Rozdział 13

5.4K 276 109
                                    

Po wspólnym śpiewaniu Ryan wciąż śmiejąc się złapał chłopca i uniósł, okręcając się wokół własnej osi. Mocno go przytulał a Brendon także głośno się śmiejąc trzymał się barków alfy. Wszystko to trwało chwile zanim oboje znowu stali ziemi patrząc na siebie i chichocząc. Biznesmen wciąż obejmował swoją omegę.

- Witaj w domu. - Przywitał się chłopiec wciskając nos w szyję Rossa by zaciągnąć się jego zapachem. Ryan zawsze ładnie pachniał. Jak... jak las. Woda kolońska? Kto wie.

- Nawet nie wiesz jak cudownie mi się wraca do takiego widoku. Masz przepiękny głos, chciałbym go już zawsze słuchać. - Wyznał i pochylił się łapiąc Uriego pod uda. Podniósł go podchodząc do laptopa w którym wyłączył muzykę i zamknął go. Następnie udał się na piętro.

- Jaaaakie mamy plany? - Szczeniak cały czas wiercił się w jego ramionach z podekscytowania i energii. Chciał dalej tańczyć i śpiewać!

- Zabieram cię do kina. Grają wiele filmów więc na pewno coś nam wybierzesz. Ale nie możesz jechać w samych bokserkach. Ja też muszę się przebrać. - Skierowali się do garderoby gdzie Urie został posadzony na szafce.

Ryan powoli ubrał ich obu. Dla siebie wybrał idealnie skrojone, brązowe spodnie oraz białą, luźną koszulę. Idealnie pasowała na ciepłą pogodę. Do tego eleganckie buty. Swojego chłopczyka ubrał za to w jego ulubione jeansy do kolan które idealnie podkreślały jego krągłe pośladki oraz białą bluzkę z logiem batmana. Tak gotowi wyszli z mieszkania, oczywiście zanim to, Urie dostał także słowną listę zasad zachowania poza domem oraz obietnicę, że jeśli dobrze się zachowa to częściej będą wychodzić. Pojechali niebieskim Maserati GranTurismo* na którego widok Uriemu poleciała mentalna ślinka. Idealne krągłości, piękne, czarne felgi, błyszcząca wręcz na słońcu kolorystyka, opuszczony dach, idealnie wypolerowany a w środku ze skórzanym obiciem... Marzenie nie jednego mężczyzny. Za nimi wyjechał czarny SUV z ochroniarzami. Po może piętnastu minutach dzięki szybkiemu samochodowi dotarli na miejsce. Włosy Brendona sterczały na wszystkie strony ale dzięki szerokiemu uśmiechowi, Ryan wiedział iż było warto. Wyszli razem do dość... normalnego kina? Omega nie wiedział czego się spodziewać po bogatym biznesmenie ale widząc zwykłe kino, uśmiechnął się. Nie chciał paradować wśród bogatych bufonów.

Weszli do środka i wybrali horror którego oboje nie widzieli. Jakiś nowy o śmiesznej dla chłopca nazwie. „Annabelle Narodziny Zła" No i jak to miało być straszne? Weszli do sali z popcornem i pepsi siadając na swoich miejscach. Tuż obok siebie, dzielił ich jedynie podłokietnik ale Ryan i tak dał radę wymanewrować by objąć Uriego ramieniem. Omega całe reklamy śmiał się, że to pewnie bajka. Mówił jak dzielny jest i jak da radę. No bo serio... annabelle? Da radę.

Nie da rady. Tego dowiedział się praktycznie po dziesięciu minutach filmu, kiedy krzyknął wyrzucając popcorn w powietrze i wtulił się w bok Ryana kładąc uszy płasko na głowie. Nikt nie zwrócił na niego uwagi, bo może z pięć innych kobiet i dwóch mężczyzn także tak zrobiło. Ryan wydał z siebie jedynie „huh" a reszta nie zareagowała. Pieprzone alfy!

Po pół godziny Brendon był już na kolanach Rossa i trząsł się jak mała kulka patrząc na ekran. Mimo propozycji wyjścia, postanowił iż obejrzy do końca. Nie powiedział Ryanowi dlaczego, ale mężczyzna nie musiał wiedzieć iż Urie chce to obejrzeć dla niego. Bo jemu się podoba.

I takim oto sposobem obejrzeli cały. A raczej Ryan obejrzał bo jakoś w połowie omega wcisnął nos w jego szyję i tak został. Nie miał zamiaru się odsuwać dopóki światła się nie zaświeciły a gdy tak się stało, podniósł się.

- Podobało ci się? - Spytał mężczyznę gdy wychodzili. Zatrzymali się w holu przed salą. Tuż przy przekąskach i toaletach.

-Było... okej. Niezbyt straszne, bardziej jak... bajka. A teraz skarbie, zaczekaj tu, dobrze? Nigdzie nie idź. Nie wolno ci. Czekaj na mnie, idę do łazienki. Chyba, że chcesz też iść?

-Nah. Zostanę, leć tatusiu. - Brendon stanął na palcach starając się zignorować „niezbyt straszne" oraz „jak bajka" za które miał ochotę mu strzelić. Pocałował mężczyznę w policzek dostając w zamian pstryknięcie w uszko na co zawarczał cicho, jak szczeniak i przykrył oba dłońmi. - Nie rób tak, prosiłem o to tatusiu. Masz to dopisać do zasad, zakaz pstrykania w uszka. Dźwięk mi się odbija, to boli. - Powiedział całkowicie poważnie próbując je rozmasować.

-Wybacz skarbie. Mi tak nikt nie robi a ty jesteś na idealnym poziomie. Przepraszam. - Cmoknął go w głowę i udał się do łazienki. Omega za to oparł się o ścianę nie mając co robić i sięgnął ponownie rękoma do góry by rozmasować ból w uszku. Nie lubił gdy Ryan tak robił. Miał przymknięte oczy gdy nagle światło zasłonił jakiś cień.

-Idziemy, tatusiu? Rozmyśliłeś się? - Spytał uchylając powieki. Wtedy zauważył, że popełnił błąd. Patrzył na trzech chłopaków i jedną dziewczynę ubraną w białą mini, obcasy i bluzkę do połowy brzucha. Niuchnął, cztery bety.

-Tatusiu? Nie dość, że omega to jeszcze z takim... eeew! - Odezwała się dziewczyna wyższej hierarchii. Urie od razu docisnął się plecami do ściany nic nie mówiąc. Wypatrywał spomiędzy nich Rossa.

-Hej, umiesz mówić? Nieładnie jest nie odpowiadać ważniejszym od siebie, pedale. - Powiedział szatyn który z zainteresowaniem przyglądał się czemu chłopak rozmasowuje uszko. Szybko strzepnął jego dłonie i strzelił z całej siły w puchatą część ciała. Sekundą było aż Urie poczuł mocny ból i usłyszał wręcz odbijające się dzwonienie. Złapał się za skrzywdzone miejsce i zsunął się szybko pod ścianę na kolana. Nie wiedział czemu, to był zawsze jego słaby punkt. Słuch. Może niekoniecznie słaby, skoro wystarczyło by raz usłyszał piosenkę i mógł ją odegrać na jakimkolwiek instrumencie chciał. Wystarczyło, że raz coś usłyszał, nie musiał widzieć nut, słów czy tabów. Od razu mógł to odtworzyć. Tak samo jak to dzwonienie które teraz odbijało się w jego lewym uchu.

-Odezwij się omego! - Tym razem blondyn się odezwał i uniósł nogę robiąc zamach. Urie szybko zacisnął powieki chroniąc rękoma głowę ale cios nie nadszedł. Coś huknęło, ale to tyle. Uchylił powieki, dwójka chłopaków wraz z dziewczyną stali z boku a jeden z nich był przyciskany przez Ryana do ściany.

-Odpierdolcie się od niego! Bezczelne kundle! - Zawarczał przerażająco i zamachnął się dłonią jakby do ciosu gdy nagle wszystko zaślepiła migawka aparatu. A potem następna i kolejna. Kwestią kilku sekund było aż pomieszczenie wypełnili fotografowie szukający skandalu. „Biznesmen atakuje nastolatków w kinie". Tak prawdopodobnie będą brzmieć jutrzejsze nagłówki. Wściekły Ross puścił dzieciaka i podszedł do Brendona pomagając mu wstać, chłopiec od razu wtulił się w pierś mężczyzny który po chwili go uniósł. Przedarł się przez aparaty wychodząc szybko i posadził swoją omegę wciąż trzymającą się za uszy do samochodu. Samemu wsiadł z drugiej strony i szybko odjechał.









Pisanie przy mojej playliście jest niemożliwe. Przez 5 min i 13 sekund nie pisałem, jedynie śpiewałem do Coma „Los Cebula i Krokodyle Łzy" polecam mocniutko. A potem dokładnie to samo z Troye Sivan „BITE"

* Autko Ryana:

  Maserati GranTurismo 

  Maserati GranTurismo 

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
You Don't Own Me | RydenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz