Rozdział 16

4.7K 297 98
                                    

Ryan nie puszczał smyczy ani na chwilę. Gdy szli do łazienki, gdy szedł pracować do swojego biura, gdy szedł do siłowni, Brendon cały czas był tuż za nim, a czasami nawet siedział na podłodze przy jego nodze.

I tak właśnie było teraz, siedzieli w biurze Rossa gdzie ten siedząc na swoim fotelu wypełniał ważne dokumenty, a omega siedział na podłodze ze wzrokiem wczepionym na swoje stópki. Chciał... chciał aby wszystko wróciło do starego porządku.

Chciał z powrotem dobrego i miłego tatusia i... i tęsknił. Po prostu tęsknił za Ryanem który się nim przejmował...

- Tatusiu... przepraszam. Nie chciałem... nie chciałem cię denerwować. I... i nie chciałem potem uciekać... to było bardzo niedobre. Byłem złym szczeniakiem, przepraszam... - Powiedział próbując zwrócić na siebie uwagę. Jedyne co zyskał to krótkie spojrzenie i ponowny dźwięk klikania na klawiaturze.

Od paru godzin Urie zastanawiał się nad pewną rzeczą. Wiedział, że całkowicie nie był gotowy. Wiedział, że będzie obrzydzony do samego siebie potem. Że będzie musiał się do ego zmusić. Ale... chciał Ryana z powrotem.

Dlatego właśnie odsunął kawałek fotel od biurka.

- Co robisz? Uspokój się i siedź grzecznie. - Powiedział mężczyzna. Brendon jednak go nie słuchał zbyt skupiony na swoim celu.

Wszedł momentalnie między łydki mężczyzny patrząc w górę niewinnym wzrokiem. Uszka miał ułożone przy swojej głowie, poniekąd ze strachu a poniekąd, by ukazać swoją uległość.

- Omego, pytam co kombinujesz. Odpowiedz. - Zażądał. I nawet jeśli w kruczoczarnowłosym coś pękło gdy usłyszał rzucone z prawie pogardą "omego" to nie mógł nic z tym zrobić. Znaczy teoretycznie mógł ale... nie chciał.

Zasłużył na to.

Zasłużył na wszystkie wyzwiska.

W to właśnie wierzył, był przecież tylko głupim szczeniakiem.

Drżącymi łapkami sięgnął do rozporka mężczyzny gdzieś... gdzieś z tyłu głowy błagając by Ross go powstrzymał, ale nie zrobił tego. W zamian, zainteresowany teraz już Ryan usiadł wygodniej unosząc brew i patrząc w dół na tak niewinnie wyglądającego chłopczyka.

Brendon powoli rozpiął spodnie swojego właściciela i z jego pomocą opuścił je do połowy jego ud. Nie mówił nic, bo bał się, że się wycofa. Bał się, że nie da rady. Że poprosi go, by móc przestać.

A nie mógł przestać.

Musiał wykonać swoją karę, oh, tak bardzo przeskrobał.

Wpierw sprowokował te nastolatki w kinie.

Potem sprowokował by jego tatuś podniósł na niego rękę, a on tak bardzo nie chciał!

Sprowokował tatusia, by przepraszał za coś, czego nie chciał!

A potem uciekł!

I jeszcze sprowokował go do tej smyczy!

Musiał ponieść karę. Dlatego biorąc głęboki oddech powoli opuścił jego bokserki i przełknął ślinę. Widział go już wiele razy ale... ale nigdy nie zauważył by był t-tak duży... A teraz gdy miał się nim zająć, nie, to za dużo!

Jednak ta duża dłoń która nagle znalazła się w jego włosach, tak czule głaszcząca i masująca uszka...

To go przekonało do myślenia, że zrobił dobrze. I dlatego właśnie ujął w swoją małą łapkę wciąż miękką męskość swojego nabywcy i przesunął językiem po swoich dużych wargach. Wiedząc doskonale, że nie da rady wziąć nawet jednej trzeciej szczeniak przysunął się i delikatnie przesunął językiem od spodu członka. Ciche wciągnięcie powietrza wyraźnie mu pokazało, że wszystko robi dobrze!

Dumny ale i... i obrzydzony sobą przysunął się i usadowił odrobinę lepiej między jego nogami bo szatyn zrobił mu tam miejsce. Wpierw skupił się na liźnięciach starając się być jak najlepszym, przesuwał językiem po główce i wokół niej, aż w łapce trzymał całkowicie twardego penisa.

Teraz ta straszniejsza część.

- No dalej, maluszku. Skoro już zacząłeś, chyba nie zostawisz tak tatusia? - Spytał łapiąc pewniej smycz. I nawet jeśli dla Brendona był to symbol upokorzenia, dla Ryana było to po prostu coś seksownego. Dlatego sięgnął po telefon i wpierw zrobił zdjęcie, na którego dźwięk Urie o mało co nie padł na serce. A następnie włączył nagrywanie. - Malutki, podnieś na chwile główkę. Pokaż te śliczne usteczka. - Poprosił delikatnie układając mu palce lewej dłoni pod brodę. I nawet jeśli omega nienawidził każdej sekundy tego co się działo, po prostu uniósł głowę i uśmiechnął się delikatnie.

Alfa był szczęśliwy. Nie był już na niego zły. Był miły. Tylko to się liczyło.

- Pięknie... masz takie piękne usteczka... nie mogę się doczekać, by poczuć je na swoim kutasie... - Zamruczał Ross przesuwając kciukiem po jego dolnej wardze i naciskając lekko. Dopiero po chwili puścił i ustawił się tak, by telefon załapał rękę ze smyczą oraz krocze i chłopca.

Zgodnie z kolejną prośbą młodszy z nich ujął samą główkę w usta ledwo co ją mieszcząc. A nawet mimo tego, że była to sama główka, jego kąciki ust zaczynały powoli pękać co cholernie bolało. I tu... skończyła się jego wiedza. Spojrzał błagalnie w górę przesuwając lekko językiem.

- Idealnie... mhmm... mój mały szczeniaczek... teraz ssij, jak lizaczka. A tatuś potem kupi ci prawdziwego, dużego lizaczka... i misia... no dalej, chyba chcesz misia, prawda? - Spytał wyczekująco. Dlatego właśnie Urie zaczął ssać.

Co było okropne i ciężkie. Może po paru chwilach ruszania ręką i ssania, wszystko go bolało. I był pewien, że popękały mu kąciki ust. Docisnął się językiem do główki zamykając oczy i ssąc w miarę słabiej, ale za to szybciej ruszając dłonią.

Nie wiedział ile to trwało, nim nagle... tak bardzo nagle Ross doszedł. Nie ostrzegając, nie mówiąc nic doszedł wprost do gardziołka szczeniaczka który odsunął się od razu kaszląc i mając dziwne odruchy jakby cofania. Wtedy kamery już nie było, a on sam ledwo co nie pluł na podłogę. Ale nie mógł, Tatuś byłby zły!

Ze łzami spływających z oczek przełknął wszystko krztusząc się parę razy i usiadł ponownie na podłodze patrząc na duże dłonie tatusia które najpierw założyły spodnie, a potem zbliżyły się do Brendona.

Ciężka obroża opadła na ziemie ujawniając otarcia i zaczerwienione miejsca. Następnie chłopiec został uniesiony i posadzony na kolanach Ryana by zaraz zostać mocno przytulonym.

Od razu się wtulił.

Teraz... teraz będzie dobrze?



You Don't Own Me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz