19.07.2013r.

212 38 21
                                    

19.07.2013r.  (09:01)

Jungkook poczuł, że coś zabrało mu kołdrę. Zerwał się na równe nogi i przed sobą ujrzał Taehyunga, który szczerzył się jak idiota.

- Jak tu wszedłeś? - zapytał przeczesując burze swoich czarnych włosów.

- Twoja mama mnie wpuściła. - wzruszył ramionami. - Ubieraj się, idziemy do Alice.

- Nie wolisz iść sam? Nie chce wam przeszkadzać...

Starszy uniósł wymownie brew opierając się o ścianę, którą miał za sobą.

- Przestań. Przecież wiesz, że nic z tego nie będzie. Prosiła żebyśmy przyszli oboje.

Jungkook pokiwał głową w zrozumieniu. Wyciągnął ubrania z szafy i skierował się do łazienki, by wziąć szybki prysznic.

(09:32)

- Jesteśmy. - rzekł brunet pełen entuzjazmu. Musiał grać, bo wygląd jego koleżanki nie zachęcał nawet do najmniejszego uniesienia kącika ust. Chciał usiąść nad dziewczynką i zacząć płakać, ale nie mógł. Dziewczyna od najmłodszych lat nie lubiła, gdy okazywało jej się troskę, a przed wszystkim współczucie. - Jak się czujesz? Dobre dziś wyglądasz.

Liczyła się gra aktorska.

Cała trójka wiedziała, że prawda była inna.

Musieli udawać.

- Może być. Dziękuję. Co u was?

- Wszystko w porządku. - odezwał się najmłodszy.

- Chciałabym z wam porozmawiać. Z każdym osobno. Może najpierw Jungkook? A ciebie Taeś proszę żebyś poczekał na korytarzu, zgoda?

Chłopak nie sprzeciwiał się, wyszedł posłusznie i usiadła na krześle czekając aż go powiadomią, by wszedł. Nurtowało go, o czym ta dwójka mogła rozmawiać, jednakże nie podsłuchiwał, to by było chamskie, a chamem to on nie był.

Czas ciągnął się nieubłaganie, a wkrótce potem wyszedł czarnowłosy ze zmieszaniem na twarzy.

- Idź. Woła cię. - uśmiechnął się pokrzepiająco i usiadł obok miejsca, na którym siedział on.

- Czemu on taki... - chciał rąbnąć " bez życia," ale to by było chyba nie na miejscu. - przygnębiony?

-  To nic takiego. Usiądź obok mnie.

Gdy chłopak wykonał jej polecenie, Alice złapała go za rękę.

- Chyba będę musiała się żegnać. - słowa blondynki walnęły w twarz Taehyunga jak piorun.

- O czym ty mówisz? Wyjeżdżasz gdzieś? - miał nadzieję, że źle zrozumiał przekaz.

Alice pokręciła twierdząco głową. Co ucieszyło nastolatka, ale po chwili szczęście minęło.

- Tam skąd nie ma powrotu. Miejsce, które sięga wyżej niż chmury.

W tym momencie zburzyło się całe to złudzenie, że wszystko jest w porządku.

Kilka pustych słów i cała kurtyna zapadła się, spadając na marionetki, którymi byli oni.

- Nie mów tak. To nie prawda.

- Nadal będziemy udawać? Lekarze sami to potwierdzili. Mój organizm prawie nie reaguje na chemię. - Kimowi zebrały się łzy w oczach. - To tylko kwestia kilku godzin, dni, tygodni lub miesięcy. Nie można tego stwierdzić.

- Będę przy tobie przez cały czas.

- Nie wygłupiaj się. Nie możesz tracić wakacji nad użalaniem się nade mną.

- A kto mi zabroni? Chcę tu zostać. - nastolatka położyła swoją dłoń na jego policzek.

- Proszę cię... bo się obrażę.

Tae spuścił głowę patrząc na ich złączone dłonie.

- Zgoda. - rzekł z niechęcią.

- Przepraszam. - do sali zajrzała pielęgniarka. - Panienka Alice proszone jest na badania.

- Za chwileczkę.

Pielęgniarka kiwnęła głową i wyszła.

- Mam do ciebie prośbę. - jego wzrok znów skierował się na jego przyjaciółkę. - Wygraj dla mnie wszystkie możliwe zawody, zgoda?

- Postaram się. - nie chciał się cieszyć, ale uśmiech sam wpłynął na jego twarz.

- I jeszcze jedno... - sięgnęła do szafeczki nocnej, z której wyciągnęła jakąś kartkę. - znalazłam to ostatnio. - wręczyła mu walentynkę. Tą samą, którą niegdyś dostał od kogoś. - Ona nie jest ode mnie, ale zachowaj ją. I proszę, uważaj na tą czarną owce. - puściła mu oczko uśmiechając się słabo.

- Dobrze wiesz, że jak jest zły to nie można go opanować.

- Zdradzę ci sekret. - wykonała gest ręką, którego przekaz Tae od razu zrozumiał i zbliżył się do niej. - Parzona Melisa.

- Hm? - zmarszczył brwi nie rozumiejąc.

- To go uspokaja.

- Naprawdę?

- Czy ja kiedykolwiek cię oszukałam? - chłopak nic nie odpowiedział. - No widzisz. Możesz wierzyć mi na słowo. A teraz już lećcie do domu.

- Ale...

- Bez żadnego ale. Masz się dziś dobrze bawić. - poklepała go po plecach, dając znać, że może już odejść. Lecz Taehyung nim to zrobił wtulił drobne ciało blondynki w swoje wdychając jej słodki zapach.

Życie było niesprawiedliwe i on o tym doskonale wiedział.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej ho! Powoli zbliżamy się do setnej części.

Bardzo dziękuję osobom, które ze mną wytrzymały do tej pory.

Luv all. ❤ 

HELLO. MY MEMORY |K.TH+J.JKWhere stories live. Discover now