Rozdział 3

7.9K 460 286
                                    

-Mógłbym... mógłbym się umyć? - Poprosił chłopiec który wyraźnie był zmęczony. Dlatego Ryan od razu podszedł i podniósł go tak, że Brendon musiał objąć go udami w pasie. Wpierw spróbował się odsunąć ale słysząc warknięcie od razu padł na mężczyznę bojąc się go zdenerwować. - A... a na czym polegają kary? - Dopytał. Ryan już lubił ciekawość tego chłopczyka. Zauważył, że śmiesznie unosi wtedy uszka które były tego samego koloru co jego włosy.

-Zależy od tego co zrobisz. Stanie w kącie, szlaban, klapsy. Nigdy nie uderzę cię w tą śliczną buźkę, nie martw się. - Mruknął a chłopiec wyraźnie się zestresował - Uspokój się - Rozkazał wchodząc na piętro. Poprawił go sobie w ramionach, Urie był wyjątkowo... lekki. Bardzo. Będzie musiał go dokarmić, ale tym zajmie się jutro. Wpierw, wszedł do łazienki i postawił go na ziemi samemu napuszczając ciepłej wody do wanny. Zapełniła się do połowy gdy ją wyłączył, odwrócił się i.... - Czemu wciąż jesteś ubrany? 

-No bo... bo mógłbym sam? - Spytał tak cholernie niewinny. Ross uniósł brew. 

-Nie. - Podszedł łapiąc go lekko za brodę i uniósł ją. Wpił się w usta chłopca swoimi własnymi a Brendon otworzył szeroko oczy wpierw próbując go odepchnąć, ale poddał się. Opuścił ulegle uszka a Ryana za to drgnęły lekko - To ciało, należy do mnie. Co do centymetra więc rozbieraj się, bo chcę cię umyć, jasne? - Dopytał zdejmując z niego koszulkę i odsuwając się. Widział żebra, to cholernie niepokojące. 

-D-dobrze... - Szepnął ze łzami w oczach zaczynając rozpinać drżącymi dłońmi spodnie. 

-Dobrze co?

-D-dobrze... tatusiu... - Nie rozumiał. Brendon nie rozumiał całej sytuacji. Nie rozumiał czemu on? Czemu został porwany? Czemu ktoś go kupił? Czemu została mu odebrana wolność? Godność? Prywatność? Zanim coś powiedział, był już nagi. Ryan zlustrował go i przesunął koniuszkiem języka po dolnej wardze.

-Wskakuj, tatuś cię umyje. I proszę, nie płacz. Jeśli będziesz grzecznym chłopcem, będziesz miał tu jak w raju. A wiesz jaki póki co jesteś? Grzeczny - Szepnął i zbliżył się do niego ustami. Chłopiec odsunął się na co Ross burknął cicho. - Czyżbyś jednak nie był? Tatuś ma cię przełożyć przez kolano i dać klapsa? - Kruczoczarnowłosy pokiwał przecząco głową i nadstawił się robiąc dziubek. W jego ruchach była wręcz wypisana niechęć, Ryan go nie pocałował jedynie kazał wejść do wanny. Następnie zaczął go myć. -Wyciągnij łapkę - Poprosił sięgając po gąbkę i płyn. - Teraz nóżkę...  drugą... i pokaż buźkę... idealnie. - Po piętnastu minutach pomógł chłopcu wyjść i wytarł go w puchaty ręczniczek. Puknął go leciutko w nosek palcem owiniętym w materiał na co zyskał malutki uśmieszek. - A teraz chodź spać - Powiedział łapiąc go za dłoń i prowadząc do sypialni. Urie stanął przy łóżku i zatrzymał się patrząc z przerażeniem na mężczyznę który zaczął się rozbierać. 

-A... mógłbym w... w piżamce? - Poprosił na co Ross uniósł brew rozpinając koszulę. 

-Nie - Powiedział jedynie zrzucając materiał. Brendon od razu podniósł koszulę i zakrył się wycofując o krok. - Maleństwo, coś nie tak? - Spytał podchodząc. Wyciągnął do niego dłoń a to poskutkowało jeszcze krokiem w tył. - Brendon, wracaj tu. 

-Nie - Usłyszał na co zdziwiony uniósł teraz obie brwi. 

-Dość tego. Jesteś niegrzecznym chłopcem, chciałem ci dać dzień na przyzwyczajenie się, ale chyba myślisz, że żartuję - Powiedział i na siłę złapał go za ramię. Szarpnął go do siebie i usiadł na co kruczoczarnowłosy padł na jego kolana. 

-N-nie... p-proszę... - Szepnął przerażony próbując się podnieść. Lewa ręka wylądowała na jego karku trzymając go. 

-Nie. Złapałeś zasady. Nie będę tego tolerować - Wpierw zaczął go głaskać po wypiętym i idealnie krągłym pośladku. Następnie zamachnął się i uderzył pozostawiając po swojej dużej dłoni czerwony ślad. Chłopiec krzyknął z bólu próbując uciec ale Ross mocno go trzymał. -Będziesz grzecznym chłopcem? Przeproś tatusia

-N-nie! Nie chce! - Ryan westchnął i ponownie się zamachnął tym razem na drugi pośladek zostawiając tam równie czerwony ślad. Zaczął go delikatnie po nich masować i gładzić. Chłopiec zaczynał już płakać. 

-To jak będzie? Kolejny czy się uspokoisz? - Dopytał a Brendon słabo pokiwał głową. - Słowa.

-P-prze... przepraszam t-tatusiu.. 

-Za co? - Dopytał podnosząc chłopca i sadzając normalnie na swoich kolanach. Wytarł mu delikatnie łezki kciukami. 

-B-bo byłem n-niegrzeczny... - Szepnął. 

-Dokładnie tak. A teraz kładź się na łóżko - Rozkazał i chłopiec posłusznie zszedł czując do siebie wręcz odrazę, że się na to wszystko godzi. I nienawiść do tego "tatusia". Ryan rozebrał się do bokserek i wszedł do łóżka wyciągając ręce po chłopca. - Wtul się - Posłusznie doczołgał się do swojego dręczyciela i bezwładnie padł na niego. 

-Dobranoc maleństwo

-D-dobranoc tatusiu...

You Don't Own Me | RydenWhere stories live. Discover now