Rozdział 21

4.2K 292 35
                                    

Impreza trwała w najlepsze, wiele osób tańczyło, inni pili, inni rozmawiali a Ryan wraz ze swoją omegą usadowili się na kanapach przy kominku. Alfa głaskał delikatnie szczeniaka po włoskach gdy ten siedział przy nim i rozmawiał z innym omegą energicznie drgając uszkami. 

- Remington, dziękuję za świetną imprezę ale będziemy musieli jechać. Zbliża się czas spania mojej omegi - Odezwał się Ross wstając. Podał dłoń drugiemu wilkowi i ścisnął lekko. Czarnowłosy od razu pojawił się przy jego boku i wtulił się w swoją alfę. Mimo minionych godzin, nic się nie zmieniło. Chłopiec wciąż pragnął... spróbować.

Nawet teraz gdy jechali samochodem łkał cichutko by otrzymać chociaż trochę uwagi ale na rzecz bezpiecznej jazdy był skutecznie olewany i co chwile prychał. Spojrzał za okno oglądając piękne, migające światła wielkiego miasta za oknem. 

- Tak właściwie gdzie my jesteśmy? - Spytał w końcu. Podczas całego swojego pobytu ani razu nie usłyszał miejscowości. No i nigdy tak naprawdę nigdzie nie wychodził, to był drugi raz gdy był poza rezydencją. Pociągnął cicho nosem próbując śledzić wzrokiem wielkie budynki. 

- Nowy York. Nie opieraj się o szybę bo ją zabrudzisz. - Alfa mu odpowiedział by zaraz dodać. - Możemy jutro jechać na miasto. Zwiedzisz sobie trochę. Zasłużyłeś na to. 

Brendon zadrżał uszkami i szybko pokiwał głową. Nowy York... daleko od poprzedniego domu. Ale już dawno przestał o tym myśleć. Fakt, tęsknił ale nie wiedział co z tym zrobić. Więc po prostu nie denerwował mężczyzny wspomnieniami. 

~~*~~

Ledwo wjechali do domu a Bibi od razu wyskoczył z auta trzymając smycz w górze i czekając na tatusia który zaraz się przy nim pojawił rzucając klucz do szofera by zaparkował. Udali sie wprost do budynku i mimo iż Ryan chciał się w spokoju rozebrać z płaszcza, omega pociągnął go za smycz na piętro i samemu od razu padł na łóżko. 

- Co ty robisz? - Spadło pytanie alfy który puścił smycz i zaczął zdejmować buty. Brendon rozpiął smycz i rzucił w niego - Hej!

- Obiecałeś mi coś. Że spróbujesz mnie oznaczyć. Czekam. - Powiedział wymagająco szczeniak w pełni jeszcze ubrany. Brązowowłosy uniósł brew i wyśmiał go jedynie. 

- Uspokój się, młody jesteś. Wiesz co to oznacza? Seks i ugryzienie. Mocne. Krwawiące. Przebieraj się lepiej w piżamkę. - Znieważył szczeniaka ale ten szybko rozebrał się i marszcząc brwi rozsunął nogi. 

- Wiem co to znaczy! Nie jestem młody! Dalej. - Zażądał wprawiając alfę w większy śmiech ale widząc to wszystko co miał zrobić? Ryan również się rozebrał i zagórował nad nim podpierając się na jednej ręce a drugą łapiąc go za obrożę i unosząc kawałek za szyję. 

- Nie wiesz nic, dzieciaku... ale jeśli tak bardzo tego chcesz... nawet nie wiesz jak chętny jestem... ale po tym nie będzie już odwrotu. - Omega zadrżał na ciepły oddech praktycznie na swoich ustach ale nie powiedział ani słowa sprzeciwu. Dlatego Ross ponownie pchnął go na łóżko i sięgnął po lubrykant. Położył go obok a gdy dzieciak spróbował się poprawić, Ross złapał go za szyję i docisnął do łóżka. 

- Leż. - Warknął i samemu sięgnął pod poduszkę wsuwając mu pod tyłek. Pragnienie powoli ogarniało ciało alfy gdy ten pochylał się do szyi malutkiej omegi. Zaczął go całować i ssać reagując prawie od razu na malutkie i cichutkie jęki. Zmoczył jeden palec w lubrykancie i z początku zaczął go pieścić ale nie mając ochoty na zbyt dużo zabawy z tym, od razu wsunął w niego jeden palec. 

-AH! - Pisnął boleśnie dzieciak ale wolna ręka od razu powędrowała do jego szyi. 

- Spokój. Przestanie boleć, nie zaciskaj się. - Ręka z szyi zniknęła a omega przełknął ślinę obejmując powoli alfę nóżkami i czekając aż przestanie boleć. Próbował się skupić na pocałunkach i pieszczotach na szyi. Czując ciepły i mokry język na swojej szyi stęknął cicho odchylając się. Ciemne włosy alfy przysłaniały mu resztę sypialni gdy ten zagórował nad nim patrząc w oczy koloru whisky. Ryan podziwiał piękną i bladą skórę wsuwając w niego drugi palec. Powoli pochylił się do malinowych od przygryzania ust i ucałował je dość mocno próbując przełknąć wszystkie piski i jęki szczeniaka. 

Nim alfa skończył rozciąganie, blada skóra na szyi szczeniaka była praktycznie sina od przygryzania i ssania a on sam wyglądał jakby miał się zaraz rozpaść. Kruczoczarne włosy tworzyły piękną otoczkę wokół jego twarzy a sama buźka wyglądała jakby Brendon nie kontaktował. 

Wsunął się w niego sprawiając na buzi młodszego bolesną minę zaciskanych oczu i rozchylonych ust gdy dłońmi próbował w pierwszym odruchu odepchnąć Rossa. 

- Sh, chciałeś tego... zaraz przestanie boleć. - Alfa tak jak wcześniej mówił, nie przyjmował sprzeciwu. Wziął ręce omegi i uniósł nad głowę następnie zaczynając poruszać biodrami. Z początku robił to wolno by go przyzwyczaić. Ale już z pierwszym jękiem przyspieszył i zaczął mimo próśb pchać mocniej. Teraz nie grały roli uczucia, jedynie spełnienie i instynkt. Całe pomieszczenie wypełnione było ich dyszeniem i wspólnymi jękami, okna parowały od ich oddechu a zapach seksu unosił się tuż ponad nimi. Na bladym ciałku pojawiły się kropelki potu tak samo jak na tym alfy. 

Tuż przed samym orgazmem, Ryan nagle czując to wręcz... wewnętrznie, wysunął się z Uriego i obrócił go na brzuch wpychając się z powrotem. A potem zatopił zęby w jego bladym karku czując pod nimi wypływającą krew i słysząc głośny jęk... 

You Don't Own Me | RydenWhere stories live. Discover now