Przewróciłam jedynie oczami i odeszłam od przejścia, aby doktor mogła wejść. Posprzątałam ze stołu. Obie przy nim teraz siedziałyśmy. Zanim się odezwała, ja zaczęłam. 

- Po co to wszystko właściwie?

- Żeby ci pomóc. Powiedz proszę, nie przyszło ci może do głowy ponownie się zbuntować? Zniszczyć Arkham i uratować... "towarzyszy"?

- Wow, rzeczywiście, tak było. Jak Pani zgadła? - zrobiłam głupią minę i udawałam zupełne zaskoczenie. 

- Nie tobie pierwszej przyszło to na myśl. Jednak, jak zapewne wiesz, jeszcze nikomu się to nie udało. A moim celem jest ci to uświadomić.

- A może lepiej będzie, jeśli dacie mi szansę na spróbowanie? Jeśli będę pierwsza to postawicie mi pomnik?

- To nie jest zabawne - przybrała surowy ton i wreszcie spojrzała na mnie jak na wroga. O to chodziło. Przełamałam pierwszą barierę. Zaczęła się irytować. - Dalej do ciebie nie dociera, ze to nie są twoi przyjaciele. CI ludzie są niebezpieczni. 

- Ja również. A mimo wszystko siedzi pani tutaj. Na przeciwko mnie. I czeka, aż wydarzy się coś złego. 

- Co masz na myśli?

- A ja wiem? - wzruszyłam ramionami - może już się coś stało? A może stanie? Może właśnie ktoś tam, w Arkham ginie bo taki miałam plan? A może inni już wiedza o mojej obecności i szykują zemstę? A co jeśli... wiedzą o pani? Że słynna Harley wróciła i znów jest po przeciwnej stronie? Spotkałaś się z kimś może? Na przykład z Jokerem? Jak zareagował? Pała rządzą zemsty, czy może wręcz przeciwnie? Ucieszył się, że Panią widzi? Powinnam być zazdrosna? Jeśli tak, to zginiesz pierwsza, słynna Harley Quinn. 

Ostatnie słowa wycedziłam z jadem i pogardą, a także przestrogą i uśmiechem na ustach. Rzuciłam jej wyzwanie, na które zareagowała dokładnie tak jak chciałam. Z trzaskiem zamknęła swój zeszyt, wstała...

- Na dzisiaj koniec sesji.

I wyszła. Nie mogłam się powstrzymać. Musiałam wybuchnąć śmiechem, który na pewno jeszcze słyszała za drzwiami. Ale prawda była taka, ze czułam zazdrość  obawę. Jeśli faktycznie zajmuje się Jokerem? To mi się nie podoba. 

***

Podejrzewałam, ze ojciec śpi, albo jest już w swojej jaskini. Sprawdziłam sypialnię oraz jego kryjówkę, a potem krzyczałam na cały dom, czy ktoś w nim jest. Ale cisza. Czyli pewnie firma. Czas więc znaleźć telefon. I miejsce gdzie nie ma kamer. Na pewno nagrywają dźwięk. 

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz